[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.288-Och, cześć Rob.Właśnie o tobie myślałam - odparłam i ugryzłam się w język, ale było już za późno.-Naprawdę? Twoje myśli mają znakomity gust.A teraz muszę ci porządnie podziękować.Gdzie jesteś?-Szczerze mówiąc, Rob, w pociągu i jestem trochę zajęta.-Więc po prostu powiedz mi, dokąd jedziesz, a ja dotrę tam, żeby się z tobą spotkać.Wypuścili mnie ze szpitala i zaplanowałem coś specjalnego.W jego wypowiedzi nie padło ani jedno pytanie.Najwyraźniej oczekiwał, że zrobię dokładnie to, czego chciał.-Słuchaj, Rob - starałam się mówić najłagodniej, jak umiałam.- Nie pamiętasz, co powiedziałam ci wczoraj? Nie chodzimy ze sobą i żadne z nas tego nie chce.Spróbowaliśmy i doszliśmy do wniosku, że to nie ma sensu.-Nabierasz mnie, Alex.Wiem, że tak jest.- Arogancja jego słów wprost zapierała dech w piersiach.-Nie! Naprawdę nie mamy ochoty, tylko po prostu ty tego nie pamiętasz.-Dobrze wiem, że tylko się ze mną drażnisz.Zaczynałam tracić do niego cierpliwość.-Powiem to tylko raz, a potem się rozłączam, rozumiesz? Nie chodzimy ze sobą, nie będziemy ze sobą chodzić i nigdzie się z tobą nie spotkam.Czy mówię wystarczająco jasno?-To znaczy, że nie spotkamy się dzisiaj?-Cześć, Rob.- Rozłączyłam się i zmierzyłam wściekłym spojrzeniem kobietę siedzącą naprzeciwko, która słuchała całej rozmowy.Wyjrzałam przez okno i cała złość nagle ze mnie uszła; widać już było centralny Londyn i za jakąś godzinę zobaczę się z Callumem.Złapałam bezpośrednie połączenie do Świętego Pawła, a Callum spotkał się ze mną na stacji metra.Oboje byliśmy19 - Błękitna magia289w refleksyjnym nastroju i nie mieliśmy ochoty na zwykłą paplaninę ani plotkowanie o ludziach, których mijaliśmy.Szliśmy skupieni na dotarciu do Złotej Galerii.-Zadziałało? - spytałam, kiedy skręciliśmy za róg i przed nami ukazała się katedra.-Co takiego? - spytał Callum, zaskoczony moim pytaniem.-Czy galeria jest dzisiaj zamknięta?-A tak, jest zamknięta.Nie powinno być żadnych problemów.Chcesz, żebym poszedłschodami razem z tobą?-Lepiej nie.Spocona i zdyszana nie wyglądam zbyt dobrze.Czekaj na mnie na górze.Ominęłam kolejki, przeszłam obok mężczyzny sprawdzającego bilety i znalazłam się w przestronnym, chłodnym wnętrzu.Jak zwykle wszędzie dookoła widziałam żółte światełka nad głowami turystów zachwyconych rozmachem i majestatem tej wspaniałej budowli.Kiedy stanęliśmy u podnóża długich spiralnych schodów, Callum pocałował mnie i powiedział:-Idź spokojnie, nie spiesz się.Mamy cały dzień.-Okej, widzimy się za parę minut - odparłam i zaczęłam się wspinać po żelaznych stopniach.Po chwili nie myślałam już o niczym oprócz bolących nóg i zawrotów głowy od poruszania się w kółko.W Galerii Szeptów zatrzymałam się, by odsapnąć, i jak zwykle dostrzegłam mgliste zarysy postaci w pelerynach.Tak blisko szczytu kopuły mogłam widzieć żałobników bez lusterka, choć nadal byli na wpół przezroczyści.Patrzyłam, jak usuwają mi się z drogi, i uświadomiłam sobie, że mam jeszcze coś do zrobienia.-Olivia? - zawołałam cicho.- Jesteś tu? Chciałabym ci coś powiedzieć.Powiodłam wzrokiem po niematerialnych postaciach siedzących w kręgu wokół kopuły, a wtedy jedna z nich powoli wstała.Poczekałam, aż przemknie płynnie wśród turystów i stanie naprzeciwko mnie.-Olivia?290Smukła postać lekko skinęła głową i odsunęła kaptur.Wstrzymałam oddech ze zgrozy.Jej twarz wyglądała jak maska nieszczęścia.-Olivio, proszę, nie przejmuj się tak.W tym wszystkim nie było twojej winy, naprawdę!Jej brązowe oczy wyraźnie unikały mojego spojrzenia; bardzo żałowałam, że nie mogę jej objąć i pocieszyć.-Usiądź ze mną na chwilę i porozmawiajmy - poprosiłam [ Pobierz całość w formacie PDF ]
|
Odnośniki
|