[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Mówiłaś, że spadłaś z drzewa?- Nie, spadłam, schodząc.wchodząc na schody.- Pokaż mi, jak to się stało.Dzięki temu wszyscy moglibyśmy uniknąć podobnych wypadków.- Muszę się przebrać.Zobaczymy się za chwilę, Hallie.- Myślałem, że pójdziecie do stoczni - odezwał się James.- Później, tato.Najpierw kupimy Hallie trochę ubrań.Po obiedzie pójdziemy do stoczni.Zapoznam ją z Johnem Furringiem.On świetnie skręca konopie w pakuły.- Odwróciła się do Hallie i dodała: - John jest starym marynarzem i opowiada wspaniałe historie.Hallie obdarzyła ją porażającym uśmiechem.- Wspaniale.Dziękuję, Genny.- Bardzo ciekawe - powiedział James, patrząc na swoją córkę wychodzącą z salonu.- Hallie, weź sobie kolejne ciastko i obejrzyj dokładnie klatkę, dobrze?- Dobrze, tato.Chcesz porozmawiać z panem Paxto-nem o interesach.- Zgadza się.- Twoja córka jest cudowna, Alec.- To prawda.Nie przestaje mnie zaskakiwać.Nie miałem pojęcia, że wie cokolwiek na temat budowania statków.A więc mój chłopiec okrętowy był uszczelniaczem.Przejdźmy jednak do interesów, sir.Zanim pan zachorował, to właśnie pan kierował stocznią, czy tak? Pan był głównym budowniczym?- Tak.Genny mi pomagała, głównie przy prowadzeniu ksiąg.Ale odkąd skończyła trzynaście lat, zna wszystkie etapy budowania.Zacząłem projektować „Pegaza” niemal rok temu.Po moim ataku serca Genny dokończyła plany.Czy widziałeś już nasz magazyn? Nie? Zdążyłem tylko zbudować wstępny model.Jednak należy on również do stoczni i sądzę, że powinieneś go zobaczyć.Mamy też spore pomieszczenie przy Pratt Street.W tej chwili ośmiu ludzi kończy tam szycie żagli „Pegaza”.Genny wymyśliła, żeby podzielić szwaczy na sekcje.Mówiła mi, że idziemy zgodne z planem, więc ostatnie żagle powinny być gotowe do końca października.- Pojawił się już jakiś kupiec?- Nie.Jak już ci mówiłem, pan Donald Boynton wpłacił nam zaliczkę i zakupił część materiałów, ale potem zbankrutował.Później odkryliśmy, że stracił dwa swoje statki w czasie jednego sztormu.Oba przewoziły czarnych niewolników.Zapewniał mnie, że nie zajmuje się handlem niewolnikami, lecz cóż.- James wzruszył ramionami.- Był bardzo poważanym obywatelem, znasz ten rodzaj ludzi.Z pozoru sama dobroć, a wewnątrz podstępny jak wąż.Nasze oszczędności zaczynały topnieć.We wrześniu musieliśmy pożyczyć pieniądze z banku, by zapłacić robotnikom i kupić potrzebne materiały, albo rzucić to wszystko.Tego ostatniego nie mogliśmy jednak zrobić.To znaczyłoby utratę wszystkiego.Ten kliper będzie wspaniały, musimy go skończyć.Przyniesie nam spore zyski w ciągu następnych pięciu lat.Alec spojrzał w dół na swoje dłonie.- Chciałbym razem z córką obejrzeć, jak postępują prace.- Magazyn i szwalnie również? Naprawdę warto.Mniejsze grupki szwaczy bardzo się zintegrowały i praca idzie znacznie szybciej.Oceniam, że ci mężczyźni zużyją coś koło tysiąca metrów kwadratowych płótna i całe kilometry nici, nie licząc dwudziestu kilogramów wosku pszczelego.Alec gwizdnął i natychmiast ucichł.Do salonu weszła Genny.Miała na sobie prosta muślinową suknię, stanowczo za małą.Wycięcie dekoltu podciągnęła prawie do uszu, ale nie miało to znaczenia.Alec już wiedział, co kryje się pod ubraniem.Pragnął niedługo znów ją zobaczyć.Bardzo niedługo.Całą.Nie sądził, żeby się na to zgodziła, ale to również nie miało znaczenia.Alec stwierdził, że jest to jego ulubiona rozrywka - rozwścieczyć Genny Paxton, a następnie ją uwieść.- Jesteś gotowa do wyjścia? - zapytał, wstając.Do Jamesa powiedział: - Wszystko się dobrze ułoży, sir.Proszę się tym już nie niepokoić.- No cóż.Dobrze wiesz, czego ja chcę, Alec.Alec wiedział i skrzywił się.Nie mógł poślubić Genny Paxton tylko po to, by dobrać się do stoczni.* * *- Nie pozwolę, byś umarła, jak Nesta.Wiem, co trzeba robić i nic złego ci się nie stanie.Nic złego, przysięgam!- Tato?Alec zerwał się z posłania z łomoczącym sercem i niemal natychmiast się obudził, słysząc strach w głosie Hallie.Stała w drzwiach sypialni.- Kluseczko? Wszystko w porządku? Dobrze się czujesz?- Dobrze, tato.Słyszałam, jak z kimś rozmawiasz.Przestraszyłam się, że ktoś chce cię skrzywdzić.Krzyczałeś, ale tu nikogo nie ma.A więc krzyczałem, pomyślał, patrząc na córkę w bladym świetle poranka.Krzyczał do Genny.Gen-ny noszącej jego dziecko pod sercem.- To tylko sen, Hallie.Śnił mi się koszmar.Z Genny.- Zimno mi, tato.Alec strzasnął z siebie resztki dziwnego snu i podniósł róg narzuty.- Chodź do mnie, kluseczko.Hallie wdrapała się na łóżko i Alec upewnił się, że położyła się na prześcieradle okrywającym jego nagie ciało.Przytulił ją do piersi, pocałował w ucho, przykrył narzutą i próbował ponownie zasnąć.Ale nie było mu to pisane [ Pobierz całość w formacie PDF ]
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Nie istnieje coś takiego jak doskonałość. Świat nie jest doskonały. I właśnie dlatego jest piękny.