X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Opowiedziałem mu, co się stało.Gdy wspomniałem pańskie nazwisko, powiedział, że słyszał o panu.Radził mi trzymać się od pana z daleka.Powiedział, że jest pan bardzo niebezpieczny.- To pewnie pan Wainright.- Kazał pan mnie obserwować?- Lubię być dobrze poinformowany.Zdaje się, że korzysta z urlopu.- To znaczy, że buldożery nie zburzyły jeszcze mojego domu?- Zostały odesłane.Jak obiecałem, pańskie życie wróci na dawne tory.Panu chyba rzeczywiście nie podoba się moja praca.- Chyba nie dają mi spokoju te wszystkie dzieci ginące od min przeciwpiechotnych, które pan sprzedaje dyktatorom przejmującym władzę w krajach Trzeciego Świata.- Większość tych dzieci i tak zmarłaby z głodu.- Wzrok Bellasara powędrował w stronę nadchodzącego Pottera.- Telefon.- Pilny?Milczenie Pottera było wielce wymowne.Bellasar odwrócił się do Malone’a.- Następnym razem pomówimy o pańskiej pracy, nie mojej.5Tuż po dziesiątej rano odrzutowiec Bellasara znalazł się nad lotniskiem w Nicei.Błękit Morza Śródziemnego przywiódł Malone’owi na myśl Morze Karaibskie.Palmy też przypominały mu o domu.Lecz gęsto zabudowana linia brzegowa oraz spalinowy smog zupełnie nie dawały się porównać z cudowną samotnością i czystym powietrzem, którymi napawał się na Cozumel.Rozżalony odwrócił się od okna.Odrobina chablis wypitego do kolacji, której prawie nie tknął, nieco go odprężyła.Udało mu się nawet zdrzemnąć, choć spał niespokojnie, nawiedzany obrazami wysadzanych w powietrze dzieci i rozkładającej się w trumnie twarzy pięknej kobiety.Nie musieli wychodzić na lotnisko.Urzędnicy celni i imigracyjni podeszli do odrzutowca i stanęli na płycie lotniska, rozmawiając z Potterem, który widocznie umówił się już nimi, gdyż zajrzeli tylko na chwilę do samolotu, ruchem głowy przywitali się z pasażerami i podstemplowali paszporty, które wręczył im Potter.Prawdopodobnie w bardziej dyskretnych okolicznościach mieli otrzymać wynagrodzenie za swój pośpiech.Pozwalając Potterowi samodzielnie zająć się szczegółami, Bellasar przeszedł w głąb kabiny, zanim jeszcze pojawili się urzędnicy.Nie dał Potterowi swego paszportu, a więc nie istniał żaden dowód, że Bellasar przybył do Francji.Malone pomyślał, że o jego bytności we Francji też nikt się nie dowie.Kiedy Potter zbierał od wszystkich paszporty, zabrał też paszport Malone’a, lecz zamiast pokazać go urzędnikowi, schował dokument do kieszeni.Malone ponownie zdał sobie sprawę, jak łatwo jest zniknąć z powierzchni ziemi.Wszyscy pasażerowie wysiedli z samolotu i podzielili się na dwie grupy.Większość została, żeby przenieść bagaże do czekającego helikoptera, natomiast Bellasar, Potter, trzej ochroniarze oraz Malone przeszli do drugiego śmigłowca.Znajomy warkot łopat wcale nie działał uspokajająco.Podczas startu, na widok lotniska, które robiło się coraz mniejsze, Malone przeniósł się w myślach dziesięć lat wstecz, udając, że wykonuje misję wojskową.Powróć do tamtej mentalności, nakazywał sobie w duchu.Zacznij myśleć jak żołnierz.A co ważniejsze, zacznij czuć jak żołnierz.Zerknął w stronę układu sterowniczego, porównując dźwignie, pedały i inne urządzenia z tymi, które znał.Zauważył kilka zmian konstrukcyjnych oraz grupę przełączników o niewiadomym przeznaczeniu, których pilot nie używał, lecz w gruncie rzeczy zasada sterowania tego typu maszyną nie zmieniła się.Udało mu się nawet oderwać myśli od czyhających na niego niebezpieczeństw, wyobrażając sobie, że jest na miejscu pilota i steruje śmigłowcem.Bellasar coś powiedział.- Co? - Malone odwrócił się.- Nic nie słyszę.Przez ten hałas.Bellasar powtórzył, tym razem głośniej.- Mówiłem, że wykupiłem wszystkie towary z najlepszego sklepu z artykułami malarskimi w Nicei.Materiały znajdują się do pańskiej dyspozycji w mojej willi.- Był pan tak pewny tego, że się w końcu zgodzę?- Najważniejsze, że w ten sposób będzie pan mógł przystąpić do pracy bezzwłocznie.- I tak nie zaczną od razu.- Nie rozumiem.- Nie mogę natychmiast rzucić się do farb.Muszę najpierw zapoznać się z obiektem.Bellasar nie odpowiadał przez chwilę.- Oczywiście.Potter ze skupieniem wpatrywał się w oczy Malone’a.- Tylko żeby nie zapoznawał się pan zbyt długo - dodał Bellasar.- Nie wspominał pan o ograniczeniach czasowych.Miałem mieć pełną swobodę.Gdybym wiedział, że będą jakieś warunki, nigdy…- Nie ma żadnych warunków.Ale być może niedługo żona i ja będziemy musieli wyjechać w interesach.Gdyby do tego czasu zakończył pan przygotowania, może resztę pracy wykonałby pan bez niej.Na przykład ze szkicu.- Ja tak nie pracują.Prosił mnie pan o uczciwy portret.Malowanie ze szkicu to gówno.Jeśli nie da mi pan malować po swojemu, w ogóle nie zacznę.Kupuje pan nie tylko mój autograf na płótnie.- Najpierw nie chciał pan przyjąć zlecenia, a teraz upiera się pan, żeby robić wszystko prawidłowo i bez pośpiechu.- Bellasar odwrócił się do Pottera.- Imponujące.- Bardzo.- Potter nie spuszczał wzroku z Malone’a.- Proszę spojrzeć.- Bellasar wskazywał palcem przez okno.Malone powędrował wzrokiem za jego palcem.Przed nimi po prawej stronie, ukryty wśród skalistych, pokrytych lasem wzgórz, lśnił w porannym słońcu trzypiętrowy zamek zbudowany z ogromnych kamiennych bloków [ Pobierz całość w formacie PDF ]
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Nie istnieje coś takiego jak doskonałość. Świat nie jest doskonały. I właśnie dlatego jest piękny.

Drogi uĚźytkowniku!

W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

 Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

 Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.