[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Żadna wizyta u Kriuczkowa nie mogła się obyć bez pójścia do teatru.Był miłośnikiem teatru i szczycił się tym, że widział wszystkie najważ-niejsze przedstawienia w Moskwie, z których zresztą zbierał programy i magazynował w swoim gabinecie.Przynosiło mu to opinię kulturalnego człowieka, ale tak naprawdę jego zainteresowanie teatrem wynikało przede wszystkim z chęci zbierania rzeczy.Odkryłem to podczas jednej z jego wizyt w NRD w połowie lat osiemdziesiątych.W Teatrze Na-rodowym w Weimarze wystawiano Fausta i choć Kriuczkow słabo znał niemiecki, uparł się iść na przedstawienie, bez wątpienia dlatego, że wiedział, iż to jedna z najważniejszych sztuk w kanonie światowej dramaturgii.Choć sztuka była w moim ojczystym języku, ośmiogodzin-ne przedstawienie wymagało nawet ode mnie znacznie większego sku-pienia uwagi, zgodziłem się jednak z chęcią, ze względu na przyjaźń niemiecko-radziecką.Mniej więcej po godzinie rzuciłem dyskretnie okiem na mojego sąsiada i stwierdziłem, że ma zamknięte oczy.Było oczywiste, że Goethe to dla niego zbyt ciężka strawa.Po pierwszym akcie stało się jasne, że Kriuczkow kompletnie nie wie, o co chodzi.,,Chyba już chwyciłem sens — oznajmił.— Odpuśćmy sobie resz-tę”.— Mówiąc to ściskał z dumą program, najnowszy okaz do swej kolekcji.Choć nie szanowałem go tak jak Andropowa, utrzymywaliśmy dobreKilka razy próbowałem przekonać Andropowa, by zgodził się wy-puścić Szczarańskiego, ale nigdy mi się to nie udało.Andropow był uczulony na samo brzmienie jego nazwiska i zazwyczaj natychmiast się podniecał i krzyczał: ״To szpieg i tyle!”.Na tym rozmowa się kończyła.Zwolnienie Guillaume’a przyśpieszył w końcu stan jego zdrowia (podobnie jak Andropow, cierpiał na poważną chorobę nerek).Zachód-ni Niemcy, choć niezwykle niechętni do okazania łaski, doszli do wniosku, że za trupa nic nie dostaną.Poza tym sprawą zaczął się poważnie interesować Erich Honecker, który zastąpił na stanowisku Waltera Ulbrichta.Dał on do zrozumienia Helmutowi Schmidtowi, że dopóki nic się nie wydarzy w sprawie Guillaume’a, nie podejmie kroków w celu zwolnienia więźniów4 ani łączenia rodzin rozdzielonych niemiec-ko-niemiecką granicą (.).Być może oceniam Andropowa zbyt pobłażliwie.Oczywiście, że zasługuje na osąd krytyczny — nawet ze strony wielbiciela — a był przecież rzeczywiście nieprzejednanym wrogiem dysydentów.Jego decyzje (a podejmował je wyłącznie on) o odebraniu Sołżenicynowi obywatelstwa oraz zesłaniu Sacharowa do Gorki stanowiły wynik tego samego sposobu myślenia, zgodnie z którym nie zgadzał się na wypusz-czenie Szczarańskiego.Andropow nade wszystko dążył do zachowania stabilności Związku Radzieckiego.Jego zainteresowania bardziej przy-zwalającymi formami politycznego pluralizmu ograniczały się do ob-serwacji węgierskiego ,,gulaszowego” komunizmu (jak drwiąco i lek-ceważąco nazywaliśmy model węgierski), podczas gdy we własnym domu stosował znacznie surowsze zasady.Był jednak ostrożniejszy od Gorbaczowa, jeśli chodzi o zmiany w KC, i prowadził bardziej zdecy-dowaną walkę z korupcją niż jego następcy.Decyzja Andropowa o awansowaniu Władimira Kriuczkowa na naczelnika I Zarządu Głównego wydawała się logiczna, ale niezbyt mądra.Kriuczkow był jego bliskim współpracownikiem.Andropow wiedział o tym, że Kriuczkow zna się na polityce zagranicznej i naj-prawdopodobniej uważał, że powierzenie wywiadu zagranicznego ko-muś, kogo ukształtował na swój wzór, zapobiegnie wewnętrznym po-działom w starym stylu i zawężonemu patrzeniu na sprawy.Pozycja Kriuczkowa w KGB wzrosła wraz z jego zaangażowaniem się w wojnę w Afganistanie, gdzie był odpowiedzialny za akcje specjał-ne.Brakowało mu jednak wiedzy Andropowa i nie miał osobowościPonieważ Rosjanie nie dawali wsparcia swym ludziom i niemal wcale nie nagradzali za pracę i poświęcenie, spaleni agenci często cierpieli na depresje albo inne urazy psychiczne.To obojętne traktowanie stawało się przyczyną przeżywania poczucia winy.Ludzie ci mieli wrażenie, że ich radzieccy pracodawcy obwiniają ich o to, że zostali złapani, choć zazwyczaj niepowodzenie misji miało całkiem inny powód — najczęściej było wynikiem nadmiernej beztroski w organizowaniu spotkań agentów z radzieckimi ״instruktorami” (na Zachodzie mówiono na nich ״kurie-rzy”) albo zdrady w centrali moskiewskiej.Byłem zniesmaczony widząc stosunek Rosjan do spalonych agentów; często nie dawano im nawet odznaczenia za trud i poświęcenie.Jednym z tak potraktowanych ludzi był ״szpieg atomowy” Klaus Fuchs? do którego zawsze czułem najwyższy szacunek (.).stosunki.W sierpniu 1991 roku byłem zaszokowany, dowiedziawszy się (mieszkałem wtedy w Moskwie), że Kriuczkow stał na czele amatorskie-go puczu przeciwko Gorbaczowowi.Kluczowe grupy w służbie bezpie-czeństwa i aparacie partyjnym były bardzo niezadowolone z powodu zakresu prawa do samostanowienia, jakie Gorbaczow chciał przyznać poszęzególnym republikom, zaskoczyłmnie więc nie tyle sam fakt puczu, ile operetkowy styl, w jakim został dokonany.Dawni koledzy z KGB narzekali z goryczą, że nawet ich nie poinformowano o planowanym przewrocie.Nic dziwnego, że kiedy zobaczyli brak organizacji i bezrad-ność tych, którzy zamach przygotowali, to odmówili wsparcia.(.) KGB miało również słabe punkty.Do najpoważniejszych zaliczyć należy biurokrację partyjną oraz brak zaufania do współtowarzyszy.To drugie odzwierciedlało niemożność — mimo najlepszych chęci Andropowa i Kriuczkowa — pozbycia się cieni Stalina i Berii.Przez długi czas, równolegle z pieczołowicie pielęgnowanym w KGB poczuciem przynależności do ״wyższych sfer״, zaskakiwał brak wdzięcz-ności wobec agentów, którzy ryzykowali dla organizacji życie.Kiedy przestawali być użyteczni, często odrzucano ich albo przestawano się do nich przyznawać.NRD, uważana za jeden z najrzetelniejszych krajów w bloku wschodnim, była często wykorzystywana jako miejsce, dokąd wysyłano wyeksploatowanych szpiegów, których Moskwa chcia-ła ukryć.Dla naszego państwa był to zarówno wysiłek organizacyjny, jak i finansowy, zawsze bowiem spełniano ,,prośby״ Związku Radziec-kiego.Kiedy przywożono nam emerytowanego agenta, zazwyczaj okazywało się, że nie ma dość oszczędności, by stać go było na komfortowe mieszkanie, jakie musieliśmy mu zapewnić, i przeczekanie okresu do znalezienia ,,odpowiedniej” pracy.Zarówno funkcjonariusze KGB jak i GRU rekrutowali ludzi w NRD.Mimo ścisłych więzów łączących nasze kraje i służby, radzieccy koledzy woleli mieć wyłączną kontrolę nad swoimi ludźmi i nie informowali nas, gdzie nasi obywatele zostali umieszczeni.O tym, że obywatel NRD był szpiegiem w NATO albo Republice Federalnej, dowiadywaliśmy się zazwyczaj dopiero po jego aresztowaniu.Tyle że kiedy taka osoba odsiedziała swoje albo została wymieniona na agenta zachodniego, Rosjanie oczekiwali, że to my zajmiemy się nim i pomożemy zaspokoić potrzeby finansowe [ Pobierz całość w formacie PDF ]
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Nie istnieje coś takiego jak doskonałość. Świat nie jest doskonały. I właśnie dlatego jest piękny.