[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jako jejzastępcza opiekunka nie mogłam być obecna podczas przesłuchania, na wypadek gdybymiało to wpłynąć na zeznania Jodie.Wywiady tego typu musza być przeprowadzone wwarunkach kontrolowanych, by można je było dopuścić jako dowód w sadzie.Wróciłam do jasnego, wesołego pomieszczenia, które tak bardzo różniło się od małego,ciemnego pokoju przesłuchań.Usiadłam, ale nie mogłam się uspokoić, więc zdecydowałamsię wyjść na zewnątrz na papierosa.Wiatr był przeraźliwy.Schowałam się nieco w przejściu,zaciągając się ukradkiem i martwiąc się tym, co mogło się dziać w pokoju przesłuchań.To, copowie teraz Jodie, będzie decydujące, bo bez jej zeznania, na taśmie szansę na oskarżenie były niewielkie.W jej wieku i z jej trudnościami nie było mowy o tym, by mogła składaćzeznania na sali sadowej.Natura naszego systemu prawnego sprawiała, że nawet wprzypadku spraw o molestowanie seksualne dzieci, jako świadek Jodie musiałaby byćprzesłuchana przez adwokata strony przeciwnej.W żadnym wypadku nie poradziłaby sobie ztym - zresztą które dziecko poniżej dziesięciu lat, po przejściu przez podobny koszmar jakJodie, mogłoby coś takiego wytrzymać:1 W efekcie nie dziwiło specjalnie, że tak mało sprawtrafiało do sadu, a tylko pojedyncze kończyły się skazaniem oprawców.Wypaliłam półpapierosa, zgasiłam go i poczułam się tylko w połowie winna.Nacisnęłam guzik, by wejść zpowrotem na posterunek, i sama już ruszyłam do pomieszczenia obok pokoju przesłuchań.Przechadzałam się trochę, potem usiadłam, potem znów zaczęłam chodzić tam i z powrotem.Po dwudziestu minutach otworzyły się drzwi i wyjrzała z nich Kelly.- Jeszcze dziesięć minut i kończymy na dzisiaj.Obawiam się, że nie mieliśmy zbyt dużoszczęścia.Skinęłam, a moje serce tonęło, podczas gdy Kelly wróciła na przesłuchanie.Podeszłam dookna, które wychodziło na podwórze z tyłu posterunku.Patrzyłam, jak podjechał wózpatrolowy i wysiadło z niego dwóch policjantów, racząc się jakimś dowcipem.Prowadzaćopiekę zastępczą, często mam do czynienia z policja, nie tylko w sprawach ochrony prawdziecka, ale też w przypadku nastolatków uciekających z domu czy też popełniającychwykroczenia.Praca policjantów była trudna i zawsze miałam dla nich najwyższe uznanie,zwłaszcza dla zespołu Wydziału Nieletnich Przestępców, który musiał wykazywać anielskąwręcz cierpliwość.Ogarnęło mnie przygnębienie.Mogłam przypuszczać, że jeśli Jodie nie otworzyła się do tejpory to raczej już tego nie zrobi.Wiedziałam, jaka była, gdy nie chciała mówić.Nie było mowy, żeby forsować temat, Jodie była niewzruszona jak skała.Zostało jej już tylko kilkaminut, żeby powiedzieć policji to, co musieli wiedzieć, by była jakakolwiek szansa naukaranie ludzi, którzy tak bardzo ją skrzywdzili.Czekając tam, myślałam, nie pierwszy zresztą raz, o braciszku i siostrzyczce Jodie.Czy oni też musieli cierpieć tak jak Jodie? Miałam nadzieję, że nie, ale było też mało prawdopodobne, bym się tego kiedykolwiek dowiedziała.Informowano mnie jedynie o tym, co dotyczyłoJodie, więc wiedziałam tylko, że jej rodzeństwo było obecnie u innych opiekunów.Myślałamz nadzieją, że ze względu na to, iż byli znacznie młodsi od Jodie, mogli uniknąć tego, przez co ona przeszła.Chwilę później usłyszałam za drzwiami głos Jodie.Drzwi się otworzyły i Jodie wybiegła wpodskokach.- Zrobiliśmy wideo - powiedziała, uśmiechając się szeroko.- To było super! -Pobiegła do pudełek z zabawkami.Spojrzałam z nadzieją, na Harriet i Kelly, którepotrząsnęły głowami, Harriet skinęła na mnie, bym do niej podeszła, podczas gdy Kellypomogła Jodie ubrać płaszczyk.- Obawiam się, że nic nie powiedziała - odezwała się do mnie Harriet.— Powtarzała ciągle,jak bardzo chce roztrzaskać głowę ojcu, ale nie powiedziała dlaczego i nie podała żadnychszczegółów.Dopóki jest taka mała, nie będziemy więcej próbować, ale zostawiamy sprawęotwartą na przyszłość.Miejmy nadzieję, że któregoś dnia będzie gotowa.- Dziękuję - powiedziałam, nie potrafiąc ukryć rozczarowania.— Przykro mi, że nie byłabardziej pomocna, ale na dobra sprawę nie jest to takie zaskakujące.- Nie.Z pewnością nie.Nie wszystko się udaje.Miałam do czynienia z ta rodzina kilka lattemu.Jeden Pan Bóg raczy wiedzieć, dlaczego tak długo zostawiono tam Jodie.Zaintrygowało mnie to, ale policjantka nie powiedziała nic więcej, zresztą nie pozwalała jej na to poufność prowadzonych spraw.Najwyraźniej policja interweniowała już kiedyś w tejrodzinie, ale to mogło być cokolwiek, od nieprawidłowego parkowania po drobneprzestępstwa lub handel narkotykami.Niemniej czułam, że Harriet zasugerowała, żecokolwiek działo się w domu Jodie, było złe.ale nigdy się o tym nie dowiedziałam.Zapięłam Jodie płaszczyk i obie policjantki odprowadziły nas do wyjścia.Gdy tylkodoszłyśmy do rogu, dobry nastrój Jodie prysnął [ Pobierz całość w formacie PDF ]
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Nie istnieje coś takiego jak doskonałość. Świat nie jest doskonały. I właśnie dlatego jest piękny.