[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.“Załamał się” – pomyślał Gordon.“Facet całkiem się rozkleił”.Nie chciał być świadkiem jego upokorzenia.“A ja opuściłem Denę, żeby odszukać tego sławnego bohatera…”–To nie jest zabawne, seniorze – stwierdził zimnym tonem Macklin.–Proszę mnie nie nudzić, jeśli ceni pan chwile, które panu zostały.Powhatan jednak sprawiał wrażenie roztargnionego, tak jakby naprawdę myślał o czymś innym, być może skupiał się na przypominaniu sobie czegoś, a rozmowę podtrzymywał tylko z uprzejmości.–Po prostu… sądziłem, że powinien się pan dowiedzieć, iż wszystkozmieniło się trochę… gdy już opuścił pan program.Macklin potrząsnął głową, ściągając brwi.–O czym, u diabła, pan mówi?Powhatan zamrugał powiekami.Po całym jego ciele przebiegł dreszcz.Macklin uśmiechnął się na ten widok.–Chodzi mi o to… że nie chcieli zrezygnować z czegoś tak obiecującego, jak wzmacnianie… nie z tak błahego powodu, jak te niedociągnięcia, które wystąpiły pierwszym razem.–Za bardzo się bali, by kontynuować eksperyment – warknął Macklin.– Bali się nas!Powhatan zatrzepotał powiekami.Nie przestawał oddychać potężnymi, bezgłośnymi haustami.Gordon wybałuszył oczy.Z tym facetem coś się działo.Oleiste kropelki potu zalśniły na jego barkach i piersi, nim zmył je gęsty, nierówno padający deszcz.Jego mięśnie zadrżały, całkiem jak w ataku kurczów.Gordon zastanawiał się, czy Powhatan rozpadnie się na jego oczach.329Jego głos wydawał się odległy, jakby odurzony.–…nowe wszczepy nie były tak wielkie ani tak potężne… miały raczejuzupełniać szkolenie w pewnych wschodnich sztukach… w biologicznymsprzężeniu zwrotnym…Macklin odchylił głowę i roześmiał się głośno.–Wzmocnieni neohippisi? Uch! Brawo, Powhatan! Świetny blef! To jestbomba!Wydawało się jednak, że senior go nie słucha.Koncentrował się.Jego wargi poruszały się, całkiem jakby recytował coś, czego nauczył się na pamięć dawno temu.Gordon wytrzeszczył oczy, mruganiem strząsnął z nich krople deszczu i wytrzeszczył je jeszcze bardziej.Wydało mu się, że na ramionach i barkach Powhatana zalśniły smugi krzyżujące się na szyi i klatce piersiowej.Drżenie wzmogło się, przechodząc w miarowy rytm, który sprawiał teraz wrażenie nie tyle chaotycznego co… celowego.–Ten proces wymaga też mnóstwa powietrza – wyjaśnił George Powhatantonem tak łagodnym, jakby to była zwyczajna rozmowa.Nadal oddychającgłęboko, zaczął się prostować.Macklin przestał się już śmiać.Gapił się teraz z niedowierzaniem.Powhatan mówił dalej, nie zmieniając tonu.–Jesteśmy zamknięci w podobnych klatkach… choć pan najwyraźniej ma do swojej upodobanie… Obu nas uwięził ostatni akt arogancji aroganckich czasów…–Pan nie może…–Doprawdy, generale.– Powhatan uśmiechnął się bez złości dotrzymającego go mężczyzny.– Skąd ta zdziwiona mina… Z pewnością nie sądziłpan, że pan i pańskie pokolenie byliście ostatnimi?Macklin musiał nagle dojść do tego samego wniosku, co Gordon.Zrozumiał, że George Powhatan mówi tylko po to, by zyskać na czasie.330–Macklin! – krzyknął Gordon.Holnista nie pozwolił jednak, by odwróciło to jego uwagę.Długi, przypominający maczetę nóż wysunął się z pochwy z szybkością błyskawicy.Zalśnił wilgotnym blaskiem w świetle lampy, gdy Macklin machnął nim w dół, ku unieruchomionej prawej ręce Powhatana.Wciąż pochylony i nie przygotowany na atak, senior zareagował, uchylając się błyskawicznie.Nóż ześliznął się, pozostawiając jedynie drobną rysę.Powhatan złapał wolną dłonią nadgarstek przeciwnika.Holnista krzyknął głośno, gdy zaczęli się ze sobą szamotać.Generał był silniejszy i sprawił, że ociekający wodą nóż zaczął się zbliżać do celu.Powhatan postąpił nagle jeden krok i poruszył biodrami.Padł na plecy, przerzucając sobie Macklina nad głową.Generał wylądował na nogach, nie puszczając przeciwnika.Tym razem on z kolei szarpnął mocno.Kręcąc się wokół niczym dwa ramiona bąka, rzucali nawzajem sobą z coraz większym impetem, aż wreszcie zniknęli w otaczającej krąg światła ciemności.Rozległ się trzask.Potem następny.Dla Gordona brzmiało to tak, jakby słonie tratowały podszycie [ Pobierz całość w formacie PDF ]
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Nie istnieje coś takiego jak doskonałość. Świat nie jest doskonały. I właśnie dlatego jest piękny.