[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Poczekała, aż jej współlokatorki pójdą wziąć prysznic, wyjęła z torby odtwarzacz i włączyła płytę, której miała słuchać co rano po przebudzeniu.Trzy minuty ciszy.Saszka płynęła przez nią jak ryba.Wczoraj Wika i Lena uparcie szukały możliwości przeniesienia się z pokoju dwadzieścia jeden w jakieś inne miejsce.Saszka szczerze życzyła im powodzenia, podejrzewała jednak, że przed zimową sesją w przepełnionym akademiku ani jedna, ani druga niczego nie wskóra.„Będziecie musiały uzbroić się w cierpliwość, dziewczyny – powiedziała im wczoraj.– A przy okazji przyglądajcie się.Za rok czeka was to samo”.Ścieżka dobiegła końca.Cisza ustąpiła i Saszka oprzytomniała.Zgięła i wyprostowała rękę.Podniosła dłoń do twarzy; chłodny i szorstki w dotyku policzek był pokryty ludzką skórą.Odetchnęła z ulgą.O dziwo czuła się dobrze.Znacznie lepiej, niż podczas ostatnich miesięcy.Miała ochotę wstać, przeciągnąć się, pobiegać i wskoczyć pod gorący prysznic, a potem odkręcić zimną wodę i wrzasnąć tak, aby krzyk odbił się echem w pomieszczeniu z natryskami.I pójść na zajęcia… Tak, tak, Saszka ze zdziwieniem uświadomiła sobie, że chce iść na zajęcia do Stiercha.* * *–Wszystkie rzeczy odzwierciedlają się w sobie nawzajem.Pamięta pani? Wiatr zmienia kierunek, omijając kamień, ten zaś kruszy się, odzwierciedlając wiatr.Kameleon zmienia barwę, odzwierciedlając liście.Zwykły zając staje się biały, odzwierciedlając zimę.Ja odzwierciedlam się w pani, kiedy mnie pani słucha.Pani sama mniej lub bardziej głęboko odzwierciedla się w wielu ludziach.Ta Sasza Samochina, którą pani zna, jest tylko odbiciem jej prawdziwej istoty.Obecnie ta istota ulega zmianie i jej odzwierciedlenie także próbuje się zmienić, jednak jest ono materialne, ustalone i nie jest mu łatwo.Proszę wziąć pod uwagę, że to, co mówię, jest umowne.W ramach tego systemu komunikacyjnego, którym się teraz posługujemy, możliwe są tylko wyjaśnienia przybliżone.Dlatego niczego studentom nie tłumaczymy.Nie chcemy ich zbijać z pantałyku i tracić czasu.Teraz po prostu z panią rozmawiamy, przyjemnie spędzamy czas.–Wydaje mi się, Nikołaju Waleriewiczu… że się rozpadam.Albo rosnę.–Rośnie pani, Saszo, rośnie.Przerasta pani samą siebie, a dokładniej mówiąc te cechy, które przywykła pani uznawać za granicę swojej osobowości.–Czy tak… dzieje się ze wszystkimi? Chodzi mi o studentów.–Ze wszystkimi, jednak na różne sposoby.Ma pani wyraźną skłonność do metamorfozy, Saszeńko.I bogatą wyobraźnię.Nie malowała pani w dzieciństwie? Nie? A mogłaby pani… Proszę sobie wyobrazić kameleona, którego umieszczono… hmm… pod szybą.Albo nie… w strumieniu finansowym.–Jak to?–Właśnie tak.Przyzwyczaił się zmieniać kolor pod wpływem warunków, co ma jednak zrobić, jeśli nowe środowisko nie posiada takiej cechy, jak „barwa”? Nie posiada jej z zasady? Albo na przykład… Niech pani sobie wyobrazi, że niemowlę w jednej chwili zmieniło się w dorosłego człowieka z odpowiednią fizjologią.Zmieniła się jego istota.Nie sądzi pani, że poprzedni kształt będzie mu przeszkadzał? Maleńkie ciałko, śpioszki, pampersy… Wszystko to się rozerwie, wypuszczając na zewnątrz bardziej dojrzałego osobnika.Podobnie jak w pani przypadku, Saszo.Zmienia się pani zawartość, a kształt nie ma czasu, by adekwatnie na to zareagować… I stąd wynikają drobne nieprzyjemności w rodzaju łuski, piór czy dodatkowych rąk.–Długo to potrwa?–Nie sądzę.Najprawdopodobniej kilka dni… Chociaż możliwe są nawroty.Najważniejsze, żeby się pani nie bała.Dziewczęta boją się pierwszej menstruacji, jednak my, dorośli, zdajemy sobie sprawę, jak śmieszne są ich lęki.Saszka poczuła zmieszanie.–Pani także to zrozumie.Lada chwila poczuje pani ulgę.Uświadomi sobie, że to nie kara, lecz nagroda, że czeka panią wspaniałe, interesujące życie i ma pani olbrzymie możliwości.Proszę mi uwierzyć, Saszo, że wkrótce będzie pani bardzo szczęśliwa.–Boję się, że zawalę egzamin.–A ten strach jest akurat w pełni zrozumiały! Każdy sumienny student denerwuje się, gdy losuje pytania, nawet jeśli wie absolutnie wszystko.Powinna pani uczyć się ze wszystkich sił, a wówczas podczas egzaminu nic panią nie zaskoczy.–A co będzie później? To znaczy… całkiem później? Po egzaminie? Po zdobyciu dyplomu? Co ze mną będzie?Garbus się uśmiechał.–Będzie wspaniale, proszę mi uwierzyć.Jednak na obecnym etapie nie jestem w stanie pani tego wytłumaczyć.* * *Minęło jeszcze kilka dni.Podczas rzadkich chwil, kiedy Saszce udawało się zasnąć, śnił jej się potwór z czarnego miasta.We śnie wiedziała, że musi mu się przeciwstawić, jednak nie czuła się na siłach podjąć walkę, była przerażona i bezradna, więc krzyczała i budziła się.Lena i Wika, którym nie udało się niestety znaleźć innego lokum, zakrywały głowy poduszkami.Jegor jej unikał.Saszka bardzo żałowała, że „w historię” jej życia wszedł najbardziej nieudany dla ich relacji dzień.Ze skandalem, który urządziła Żenia.Z plotkami, które życzliwi zdążyli donieść Jegorowi.Jednak bez względu na straty i lęki, niezależnie od ogromnego obciążenia, czuła się coraz bardziej szczęśliwa.Zajęcia ze Stierchem, które przez długi semestr były dla niej koszmarem, zaczęły się jej nie tylko podobać, lecz wręcz pasjonować.Każdy krok do przodu, każdy drobny sukces sprawiał, że była nimi coraz bardziej zafascynowana.Po raz pierwszy poczuła związek pomiędzy swymi wysiłkami, a rosnącą wewnątrz niej siłą.I nie miała już wątpliwości, że jest to właśnie siła.Saszka, która zawsze puszczała mimo uszu słowa Stiercha o jej „rzadkim darze”, po raz pierwszy zrozumiała, że wykładowca ma rację i że naprawdę jest obdarzona wyjątkowym talentem – w na razie jeszcze tajemniczej, lecz niezwykle ciekawej dziedzinie – i że otwierają się przed nią oszałamiające, nie do końca jeszcze jasne, lecz zniewalające perspektywy.Bardzo chciała porozmawiać z Kostią.O wszystkim mu opowiedzieć i w tajemnicy zapytać, co u niego? Co on czuje, wypełniając zadania garbusa?Jednak Żenią, rumiana i sroga, wiecznie chodziła za mężem, nieodstępna jak cień.I Saszka nie chciała być natrętna.* * *–Zgodnie z tradycją naszego instytutu wieczór sylwestrowy przygotowują studenci drugiego roku.Biorąc pod uwagę fakt, że nasze zaliczenie wypada trzeciego stycznia, proponuję, aby przygotowaniem wieczorka kabaretowego zajęła się Samochina.Dam pani zaliczenie od ręki.Podobnie jak pani, Pawlenko, jeśli zaliczy pani dzisiaj zaległości [ Pobierz całość w formacie PDF ]
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Nie istnieje coś takiego jak doskonałość. Świat nie jest doskonały. I właśnie dlatego jest piękny.