[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wykrwawiła się na śmierć.-urwała na chwilę.- To Hodge znalazł jej ciało.A Valentine zdawał się szczerze przybity poich śmierci.Zniknął na prawie cały dzień i wrócił potem do domu, słaniając się na nogach i zmętnym spojrzeniem.W jakiś sposób byłam mu wdzięczna za jego roztargnienie.Przynajmniej nie zwracał uwagi na to, czym ja się zajmowałam.Każdego dnia coraz bardziejsię bałam, że Valentine odkryje spisek i będzie próbował wydusić ze mnie prawdę torturami otym, kto należał do naszego tajnego sojuszu i jak wiele z jego planów zdradziłam.Zastanawiałam się, czy potrafiłabym znieść tortury, czy mogłabym mu się przeciwstawić.Potwornie się bałam, że nie umiałabym tego ścierpieć.W końcu podjęłam pewne kroki byupewnić się, że nigdy by do tego nie doszło.Poszłam do Fella ze swoimi obawami a onsporządził dla mnie eliksir.- Ten z Białej Księgi - uświadomiła sobie Clary.- To dlatego jej chciałaś.Iantidotum.jak ona trafiła do biblioteki Waylandów?- Schowałam ją tam pewnej nocy podczas przyjęcia - powiedziała Jocelyn ze ślademuśmiechu na twarzy.- Nie chciałam mówić o tym Lukowi.Wiedziałam, że znienawidziłbycały ten pomysł z eliksirem, ale wszyscy których znałam należeli do Kręgu.WysłałamRagnorowi wiadomość, ale on opuszczał Idris i nie powiedział kiedy wraca.Powiedział, żezawsze mogę wysłać mu wiadomość.ale kto by ją wysłał? W końcu zdałam sobie sprawę ztego, że istniała jedna osoba, której mogłam się zwierzyć.Jedynej osobie, która nienawidziłaValentine'a tak bardzo, że nigdy by mnie nie zdradziła.Wysłałam list do Madeleine, wktórym tłumaczyłam jej co zamierzam zrobić i że jedynym sposobem na to, bym odzyskałaprzytomność było odnalezienie Ragnora Fella.Nigdy mi nie odpisała ale musiałam wierzyć,że przeczytała list i zrozumiała.To było wszystko na co mogłam liczyć.- Dwa powody - powiedziała Clary.- Mówiłaś, że zostałaś z dwóch powodów.Jednym było Powstanie.A drugim?Zielone oczy Jocelyn były zmęczone, ale lśniące i szeroko otwarte.- Clary, nie domyślasz się? Drugim powodem było to, że ponownie zaszłam w ciążę.Z tobą.- Och - odezwała się Clary cienkim głosem.Przypomniała sobie co powiedział Luke:Nosiła kolejne dziecko i wiedziała o tym od tygodni.- Ale czy to nie sprawiło, że jeszczebardziej chciałaś uciec?- Tak - przyznała Jocelyn.- Ale wiedziałam, że nie mogę tego zrobić.Gdybym uciekłaod Valentine'a, to poruszyłby niebo i ziemię żeby mnie znaleźć.Ścigałby mnie aż po kresświata, bo do niego należałam i nigdy nie pozwoliłby mi odejść.I może zaryzykowałabym,pozwoliła by mnie odnalazł.Ale nigdy w życiu nie dałabym mu szansy na to, bykiedykolwiek odnalazł ciebie - odgarnęła ze zmęczonej twarzy kosmyki włosów.- Istniałtylko jeden sposób by upewnić się, że nigdy by mu się to nie udało.Musiał umrzeć.Clary spojrzała na swoją matkę z zaskoczeniem.Jocelyn ciągle wyglądała nazmęczoną, ale jej twarz emanowała światłem.- Myślałam, że zginie podczas Powstania - odparła.- Nie mogłam go zabić.Niemogłam się do tego zmusić.Ale nigdy nie przypuszczałam, że przeżyje bitwę.Później, gdydom został spalony, chciałam uwierzyć że nie żyje.Wmawiałam sobie, że on i Jonathanspłonęli żywcem w pożarze.Ale wiedziałam.- jej głos ucichł.- To dlatego zrobiłam to, cozrobiłam.Myślałam, że to był jedyny sposób żeby cię ochronić.odebranie ci wspomnień,zrobienie z ciebie Przyziemnej tak bardzo jak tylko się dało.To było głupie, teraz to wiem.Głupie i złe.Przepraszam cię za to.Mam tylko nadzieję, że mi wybaczysz.jeśli nie teraz, tow przyszłości.- Mamo - odchrząknęła Clary.Od jakichś dziesięciu minut czuła się tak, jakby miałasię zaraz rozpłakać.- W porządku.Po prostu.jest jedna rzecz, której nie rozumiem -wczepiła palce w materiał płaszcza.- Wiem już mniej więcej co Valentine zrobił Jace'owi.toznaczy, Jonathanowi.Ale w sposobie w jaki go opisałaś wydaje się być potworem.Mamo,Jace wcale taki nie jest.Wcale nie jest potworem.Gdybyś tylko go znała.gdybyś mogła gospotkać.- Clary - Jocelyn ujęła jej dłoń w swoje ręce.- Mam ci do powiedzenia o wiele więcejniż ci się wydaje.Nie ma niczego, co bym przed tobą ukryła albo o czym bym kłamała.Aleistnieją rzeczy, o których nigdy nie wiedziałam.Odkryłam je dopiero niedawno.I może być cibardzo ciężko o nich słuchać.Gorsze od tego co mi przed chwilą powiedziałaś? , pomyślała.Przygryzła wargę iskinęła głową.- Mów dalej.Wolałabym wiedzieć.- Kiedy Dorothea powiedziała mi, ze Valentine'a widziano w mieście, wiedziałam żezjawił się tu po mnie.po Kielich.Chciałam uciec, ale nie mogłam się zmusić do tego, bypowiedzieć ci gdzie.Nie obwiniam cię za to, że uciekłaś ode mnie tamtego okropnegowieczoru.Cieszyłam się, że nie będzie cię w domu, gdy twój ojciec.gdy Valentine i jegodemony włamali się do naszego mieszkania.Czasu starczyło mi tylko na to, żeby wypićeliksir.słyszałam, jak wyważali drzwi.- urwała ze ściśniętym gardłem.- Miałam nadzieję,że Valentine zostawi mnie na pewną śmierć, ale nie zrobił tego.Zabrał mnie ze sobą doRenwick.Próbował wszystkiego żeby mnie obudzić, ale nic nie działało.Byłam jakzawieszona w stanie snu.Miałam niejasną świadomość tego, że tam był, ale nie mogłam nicpowiedzieć ani się ruszyć.Wątpię, czy wiedział, że go słyszę i rozumiem.A jednak siedziałprzy moim łóżku kiedy spałam, i rozmawiał ze mną.- Rozmawiał z tobą? O czym?- O naszej przeszłości.O małżeństwie.O tym, jak bardzo mnie kochał i że gozdradziłam.O tym, że od tamtego czasu nie pokochał już nikogo innego.Myślę, że mówiłprawdę, tak samo jak mówił prawdę o tych wszystkich rzeczach.To ja byłam jedyną osobą, zktórą rozmawiał o swoich wątpliwościach, o poczuciu winy jakie odczuwał, i wydaje mi się,że po tym jak go opuściłam, nie znalazł nikogo innego.Myślę, że nie mógł się powstrzymaćod tego, by ze mną rozmawiać, nawet jeśli wiedział, że nie powinien.Po prostu chciał z kimśporozmawiać.Pomyślisz, że chciał rozmawiać jedynie o tym, co było w jego głowie, orzeczach które zrobił tym biednym ludziom zmieniając ich w Wyklętych i o swoich planachwobec Clave.Ale to nieprawda.Chciał rozmawiać o Jonathanie.- A dokładnie?Usta Jocelyn zacisnęły się w wąską kreskę.- Przepraszał mnie za to co mu zrobił zanim się jeszcze urodził, bo wiedział, że tomnie prawie zniszczyło.Wiedział, że byłam bliska samobójstwa z powodu Jonathana.alenie wiedział, że rozpaczałam też nad tym, że odkryłam czym naprawdę był.Jakimś cudemzdobył krew anioła.Dla Nocnych Łowców to substancja niemal legendarna.Jej picie mapodobno dawać niesamowitą siłę.Valentine wypróbował ją na sobie i odkrył, że nie tylkozapewnia mu niespotykaną siłę, ale także poczucie euforii i szczęścia za każdym razem gdy jąsobie wstrzykiwał.Więc wziął odrobinę, sproszkował ją i dodał do mojego jedzenia, mającnadzieję, że pomoże mi wyrwać się z rozpaczy.Wiem skąd wziął tą krew, pomyślała Clary, myśląc z ogromnym smutkiem o Ithurielu [ Pobierz całość w formacie PDF ]
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Nie istnieje coś takiego jak doskonałość. Świat nie jest doskonały. I właśnie dlatego jest piękny.