[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W tej akurat chwili elficzka przebywała w Niemczech.Tętno miała nieco przyśpieszone, ale prócz tego nic jej nie dolegało.„Dlaczego uciekłaś, Holly? - zapytał bezgłośnie nieobecną przyjaciółkę.- Czemu uciekłaś, skoro jesteś niewinna?”.- Powiedzcie mi, gdzie jest teraz kapitan Nieduża.Centaur powiększył do rozmiarów ekranu plazmowego okienko z informacjami diagnostycznymi Holly.- Ciągle w Niemczech.A dokładnie - w Monachium.Właśnie się zatrzymała.Może postanowiła wrócić?Przywra zmarszczył brwi.- Szczerze w to wątpię, centaurze.Jest zgniłym jajem.Na wskroś.Ogierek poczuł gniew.Dobre maniery pozwalały jedynie przyjaciołom zwracać się do innych wróżek, używając nazwy gatunku, a Przywra nie był jego przyjacielem.Ani jego, ani nikogo.- Nie wiemy tego na pewno - powiedział przez zaciśnięte zęby.Popędek jeszcze bardziej zbliżył twarz do wyświetlacza plazmowego, a uśmiech powoli rozciągnął jego napiętą skórę.- Prawdę mówiąc, centaurze, tutaj się mylicie.Sądzę, że mamy już pewność, że kapitan Nieduża nie wróci.Zawróćcie natychmiast oddział Odzysku.Ogierek popatrzył na ekran z odczytami Holly.Wszystkie wykresy zrobiły się płaskie.W jednej chwili była lekko podenerwowana, ale zdrowa, a w następnej już nie żyła.Brak tętna, brak aktywności mózgu, brak odczytu temperatury.Samo zdjęcie hełmu nie spowodowałoby takich skutków, gdyż każdy funkcjonariusz SKR był połączony ze swoim hełmem za pomocą podczerwieni.Nie.Holly nie żyła i nie zginęła śmiercią naturalną.Oczy centaura zaszły łzami.Holly też.O nie.- Zawrócić oddział Odzysku? Postradałeś zmysły, Przywra? Musimy odnaleźć Holly.Dowiedzieć się, co się stało.Przywra wydawał się nieporuszony wybuchem Ogierka.Chyba nawet był z niego zadowolony.- Nieduża była zdrajczynią i najpewniej pozostawała w zmowie z goblinami.Jej nikczemny plan musiał się jakimś sposobem obrócić przeciwko niej i zginęła.Rozkazuję natychmiast uruchomić mechanizm samozniszczenia w hełmie.Koniec rozdziału o zbuntowanej funkcjonariuszce.Ogierek stał osłupiały.- Uruchomić mechanizm samozniszczenia? Nie mogę tego zrobić.Popędek przewrócił oczyma.- Znowu te wasze opinie.Nie wy tu dowodzicie.Wy tylko wykonujecie rozkazy.- Za trzydzieści minut będę miał zdjęcia satelitarne - zaprotestował centaur.- Z całą pewnością możemy tyle poczekać.Popędek odepchnął Ogierka łokciem od klawiatury.- Nie zgadzam się.Znacie przepisy.Żadnych ciał, które mogliby znaleźć ludzie.Wiem, że to niełatwe, ale niezbędne.- Hełm mógł ulec awarii - powiedział Ogierek, chwytając się jak tonący brzytwy.- Czy to prawdopodobne, by wszystkie odczyty zniknęły na skutek awarii sprzętu?- Nie - przyznał Ogierek.- A ile wynosi prawdopodobieństwo?- Mniej więcej jeden do dziesięciu milionów - powiedział doradca techniczny z desperacją.Popędek podszedł do klawiatury.- Jeżeli tchórzycie, centaurze, zrobię to sam - wstukał swój kod i uruchomił mechanizm samozniszczenia w hełmie Holly.Hełm na dachu hotelu w Monachium rozpuścił się w kałuży kwasu.Podobnie jak - przynajmniej teoretycznie rzecz biorąc - ciało Holly.- Gotowe - rzekł z satysfakcją Przywra.- Już jej nie ma, a my możemy od dziś spać nieco spokojniej.„Nie ja - myślał Ogierek, wpatrując się w ekran z rozpaczą.- Wiele czasu upłynie, zanim będę mógł zasnąć spokojnie”.Tempie Bar, Dublin, IrlandiaArtemis Fowl przebudził się ze snu wypełnionego koszmarami.Nieznane, czerwonookie stwory rozerwały mu zakrzywionymi kłami klatkę piersiową i ucztowały na otwartym sercu.Usiadł w ciasnym łóżku i chwycił się rękoma za pierś.Chociaż koszula była upstrzona plamami zaschłej krwi, nie znalazł śladów obrażeń.Drżąc, wciągnął kilkakrotnie głęboko powietrze do płuc, dostarczając tlenu połączeniom mózgowym.„Oceń sytuację - zawsze powtarzał mu Butler.- Jeżeli znajdziesz się na nieznanym terytorium, zapoznaj się z nim, zanim otworzysz usta.Dziesięć sekund obserwacji może uratować ci życie”.Artemis rozejrzał się wokół.Jego powieki podnosiły się i opadały niczym przesłony aparatu.Oczy chłonęły każdy szczegół.Znajdował się w niewielkiej rupieciarni o powierzchni około trzech metrów kwadratowych.Jedna ze ścian była całkiem przezroczysta, a za nią - jak się zdawało - otwierał się widok na dublińską przystań.Sądząc po umiejscowieniu mostu Milenijnego, pomieszczenie musiało się znajdować gdzieś w okolicy Tempie Bar.Pomieszczenie wykonano z dziwnego metalu: rodzaju srebrnoszarego włókna, trwałego i giętkiego zarazem.Na pozostałych ścianach wisiało kilka monitorów plazmowych.Wszędzie wokół zaawansowana technologia, choć z drugiej strony miejsce wyglądało na stare, niemal opuszczone.W kącie na składanym krześle siedziała skulona dziewczyna.Głowę miała ukrytą w dłoniach, jej ramiona lekko drżały od szlochu.Artemis odchrząknął.- Dlaczego płaczesz, dziewczyno?Skoczyła na równe nogi i natychmiast stało się jasne, że nie jest zwyczajną dziewczyną.Prawdę mówiąc, wyglądała tak, jakby należała do zupełnie innego gatunku.- Te spiczaste uszy - zauważył Artemis z zadziwiającym spokojem.- Są prawdziwe czy sztuczne?Holly uśmiechnęła się lekko przez łzy.- Cały Artemis Fowl.Zawsze weźmie pod uwagę wszystkie możliwości.Moje uszy są prawdziwe, jak doskonale wiesz.wiedziałeś.Artemis milczał przez kilka sekund, przetwarzając bogactwo informacji zawartych w tych kilku zdaniach.- Prawdziwe spiczaste uszy? A więc należysz do gatunku innego niż ludzie.Zapewne jesteś wróżką?Holly skinęła głową.- Jestem wróżką [ Pobierz całość w formacie PDF ]
|
Odnośniki
|