[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Przysięgam, że nic nie wiedziałem.A tak przy okazji - przejmujemy stację”.Przepraszam za zamęt, stary przyjacielu.Wciąż znajdował się w stanie tego psychologicznego zaburzenia, w jakie zwykle wprawiała go podróż na Mospheirę, ta nagła podróż między osoby jego wzrostu, meble jego wielkości, stopnie o wygodnych dla niego wymiarach, język i jedzenie, z którymi się wychowywał; zostawiwszy Jase’a w ośrodku kosmicznym, definitywnie oczyścił płuca z powietrza wyspiarskiej enklawy, umysł z ludzkiego języka, a emocje z ludzkich oczekiwań.A teraz, w ciszy, jaką grzecznie zachowywała jego ochrona, usiłował wdrożyć się we wszystko to z powrotem.Banichi i Jago, siedzący naprzeciwko niego na siedziskach pokrytych czerwonym aksamitem, stali się dwojgiem olbrzymów o kamiennych twarzach, odzianych w czarną skórę i srebro swojej profesji, olbrzymów o czarnej skórze, czarnych włosach i złocistych oczach.Znal i rozumiał wzorce i bitwy.Był cenny tutaj, do cholery, jako światowy ekspert od atewsko-ludzkiej płaszczyzny styku.Tę role mógłby odegrać ktoś inny.może za rok.Logicznym kandydatem był Jase.To on powinien być zatrudniony przez Tabiniego.Kiedy Tabini nie próbował wziąć lojalności Jase’a w swoje ręce?Nagle objawiła mu się ta odpowiedź.Zobaczył, że z punktu widzenia Tabiniego nie zostało to dobrze rozegrane, a Tabini zagrał kartami, jakie mu zostały.I czym było to spotkanie Jase’a z wdową? Czułym pożegnaniem? Wdowa była niegdyś największą przeciwniczką swego wnuka - w pewnych sprawach; czasami jednak stanowiła niezłomny przekaźnik jego polityki.Czy to był egzamin?A gdyby Jase go oblał.A może nie został nawet wciągnięty na listę?- No tak - odezwał się Bren z westchnieniem.- No tak.Głęboko zakorzeniona panika związana z lotem zajęła miejsce w długiej kolejce, gdzieś za koniecznością porozmawiania z Jasem i świadomością, że on sam należy do Tabiniego oraz że cywilizacja w ogromnej mierze zależy od jego wierności aijiemu.bez względu na to, kim jest lub kim się stał Jase.Nie była to sytuacja, nad którą chciałby się zastanawiać.Jase prawdopodobnie się wścieknie; jeżeli Bren źle poprowadzi sprawę, sytuacja może się pogorszyć.- Na ile Tabini zaufał wdowie w tej sprawie? - zapytał swoich ochroniarzy.- Ateva nie ma pewnej wiedzy, nadi - odparł Banichi.- Byliśmy świadomi ruchów; nie wnikaliśmy w działania aijiego.- Rozumiem - rzekł Bren.Umysł zalały mu bardziej egzotyczne i kosmiczne problemy.- Mospheira bardzo starannie wybrała cztery osoby, żadnego personelu.A ja mam ile? Osiem osób z bagażami? Obawiam się, że to zaniepokoi Mospheirę, nie mówiąc już o delegacji czy stacji.Powinniśmy być na to wyczuleni.- Paidhi-aiji nie będzie sam sobie robił kolacji - stwierdził Banichi.- Te sprawy zostały już uzgodnione.Dokładnie znać ograniczenia czasu i ładunku? Wrodzony dar matematyczny Banichiego znacznie przekraczał atewską normę.W kategoriach ludzkich Banichi byłby geniuszem.- Z jakiej ilości ładunku zrezygnowano dla nas? - zapytał Bren.- Wystarczającej, by zapewnić ci bezpieczeństwo i wygodę - odparła Jago.Mieli przy sobie broń; zawsze ją mieli.Bren obawiał się, że kuchnia nie jest jedyną rzeczą, jaką zabierają ze sobą.- Nie powiadomiono nas, że nasze kwatery są gotowe - zauważył Bren.- Czyż ta stacja nie dawała niegdyś schronienia trzystu tysiącom ludzi? I czy nie obliczamy załogi statku na najwyżej dwa i pół tysiąca osób?- Mają statek - rzekł Banichi.- Mogą mieszkać na nim.- Zażądamy bardzo wygodnych kwater - powiedziała stanowczo Jago - dla pana Patronatu.A broń? - pomyślał Bren.- Czy postąpią mądrze - zapytał Banichi - atakując paidhi-aijiego podczas jego pierwszej misji?- Tak samo bardzo lubią niespodzianki jak wuj Tatiseigi.- Paidhi jest bardzo wprawnym negocjatorem - stwierdził Banichi z niezachwianą pewnością.Przejąć kontrolę nad stacją, na litość boską.Będzie musiał znaleźć mocne argumenty.Może mospheiranie i niczego nie chcą, ale nie chcą też, by cokolwiek dostali ich rywale.Patrząc na bardziej szczegółowe zagadnienia, za główny problem Bren uznał Cope’a i założył, że na razie Gildia poprzestanie na odwołaniu Yolandy [ Pobierz całość w formacie PDF ]
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Nie istnieje coś takiego jak doskonałość. Świat nie jest doskonały. I właśnie dlatego jest piękny.