[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.–Tak… Poznaję… To on… i rozumiem.–Więc puść mnie, Święty Kluczniku.–Zaraz.Tylko powiedz mi jeszcze, czy nie próbowałaś pójść gdzie indziej?–Poszłam na Zachód, ale tam cały kraj w stronnictwach i nawet bracia braci tak nienawidzą, że zupełnie nie było dla mnie miejsca.–Mogłaś pójść jeszcze dalej – za morza.–Nie miałam pieniędzy.–No, a w drugą stronę od Miasta Nienawiści?–Nie miałam… paszportu.–Nigdzie nie mogłaś?–Nigdzie.–Więc gdyby nasz Pan Ukrzyżowany chciał znowu zstąpić na ziemię?…–Och, święty Pietrze, nie puszczono by Go lub wyszydzono.Nastała chwila milczenia, po czym Apostoł podniósł głowę, spojrzał ze smutnym zdziwieniem na Miłość Chrześcijańską i zapytał:–Ale powiedz mi wreszcie, co im zastąpi Jego naukę i ciebie?A ona odrzekła:–Powiadają, że rynki zbytu.100CZY CI NAJMILSZY?…W dali było widać ciemną wstęgę boru, przed borem łąkę, a wśród łanów zboża stała chata, pokryta słomianą strzechą i mchami.Brzozy zwieszały nad nią zielone warkocze, na świerku w gnieździe stał bocian, a w sadzie wiśniowym czerniały ule.Przez otwarte wrota na dziedziniec wszedł wędrowiec i rzekł do niewiasty stojącej u progu:–Pokój tej cichej chacie, tym drzewom, zbożom i okolicy całej, i tobie, matko!Ona, powitawszy go gościnnie, rzekła:–Chleba i mleka przyniosę ci, wędrowcze, a tymczasem siądź i odpocznij, bo widać, że z dalekiej wracasz podróży.–Jako ów bocian i jako jaskółka wędrowałem; wracam z daleka i od dzieci ci twoich wieść przynoszę.Więc onej matce dusza cała zbiegła do oczu i zaraz spytała wędrowca:–Czy wiesz co o synu moim, Jaśku?–Czy ci on najmilszy, że o niego pytasz najpierwej? Oto jeden twój syn w puszczach z siekierą pracuje i w jeziora sieć zapuszcza; drugi konie na stepie pasie, pieśni tęskne zawodzi i w gwiazdy patrzy; trzeci po górach się wspina, na turniach i halach z owcami noc spędza, w orłów krakania się wsłuchuje.Do kolan się wszyscy twoich chylą i pozdrowienia ci przesyłają…–A Jaśko? – pytała z troską na twarzy.–Wieść smutną chowam na ostatek.Źle się Jaśkowi wiedzie: rola plonu mu nie daje, bieda i głód dokucza, w niedoli płyną mu dnie i miesiące.Wśród obcych i nędzy, mowy twej nawet zapomina, więc i ty o nim, bo już nie twój… zapomnij!…Gdy to rzekł, kobieta, wziąwszy go za rękę wwiodła, do spiżarni w chacie i zdjąwszy bochenek chleba z półki rzekła:–Wędrowcze, daj to Jaśkowi.Na koniec z chustki rozwiązała pieniądz srebrny, błyszczący, i drżącym głosem rzecze:–Nie bogatam ja sama, ale i to dla Jaśka.–Niewiasto! – rzekł ze zdziwieniem wielkim wędrowiec – synów masz wielu, a jednemu wszystko oddajesz.Czy go kochasz najwięcej? czy ci on najmilszy?Ona zaś, podniósłszy wielkie, smutne oczy, łzami zalane, tak rzecze:–Błogosławieństwo, moje wszystkim, ale datki temu jednemu, bom ja matka, a on najbiedniejszy.101102This file was created with BookDesigner programbookdesigner@the-ebook.org2011-03-02LRS to LRF parser v.9; Mikhail Sharonov, 2006; msh-tools.com/ebook/ [ Pobierz całość w formacie PDF ]
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Nie istnieje coś takiego jak doskonałość. Świat nie jest doskonały. I właśnie dlatego jest piękny.