[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dałbym wiele, żeby się to nie stało.Musiałem.Broniłem własnego życia i czci Minnetaki.Co miałem robić?— A co ja mam robić?! — zawołała Nadini.Wyrwała się z ramion Wabiego i wyciągnęła ręce, jakby błagała o pomoc.agała Co mam robić teraz? Gdy was spotkałam, szukałam właśnie zabójcy brata, by na nim wywrzeć zemstę.Znalazłam go, sam przyszedł, ale wraz z nim przyszedłeś ty! — patrzyła w twarzWabiego oczyma pełnymi łez.— Gdy was później trapiłam w puszczy, nie wiem, co mnie gnało: miłość czy nienawiść.Ileż razy chciałam poniechać zemsty i odejść.Nie mogłam i nie wiem, kto mnie na uwięzi trzymał; on — wskazała Roda — czy ty — zawisła znów oczami na twarzy Wabiego.— Dziś rano jeszcze zamierzałam pchnąć go nożem.Zabrakło mi sił! Jest przecie twoim druhem.Myślałam potem, że zginiemy razem w jaskini, że się męka skończy, ale gdy śmierć zbliżyła się do nas, zrozumiałam, że zniosę wszystko, byleś ty żył.Ja.odejdę.Nagle odwróciła się i zaczęła biec ku rzece, kędy zamiast wodospadu czyhały teraz głębia i wir.Chłopcy, oszołomieni, nie zdołali jej przeszkodzić.Tylko Minnetaki oprzytomniała w porę.Zabiegła drogę dziewczynie i jęła się z nią szarpać.— Puść! Puść! — błagała tamta.— Chcę umrzeć!W tej chwili dopadł Wabi i chwycił Nadini wpół.A Minnetaki krzyczała głośno:— To nieprawda! To nieprawda! Ty nie jesteś siostrą Woongi!— Skąd wiesz? — rzucił się do niej Rod.Minnetaki poczerwieniała, lecz wnet wyznała szczerze, hardo podnosząc głowę:— W skórzanej torebce Nadini jest papier.Tam napisane.Nadini kurczowo przycisnęła ręce do piersi.— Och, masz ją na szyi! — Minnetaki śmiała się zmieszana, a twarz jej zlewał rumieniec coraz ciemniejszy.— Gdy rozbierałyśmy ciebie, Mballa i ja, spostrzegłam, że torebka jest rozdarta i zawiera skrawek pergaminu; wyczytałam wówczas to jedno zdanie: „Nadini nie jest córką wodza Woongów".— To.niemożliwe! — szepnęła Nadini głucho.— Pokaż ten papier! — brutalnie niemal rozkazał Wabi.Posłusznie wyjęła swój talizman z zanadrza.Był to skrawek skóry, wyprawiony miękko, zeszyty ścięgnem jelenim w formę koperty.Szwy puszczały tu i ówdzie.Wabi rozciął je nożem do reszty, odrzucił futerał i rozłożył kartę pergaminu wypełnioną drżącym pismem.Wzrokiem przebiegł arkusz i zbladł.— Co ci jest — trwożnie spytała Minnetaki.Lecz Wabigoon na nią nie zważał.Spojrzał na Nadini, potem na Roda i rzekł głosem tak wzruszonym, że ledwo rozróżnili słowa.— Nadini! Rodryg nie zabił ci nikogo! Rodryg uratował ci ojca!— Wabi, zwariowałeś! — zaczęła Minnetaki prawie z płaczem.— Wabi, co ci jest? Oprzytomnij!A Wabi zaczął się śmiać pogodnie, radośnie, jak człowiek oszołomiony szczęściem.— Nie, nie zwariowałem,, tylko to jest tak cudowne jak w bajce, jak w najpiękniejszej z bajek! Słuchajcie, co Ojciec Antoni napisał na tym pergaminie.W grobowej ciszy zaczął czytać:Nadini nie jesteś córką wodza Woongów ani siostrą młodego Woongi.W roku 1890, w Złotej Jaskini, do której wejście zamyka wodospad, stary Woonga znalazł młodą Indiankę imieniem Dolores, zemdloną i chorą.Wiedziony litością zabrał ją do swej wsi.Po upływie pół roku kobieta ta umarła, wydając na świat dziecko, córeczkę, którą na cześć matki ochrzciłem również imieniem Dolores.Stary Woonga zatrzymał dziewczykę u siebie, zowiąc ją z indiańska Nadini.Łudziłem się myślą, że dane mi będzie kiedyś zawieść ją do cywilizowanego kraju, lecz śmierć starego Woongi oraz moja własna niemoc stanęły temu na przeszkodzie.Nowy wódz, młody Woonga, nie pozwoliłby zabrać Dolores, gdyby się zaś kiedykolwiek dowiedział, że dziewczyna jego siostrą nie jest — zatrzymałby ją tym bardziej.W obawie, by Dolores nie spotkało co złego, ani jej, ani nikomu nie wyjawiam na razie prawdy.Wyznam jej wszystko przed śmiercią, a spisuję te zeznania na wszelki wypadek, bo może mi Bóg niespodziani e odjąć mowę.Paraliż czyni postępy z każdym dniem.Nogi mam już bezwładne.Ręka odmawia posłuszeństwa.Ale umysł mam jasny, więc stwierdzam raz jeszcze, że Nadini, wychowanka wodza Woongów, jest córką Indianki Dolores i białego poszukiwacza złota, imieniem John Ball.— John Ball?! — szepnął Rod, jakby mu tchu brakło.— John Ball! — triumfalnie krzyknął Wabi.— John Ball, którego ty, Rod, znalazłeś w Złotej Jaskini i ocaliłeś od śmierci! John Ball, którego żona Dolores zginęła w tym miejscu przed dziewiętnastu laty! John Ball, który czeka na nas w Wabinosh House.— To nie może być! — wyjąkała Nadini, wodząc po obecnych szeroko rozwartymi oczyma.— To niemożliwe!— To prawda! To szczera prawda! — wołał Wabi śmiejąc się.— Nadini, zostaniesz z nami! Wrócisz z nami do swego ojca!Usta Nadini drżały.Broda trzęsła się.Naraz z głośnym płaczem rzuciła się na szyję Minnetaki.Tegoż dnia o zmierzchu Rod i Minnetaki przechadzali się nad rzeką.Księżyc wstawał.Woda migotała srebrzyście jak łuska rybia.Minnetaki rzekła pierwsza:— A nasze złoto przepadło.— Żałujesz tego? — z pewnym niepokojem spytał Rod.Spojrzała na niego poważnie.— Nic a nic.Lecz co dziwniejsze, nie żałuję także wcale, że przygody nasze skończone.Dolores chce co prędzej wracać do ojca.Sądzę zresztą, że John Ball zyska za jednym zamachem córkę i zięcia.Niedługo wyprawimy wesele w Wabinosh House.— Czyje wesele, Minni?Ujął ją za rękę.Nie broniła mu tego uścisku.Unikając jednak natarczywego wzroku Roda, trzepała dalej:— Czyjeż by? Dolores i Wabiego.Ale, wiesz, jak to nieraz od drobiazgu zależą rzeczy ważne.Dolores twierdzi, że gdyby jej sowa, Wooto, nie zdechła w dniu naszego poznania, nigdy nie porzuciłaby jaskini, nie chcąc skazywać ptaka na śmierć głodową, a nie mogąc go przecie zabrać z sobą.Biedny Wooto, był taki.śliczny!Umilkła na chwilę i raptem poczęła się śmiać cichutko.— A teraz to mi się znów przypomniało, jak Dolores zgubiła nad jeziorkiem kwiaty, które Wabi potem znalazł.Dolores, tak bardzo podobna do chłopca.a jednak pokochawszy, chciała się choć w kaczeńce ustroić i chociaż w wodzie przejrzeć, by zobaczyć, czy jest dość ładna dla umiłowanego.Mijali rosnący nad rzeką krzak głogu.Minnetaki wolną ręką urwała pąk na pół rozkwitły i wpieła go w warkocz przy uchu.Lecz nagle krzyknęła lekko, tak gwałtownie Rodryg porwał ją w ramiona.Chłopak jednak nie puszczał.Gorącym szeptem, tuż u jej twarzy, mówił:— Minni! I mnie już przygody nie nęcą, i ja nie żałuję straconego złota.A wiesz dlaczego? Bo mam ciebie.Bo cię kocham.Bo chcę mieć dom, nasz wspólny, i pracować dla ciebie, i cieszyć się z tobą, i smucić, gdy będziesz smutna, i wierzyć, że znów będzie dobrze.Minni, wiesz co, myślę, że cała nasza wyprawa była po to tylko, bym ci mógł teraz powiedzieć — kocham!— I ja kocham ciebie, Rod! — szepnęła Minnetaki jak echo.Przygotowano na podstawie bookini.pl [ Pobierz całość w formacie PDF ]
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Nie istnieje coś takiego jak doskonałość. Świat nie jest doskonały. I właśnie dlatego jest piękny.