[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Katia Mojsiejewa omal nie wy-buchnęta płaczem, ogarnęła ją panika.Usiłując wydostać się spod Ignata, puściła w ruch paznokcie.Chlipnęła:–No ja pierdolę, co z tobą?…Ignat potrząsnął jasnymi włosami i nieco przyszedł do siebie.–Jak to co ze mną? Myszko! Kocham cię! Kocham… Od dawna, jak tylko przyjechaliśmy… Myszko… Nie pamiętał, jak ma na imię, a właściwie w ogóle nie wiedział.–Naprawdę?–Naprawdę, myszko.Katię ogarnęła fala ciepła.„Więc to przyszła miłość" -uspokoiła się z radością.–Ja też cię kocham, Ignat.Waleroczka siedział na balustradzie na balkonie z nogami zwieszonymi na zewnątrz.Pisał na odwrocie etykietki tonicu: „ 1.Mitnikow – domek 6.2.Jeremiejew – d.6.3.Kudłaty-d.6.4.Dynin – d.4.605.Gruby -d.4.6.Giena Z.– d.4.7.Artiom – d.4." Obok kręcił się Stasik Gałkin, wdzięczny informator.Zaglądał Waleroczce w oczy.–A Ignat, Kudtatość i Taras co wieczór chodzą do kawiarni! Nazywa się „Krzesła".–Może „Dwanaście krzeseł"?–Tak! Po kolacji… – dodał Stasik, wykrzywiając wargi.–Dziękuję – powiedział chłodno Waleroczka, zeskoczył z balustrady na balkon i zniknął w pokoju.Stasik podrapał się po rozbitym nosie i pobiegł na plażę.Waleroczka leżał na górze piętrowego łóżka i wpatrywał się w etykietkę.Bezgłośnie poruszał wargami.„Całe wakacje mam się tak szarpać? Chociaż tych dupków można wykończyć w tydzień… Kurwa… Żeby tylko łazili w pojedynkę… Chyba że w knajpie, zaczaić się przy kiblu… Idiotyzm.Kurwa…" Myśli zabrnęły w ślepą uliczkę.–O, tamtą przeleciałem – pochwalił się Ignat, wskazując palcem przez szybę Katię Mojsiejewa.–Super – ucieszył się zawistnie Kudłatość, piorąc za-smarowaną białą farbą koszulkę.Taras z miną doświadczonego mężczyzny z aprobatą polował głową.–A co ona tak tu siedzi? – zapytał Kudłatość.Ignat wzruszył ramionami.Katia Mojsiejewa siedziała na ławeczce pod domkiem numer sześć i patrzyła to na balkon chłopców, to znów na drzwi.Była w tej samej przezroczystej, syntetycznej bluzeczce.Cała spociła się.Niecierpliwie kręciła się i grzebała nogą w piasku.–Teraz się nie odczepi – ocenił Taras.Ignat ściągnął brwi.–Lewa jakaś – po chwili namysłu niepewnie podsumował Kudłatość.61–Obciągała? – rzucił poważnym tonem Taras.–Tak.To znaczy nie – poprawił się Ignat.Nic, nie obciągała.Katia zlustrowała okna domku i usiadła wygodniej.Najwyraźniej zamierzała tak czekać, aż Ignat wyjdzie.–I co zrobisz? – złośliwie zmrużył oczy Taras.–Nie wiem…Ignat był wściekły.Nie chciał, żeby Katia Mojsiejewa latała za nim i myślała, że on ją kocha.Nawet z perspektywą na drugi raz nie mógł pozwolić, żeby panna tak na nim wisiała.„Cholera z tym seksem…" – pomyślał.–A twoja Klara? – przypomniał sobie.–Co Klara… – skrzywił się Taras.Chyba chciał się pochwalić, ale nieoczekiwanie dla samego siebie powiedział uczciwie: – Warknęła: „Idź w chuj…".Dosłownie… No to dałem sobie spokój.Nawet się z nią nie całowałem…–Hm… – mruknął współczująco Kudłatość.– Dobra, idziemy…Wyszli na korytarz i przez balkon maluchów wyskoczyli na ulicę.Po przeciwnej stronie od wejścia do domku.Katia dalej czekała.Irka leżała na plaży, a obok jadły winogrona Polinka, Olesia i Ola Klujewa.Nie rozmawiały o chłopcach.Irka wykopała z dna kilka krabów i teraz Ola Klujewa przewracała je kijem.Olesia zerkała na rosłego chłopca w niebieskich kąpielówkach: pół twarzy miał zabandażowane.„Taaak… -chodziło jej po głowie.– Znowu mumia.Powariowali tu wszyscy czy co?" Chłopiec siedział na piasku z gitarą, szarpał struny i śpiewał:–„Zmian!… Chcemy zmian!…"Wokół leżeli oparci na łokciach inni chłopcy, mniejsi.Pili napój „Banan" i leniwie słuchali.Najmniejszy z nich, ale wcale nie najmłodszy, mrugnął do Olesi.Zaczerwieniła się.62Wtedy on podpelzł jak jaszczurka, z głupawym uśmiechem na twarzy.Przyjrzał się dziewczynom i wesoło oświadczył:–Jestem Giena!–Krokodyl, ten z filmu? – zapytała bez większej ciekawości Irka, zakopując papierosa w piasku.–Sama jesteś krokodyl – obraził się Giena.Polinka wybuchnęła śmiechem.Giena zapomniał o obrazie.–Ojej, a co wy tu macie? – krzyknął, wskazując na kraby.Krzyknął zupełnie jak dziecko, w uśmiechu rozciągając spierzchnięte usta.–Kraby! – odpowiedziała dumnie Ola Klujewa i zrobiła taką minę, jakby nic a nic nie bała się krabów.–Opaki! – wrzasnął Giena w stronę chłopca z gitarą.– One mają kraby!„Opaki" poruszyli się na piasku, wstali i niepewnie podeszli do dziewczyn.Wszyscy mieli jakieś nieufne spojrzenia.Tylko Giena uśmiechał się szczerze i potrząsał kruczoczarną czupryną, przystępując do przedstawienia wszystkich.–To jest Tioma, to Gruby, a to Dynia!–A co się stało z twarzą? – zapytała Irka.–Wpadłem na ławkę – odpowiedział niechętnie Dynia.–Coś takiego – uśmiechnęła się kącikiem ust Irka.– Wszyscy nagle powpadali na ławki… Giena kręcił głową jak gawron.Lidia leżała na łóżku i tępo wpatrywała się w sufit.Bolała ją głowa.Mimo to postanowiła przejrzeć papiery.Usiadła, wzięła teczkę [ Pobierz całość w formacie PDF ]
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Nie istnieje coś takiego jak doskonałość. Świat nie jest doskonały. I właśnie dlatego jest piękny.