[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Jakie znowu ale? Nie ma żadnego ale!- Widać ja się starzeję - mówiła z westchnieniem Zofia - bo forma tych zaręczyn i sposób „ustalania" daty ślubu, mówiąc delikatnie, trochę mnie zaskoczyły.A dostałaś pierścionek?- Ach, o to chodzi.Maciek nie lubi złota, a dla mnie on się liczy, a nie symbole.- A w sprawie terminu nic nie miałaś do powiedzenia?- Cieszę się, że jest.Mamuś, czepiasz się.- Nie czepiam się, tylko niepokoję.Czy ten twój Maciek, bardzo zresztą pewny siebie, nie jest aby egocentrykiem?- No wiesz, trafiłaś jak kulą w płot.Musiałabyś zobaczyć, jak dba o swoją matkę, jak kocha zwierzęta i w ogóle nie szukaj dziury w całym.- Obyś miała rację.- Mamuś, czemu się nagle uparłaś, żeby popsuć mi ten piękny dzień?- Broń mnie panie Boże! - Matka odżegnała się od tego podejrzenia i schowała na dnie serca swoje niepokoje.Uznała, iż świat się zmienia w takim tempie, że trudno za nim nadążyć.Córka z narzeczonym wyjechali i trzeba było wracać do codzienności, a ona nie zawsze była różowa.Jeszcze chwila wzruszenia na dworcu, kiedy Kasia w momencie odjazdu pociągu jak zwykle rozpłakała się mimo swojej euforii, w której trwała od pamiętnego „ustalenia" daty ślubu.Oby jej wrażliwość nie została wystawiana na próby - pomyślała matka i zaraz skarciła się za tę myśl.Ostatnio bowiem, kiedy było jej ciężko, odkąd malejące, a teraz już nieistniejące wsparcie Teofila nie pomagało jej w niczym, lubiła sobie powtarzać modną teraz maksymę: „Trzeba myśleć pozytywnie, a wszystko się jakoś ułoży".Gdyby to było takie proste!Martwiła się nie na żarty przyszłością najstarszej córki.To, co zaobserwowała, nie nastrajało jej zbyt optymistycznie.Ten młody człowiek jest czarujący - to fakt.Ma wdzięk i urodę, która może zawrócić kobiecie w głowie, a do tego został obdarzony żywym umysłem.Jest ruchliwy, pełen pomysłów i elokwentny, posiada dar pięknej wymowy.No właśnie - ruchliwy.On właściwie chwili nie usiedzi na miejscu.Jak niesforne dziecko w klasie.Bez przerwy potrzebuje nowych wrażeń.Czy nie znudzi się szybko stabilizacją? Czy jej córka zdoła za nim nadążyć? Poza tym zdaje się robić wrażenie takiego, który nie ogląda się na innych gdy prze do swoich celów.Jaki autorytatywny! A Kasia wpatrzona w niego jak w ósmy cud świata.Jest szczęśliwa, taka szczęśliwa, a przecież tego Zofii ostatnio brakowało.Może rzeczywiście się czepiam - pomyślała.Maciek z głową pod marynarką, którą powiesił nad swoim miejscem przy oknie, drzemał jak suseł.Siedząca naprzeciw niego Kasia zastanawiała się, jak to jest, że wszystko się zmienia, świat idzie do przodu, sputniki Wostok, Gemini i Rangery fruwają po niebie, ba, docierają do atmosfery innych planet, a pociąg z Zamościa do Warszawy sapie, szarpie, przystaje na stacjach i stacyjkach, by po ośmiu godzinach dotrzeć do celu.Chyba nowa gwiazda lekkoatletyki, Irena Szewińska, szybciej pokonałaby te dwieście pięćdziesiąt kilometrów.Dobrze, że Maciek prześpi część podróży - pomyślała - może nie będzie narzekał.Bo jemu zawsze wszędzie się śpieszy.Mamie widać nie bardzo się ta jego niecierpliwość podoba.Po prostu zna go jeszcze za mało.Przypomniała sobie uwagi matki na temat ustalonej przez niego daty ślubu.Nie raz o tym rozmawiali.O tym, że jak już Maciek będzie wolny, trzeba będzie znaleźć czas na ślub, jakąś dogodną chwilę.Czy rzeczywiście wybrali, to znaczy on wybrał właściwie? A co będzie, jeśli w tym czasie wypadnie jakiś wyjazd z „Mazowszem"? Przestraszyła się takiej perspektywy.Co wtedy zrobią? Przełożą ślub? To nie rokuje dobrze.Poza tym jak Maciek raz już coś ustali, bardzo niechętnie od tego odstępuje.Postanowiła nie martwić się na zapas.W końcu wyjazd z„Mazowszem", to naturalnie atrakcja, ale nie tak wielka, żeby przyćmić ślub z Maćkiem.Dosyć się już najeździła i jeśli będzie musiała zrezygnować, to zrezygnuje.Nie tylko z wyjazdu, ale w ogóle z „Mazowsza".Pani Maja uważa, że już na to pora, jeśli ma zaistnieć sama.Zaistnieć?Jak? Na to na razie nie miała pomysłu.Pociąg stukał rytmicznie po złączach szyn, za oknami padał deszcz, szare, ciężkie chmury nie dodawały urody mijanym krajobrazom.Patrząc na nie smętnie, nie zauważyła, kiedy zapadła w drzemkę.Gdy się obudziła, Maciek siedział wyprostowany z gazetą w ręce, a w ich przedziale był już komplet pasażerów.- Jak się spało? - zapytał.- Nie mogłem się doczekać, kiedy otworzysz oczy.Bałem się, że będziesz drzemać do końca trasy i nie zdążymy pójść na koniec pociągu.- Niepoprawny romantyk! Włączyłam sobie specjalny czujnik.Nie mogłabym przespać takiej frajdy.Kiedy patrzyli przez szybę na połyskujące szyny i umykające podkłady kolejowe, powiedziała nagle:- A co będzie, jeśli na trzydziestego marca wypadnie jakiś wyjazd?- Daj spokój, bo zapeszysz, wszystko będzie dobrze.Póki co, mam do ciebie prośbę.Chciałbym, żebyś odwiedzała moją mamę, gdy będę nieobecny.- Jeśli będzie tego chciała, z pewnością ją odwiedzę, ale przecież rozpocznę już zajęcia w zespole [ Pobierz całość w formacie PDF ]
|
Odnośniki
|