[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ku zaskoczeniu żałobników spomiędzy drzew wyłonił się mężczyzna na koniu i wyraźnie zmierzał w ich stronę.Gdy znalazł się blisko, zeskoczył z konia i przecisnął się do Brenny.- Narzeczony przyjechał! - oznajmił, zdyszany.- Wracając z Anglesey, minąłem po drodze grupę ludzi.- Skąd wiesz, że to on? - zaniepokoiła się Brenna.Nie była przygotowana na taką wiadomość.Nie teraz, kiedy jej ojca składano do grobu!- A któż by inny? - odparł mężczyzna.– Widziałem gromadę potężnie zbudowanych mężczyzn o jasnych włosach.To na pewno wikingowie.Przerażone głosy podniosły się wśród żałobników, lecz Brenna myślała wyłącznie o własnej niedoli.- Panie na niebiosach! Dlaczego akurat teraz?! - zawołała.Mężczyzna nie znał odpowiedzi na to pytanie.Linnet mocniej przytuliła Brennę do siebie.- Mniejsza o to, kochanie.Stało się – powiedziała i zwróciła się do mężczyzny: - Jak daleko mogą być?- Za tym lasem - wskazał na północny zachód.- Jakąś milę stąd.- No cóż, musimy ich przyjąć we dworze.A wy, ludzie, wracajcie do wsi.Nie macie się czego bać.Ci wikingowie przybywają w pokojowych zamiarach.Brenna przechadzała się nerwowo po paradnej komnacie.Podekscytowany Fergus dołączył do oczekującej rodziny.To on odpowiadał za sprowadzenie wikingów.Bardzo mu zależało, by godnie ich powitano.Dużo czasu spędził na tamtej nieprzyjaznej ziemi, zanim natrafił na klan Haardradów.Został przyjęty przez samą głowę rodu i z nim układał się o syna, ręcząc słowem honoru swego zleceniodawcy.Po śmierci lorda Angusa narzeczona była warta fortunę, ponieważ cała ziemia i dwór należały do niej, a więc także do jej przyszłego męża.Wikingowie będą bardzo zadowoleni.- Brenno, kochanie, przystoi, abyś przebrała się w suknię - pouczyła ją Linnet.- Nie!- Przyszłemu mężowi nie możesz pokazać się w tym stroju.Co sobie pomyśli?- Powiedziałam: nie! - warknęła Brenna, nie przestając chodzić po komnacie.Cordella obserwowała przybraną siostrę z jawną satysfakcją.Bawiła się przednio, domyślając się powodu jej zdenerwowania.Dziewczyna obawiała się, że narzeczony zażąda, aby się pobrali, zanim pożeglują do jego kraju.Więc ślub może odbyć się już dziś wieczorem albo jutro.A potem nastąpi noc poślubna i towarzyszący jej strach.Cordella o mało nie roześmiała się na głos.Tej pierwszej nocy Brenna dozna bólu i dzięki jej opowieściom pomyśli, że tak będzie zawsze.Zemsta jest słodka! Gdyby tak jeszcze mogła to zobaczyć!Rzeczywiście Brenna myślała o ślubie.Nie była gotowa do małżeństwa.Nigdy nie będzie gotowa! Nie ma zamiaru cierpieć potulnie.Będzie walczyć! Boże jedyny, a jeśli zabije męża, gdy ten zacznie domagać się swoich praw?! W ten sposób sama siebie skaże na śmierć.Takie myśli kłębiły się w jej głowie, kiedy pierwszy kamień uderzył o bramę dworu.Z ust zgromadzonych w komnacie ludzi wyrwały się zdumione okrzyki.Nie ochłonęli jeszcze ze zdziwienia, gdy na podwórcu rozległ się zdławiony krzyk, a w odrzwia trafił następny duży kamień.Brenna podbiegła do okna i obserwowała sytuację, nie mogąc uwierzyć własnym oczom.- Boże drogi! Oni nas atakują!Na ścieżce do stajni leżało ciało służącego z obciętą głową.Dziedziniec był pełen wikingów trzymających w dłoniach miecze, topory lub włócznie.Dwóch ludzi obsługiwało małą, prymitywną katapultę.Właśnie trzeci kamień uderzył z łoskotem w drzwi.Z niecki u stóp wzgórza unosiły się ku niebu smugi czarnego dymu - znak, że płonęła wieś.Brenna odwróciła się ku domownikom.Z wyrzutem spojrzała na siedzącego wśród nich Wyndhama.- Czy w taki właśnie sposób twoi ziomkowie zjawiają się po pannę młodą?Wyndham nie odpowiedział, za to Fergus zauważył niepewnie: - To nie mogą być ci sami wikingowie, których wyszukałem.- W takim razie chodź i zobacz, czy znasz któregoś z nich! - zażądała gniewnie.- Brenno, opanuj się - mitygowała ją Linnet głosem zdradzającym niepokój.Fergus podszedł do okna i w wysokim mężczyźnie od razu rozpoznał wodza klanu Haardradów, Anzelm Skwapliwy stał na czele swych wojowników i wydawał rozkazy.- To niemożliwe! - zawołał Fergus, odwracając się do przerażonej garstki ludzi w komnacie.- Dał mi słowo!Uderzenie kolejnego kamienia o drzwi pobudziło Brennę do działania.- Wyndhamie, jesteś z nami czy sprzyjasz swoim pobratymcom? - zapytała.- Muszę wiedzieć, zanim odwrócę się do ciebie plecami.- Z tobą, pani! - Jej słowa głęboko go dotknęły.- Nie czuję żadnych więzów ze Skandynawami, którzy nie dotrzymują słowa.- A więc dobrze.Ci głupcy dali nam czas, bombardując otwarte wrota.Dunstanie, idź i zasuń zaworę, zanim spowodują większe szkody [ Pobierz całość w formacie PDF ]
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Nie istnieje coś takiego jak doskonałość. Świat nie jest doskonały. I właśnie dlatego jest piękny.