[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Odwrócił głowę i żarliwe spojrzenie jego czarnych oczu padło na nią.Meena chciała cofnąć sięjeszcze o krok, ale zmusiła się do zostania na miejscu.- Ale teraz zacząłem sobie zdawać sprawę, że przez cały czas miałem w zasięgu ręki rozwiązaniemoich problemów.- Gniew zniknął z głosu Luciena, i zdołał się nawet uśmiechnąć.choć niezbytprzekonująco.- I jest nim akceptacja mojego przeznaczenia, a nie walka z nim.Czy nie o tym mówiąw tych wszystkich telewizyjnych talk-show? Zaakceptuj to, kim jesteś, a inni też cię zaakceptują?Znajdź coś, co robisz najlepiej, i rób to, a reszta sama się jakoś ułoży?Meena pokręciła głową.Nie podobało jej się to.Ani trochę.Śmierdziało równie paskudnie jakstrumień.- Lucien - powtórzyła.- Nie, to nie o to chodzi.Nie, jeśli ma oznaczać, że ktoś dobry czyni zło.Czy to dlatego tak bardzo chciałeś odzyskać książkę swojej matki?Lucien spojrzał na nią bystro.- A co ma z tym wspólnego książka mojej matki?- Ojciec Henrique twierdzi, że posiadanie brewiarza twojej matki uczyni cię wszechpotężnym.Nie wiedziała, czy powinna była zdradzać mu tę informację, biorąc pod uwagę to wszystko, co przedchwilą powiedział.Z drugiej strony jej przeczucia na temat książki ze snu były wręcz odwrotne niż przeczucia ojcaHenrique.Była pewna, że w brewiarzu nie ma nic strasznego, i że ktoś, kto zesłał jej ten sen, chciałwłaśnie, by pokazała książkę Lucienowi.Bardzo chciałaby wiedzieć, co myślał sam Lucien.i chciałazobaczyć książkę na własne oczy, by móc potwierdzić swoje przekonania.- On twierdzi, że to nie jest zwykły modlitewnik -ciągnęła więc - i jeśli dostaniesz ją w ręce, będziekoniec świata.Lucien wyglądał na zaskoczonego.- Kto tak twierdzi?- Ojciec Henrique - odparła.- Ksiądz, który próbował cię schwytać w sieć, a potem kazał mniezwolnić.Mnie też się to wydawało bez sensu.Bo gdyby rzeczywiście istniało coś takiego, Watykannie byłby taki głupi, żeby wypuszczać to z Rzymu.Oczywiście, jeśli wiedzą, co to jest.Lucien zmarszczył czarne brwi.- Oczywiście że nie - przyznał.Ale jego spojrzenie powędrowało nagle w dal.- Masz całkowitą rację.Meena zaczęła odnosić wrażenie, że tylko pogorszyła sytuację.Co takiego było w tej książce, że takniepokoiła wszystkich oprócz niej?- Więc to nie jest prawda? To o książce? On po prostu zmyślał, żeby wydobyć ode mnie, gdzie jesteś?- Oczywiście - przyznał Lucien, spoglądając na nią z uśmiechem, który nie odbijał się w oczach.- Wtej książce nie ma niczego takiego.Jak mogłoby być? Kiedy ojciec kazał ją wykonać dla mojej matki,był zakochany.Był szczęśliwy.Spodziewał się wielu lat szczęśliwego pożycia.Nie miał pojęcia, cogo czeka.co czeka matkę.i mnie.Odwrócił od niej oczy.Meena podążyła za nimi wzrokiem i przekonała się, że on znów patrzy nastrumień.Czytała, że Minetta Lane została nazwana właśnie po tej rzeczce, która płynęła kiedyśśrodkiem Piątej Alei, aż do Spring Street.Strumień został zabudowany z powodu jego tendencji dopodtapiania miejscowych domów.Czasem nawet zabijał ludzi.Kiedyś podobno zapewniał wodę dlafontanny na dziedzińcu Szkoły Świętej Bernadetty, która została wyłączona z powodu strasznegowypadku prawie sto lat temu.Wyglądało na to, że ze strumienia została tylko ta brązowa strużka.Meenie wydawało się dziwne, że Luciena tak ciągnie do tej wody.Coś ją niepokoiło.Mannette.Byłapewna, że już gdzieś słyszała albo czytała to słowo.- Więc może po prostu - powiedziała, starając się trzymać tematu - powinniśmy obejrzeć tę książkę.Bo jest możliwe, że po śmierci twojej matki ojciec coś z nią zrobił.zmienił ją w jakiś sposób, dodałjakiś okultystyczny element.I że część duchownych, jak ojciec Henrique, wie o tym, a inni nie.Idlatego znalazła się na wystawie.O ile się zorientowałam, Kościół katolicki to jedna wielkabiurokracja, jak każde inne przedsiębiorstwo.- i niesprawiedliwie zwalnia ludzi, jak każde inneprzedsiębiorstwo, pomyślała, ale nie dodała na głos.- To fizycznie niemożliwe, żeby każdy pracownikznał wszystkie szczegóły.Więc gdzie jest?Lucien drgnął, słysząc to pytanie.- Gdzie jest co?- Książka twojej matki - wyjaśniła cierpliwie Meena.Choć cierpliwości akurat zaczynało jejbrakować.Była coraz bardziej przestraszona.Nieustanne ciurkanie wody sprawiało, że miała ochotęwrzeszczeć.- Sam bardzo chciałbym to wiedzieć - odparł Lucien.-1 dlatego muszę znaleźć twojego przyjaciela,Alarica Wulfa.- Alarica? - Meena pokręciła głową.Poczuła nagle supeł między łopatkami.- Skąd Alaric miałbywiedzieć, gdzie jest twoja książka? Mary Lou ją ukradła.Widziałam ją.Wszyscy za nią popędzili.- Owszem - przytaknął Lucien.- Wszyscy popędzili za Mary Lou.Ale tylko jeden człowiek ją dogoniłi wyrwał jej torebkę, zanim uciekła.A w torebce był brewiarz mojej matki.Meena wpatrywała się w Luciena z narastającą zgrozą.Pamiętała torebkę Mary Lou.Miała kształtpagody.- Chcesz powiedzieć.- Ledwie była w stanie wydobyć z siebie głos.- Tak - odparł.- Twój przyjaciel Alaric.- Stówo „przyjaciel" wymówił, jakby to było przekleństwo.- Alaric nie miał torebki, kiedy zostaliśmy aresztowani - powiedziała, przypominając sobie chwilę,kiedy widziała go przy furgonetkach.- To prawda - przyznał Lucien.- Nie miał.Emil znalazł później torebkę swojej żony, kiedy wrócił domuzeum, mając nadzieję, że jakimś cudem po prostu zgubiła się w całym tym zamieszaniu.Irzeczywiście.Znalazła się upchnięta do kosza na śmieci w męskiej toalecie.Pusta.- Ale to by znaczyło, że Alaric musiał mieć książkę przy sobie.Albo że ukrył ją gdzieś w muzeum.- Dokładnie tak.- Lucien był tak rozgniewany, że oczy zaczynały mu świecić na czerwono.Meeniemogło się wydawać, ale ciurkanie strumienia znów zaczęło przybierać na sile.- Emil szukał jej wmuzeum przez cały dzień.Nie znalazł nic.A Mary Lou od wczorajszego wieczoru obserwuje kwateręgłówną Gwardii.Mówi, że widziała, jak wciągnęli Alarica Wulfa do środka chwilę po tym, jak przy-wieźli ciebie.Ale jak na razie nie widziała, żeby wychodził.Meena patrzyła na niego, czując, jak serce podchodzi jej do gardła.- Alaric ciągle tam jest - powiedziała.Rozdział 33Ostatecznie Alaric nie musiał przegryzać więzów krępujących jego nadgarstki, choć obawiał się, żenie będzie miał innego wyjścia [ Pobierz całość w formacie PDF ]
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Nie istnieje coś takiego jak doskonałość. Świat nie jest doskonały. I właśnie dlatego jest piękny.