[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.–Myślałam, że w ogóle ze mną nie zatańczysz, bracie, że zostawisz mnie obcym!Jej oddech był świeży, ale Donal wyczuł w nim zapach wina i zapytał marszczącbrwi:–Dorylis, ile wypiłaś?Spuściła oczy z miną winowajczyni.–Margali powiedziała mi, że mogę wypić puchar wina, ale to smutne, że nawłasnych zaręczynach jestem traktowana jak mała dziewczynka, która powinna siępołożyć spać po zapadnięciu zmroku.–Rzeczywiście nią jesteś – stwierdził Donal i omal się nie roześmiał.– Powinienempowiedzieć Margali, żeby cię zabrała do niani.Będziesz miała mdłości, Dorylis, awtedy nikt nie weźmie cię za damę.–Nie czuję się chora, tylko szczęśliwa – odparła ze śmiechem.– Daj spokój,Donalu, nie krzycz na mnie.Cały wieczór czekałam, żeby zatańczyć z najdroższymbratem.Nie chcesz?–Jak sobie życzysz, chiya.Poprowadził ją na środek sali.Była wprawną tancerką, lecz po chwili zaplątała sięw długą suknię i zatoczyła na niego.Uratował ją przed upadkiem, a ona zarzuciła mu ręce na szyję i położyła głowę na ramieniu.–Och, może za dużo wypiłam, ale wszyscy proponowali mi wino na koniec tańca, a ja nie wiedziałam, jak uprzejmie odmówić.Muszę zapytać Margali, co wypada powiedzieć w takich okolicz… okolicznościach.– Zachichotała.– To tak się człowiek czuje, kiedy jest pijany, Donalu? Kręci mi się w głowie, a wszystkie stawy są jak u lalek, które stare kobiety sprzedają na jarmarkach w Caer Donn.Jeśli tak, to chyba mi się to podoba.–Gdzie jest Margali? – zapytał Donal, rozglądając się po sali.Postanowił, że powie leronis parę ostrych słów.– Zaprowadzę cię do niej natychmiast, Dori.–Och, biedna Margali – rzuciła Dorylis z niewinnym spojrzeniem.– Nie czuje się dobrze.Powiedziała, że tak ją boli głowa, że ledwie patrzy na oczy.Kazałam jej się położyć i odpocząć.– Wydęła usta i dodała: – Miałam już dość tego, że stała nade mną z nasrożoną miną, jakby była lady Aldaran, a ja służącą! Nie dam sobą rządzić służącym!–Dorylis! – upomniał ją Donal gniewnie.– Nie powinnaś tak mówić.Margali jest leronis i szlachcianką, krewną ojca.Nie powinnaś o niej mówić w taki sposób! Ona nie jest służącą! Twój ojciec uznał za stosowne oddać cię pod jej opiekę i twoim obowiązkiem jest słuchać jej, póki nie staniesz się dość dorosła, by odpowiadać za siebie! Jesteś bardzo niegrzeczną dziewczynką! Nie powinnaś przyprawiać przybranej matki o ból głowy i odzywać się do niej nieuprzejmie.Posłuchaj, okryłaś się wstydem, upijając się w towarzystwie niczym dziewka ze stajni! A Margali nie może się tobą zająć!Był skonsternowany.Tylko wobec niego, ojca i Margali Dorylis nigdy nie postępowała samowolnie.Co zrobimy, jeśli ona nie pozwoli Margali dłużej sobą rządzić? Jest zepsuta i uparta, ale miałem nadzieję, że Margali utrzyma ją w ryzach, póki smarkula nie dorośnie.–Naprawdę wstyd mi za ciebie, Dorylis.Ojciec będzie bardzo niezadowolony, kiedy się dowie, jak potraktowałaś Margali, która zawsze była dla ciebie taka dobra!–Jestem lady Aldaran i mogę robić, co chcę! oświadczyła dziewczynka, unosząc hardo podbródek.Donal potrząsnął głową.Uderzyło go, że Dorylis wygląda jak dorosła kobieta – do tego bardzo ładna – a mówi i zachowuje się jak nieznośne dziecko.Chciałbym, żebyDarren ją teraz zobaczył.Uświadomiłby sobie, że pod suknią damy kryje się mała dziewczynka.Z drugiej strony, ona wcale nie jest dzieckiem, pomyślał Donal.Swoim potężnym laran przyprawiła Margali o silny ból głowy.Może powinniśmy uważać się za szczęśliwców, że nie próbuje ściągnąć na nas burzy z piorunami, a jestem pewien, że potrafiłaby to zrobić, gdyby naprawdę się rozzłościła! Podziękował bogom, że siostra nie jest telepatką i nie potrafi czytać w jego myślach.–Nie powinnaś zostawać w towarzystwie, skoro jesteś pijana, chiya - powiedział przymilnie.– Pozwól, że zaprowadzę cię na górę do niani.Jest już późno i wkrótce goście udadzą się na spoczynek.Chodź ze mną, Dorylis.–Nie chcę iść do łóżka – oświadczyła Dorylis nadąsana.– Tylko raz zatańczyłam z tobą, a z ojcem ani razu.Poza tym Darren obiecał mi taniec.Spójrz, właśnie się zbliża.–Nie jesteś w stanie tańczyć, Dorylis – szepnął Donal zatroskanym tonem.– Potkniesz się o własne stopy.–Nie, wcale nie, naprawdę.Darrenie… – Zrobiła krok w stronę narzeczonego, rzucając mu przebiegle spojrzenie, które podkreśliło jej dorosły wygląd.– Zatańcz ze mną.Donal nakrzyczał na mnie, bo uważa, że ma do tego prawo jako starszy brat, ale ja mam dość słuchania go.–Usiłowałem przekonać siostrę, że dla niej pora jest już późna – wyjaśnił Donal.–Może ty przemówisz jej do rozumu, Darrenie, skoro masz być jej mężem.Jeśli jest pijany, nie oddam Dorylis pod jego pieczę, nawet gdybym musiał kłócić się z nim publicznie, pomyślał Donal ze złością.Lecz Darren okazał rozsądek.–Rzeczywiście jest późno, Dorylis – stwierdził.Jak myślisz…Nagle z głębi sali dobiegła wrzawa.–Dobry Boże – zawołał Darren.– To młodszy syn lorda Storn i ten szczeniak zDarriel Forst.Będą się bić.Wyciągają broń.–Muszę iść – stwierdził Donal, przypominając sobie o obowiązkach mistrza ceremonii i gospodarza, ale zerknął na Dorylis z niepokojem.–Zaopiekuję się Dorylis – zapewnił go Darren z niezwykłą życzliwością.– Idź zobaczyć, co się dzieje.–Dziękuję – rzucił Donal przez ramię.Darren był trzeźwy i miał interes w tym, żeby powstrzymać przyszłą żonę przed zbyt skandalicznym zachowaniem w miejscu publicznym.Donal pospieszył w stronę,skąd dobiegały podniesione głosy.Dwaj najmłodsi członkowie rywalizujących rodów wdali się w głośną kłótnię.Donal miał wprawę w rozwiązywaniu takich sytuacji.Zbliżył się do nich szybko i włączywszy do dyskusji, przekonał każdego z oponentów, że jest po jego stronie.Potem taktownie ich rozdzielił.Stary lord Storn zajął się swoim zapalczywym synem, a Donal wziął młodego Padreika Darriela pod swoją pieczę [ Pobierz całość w formacie PDF ]
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Nie istnieje coś takiego jak doskonałość. Świat nie jest doskonały. I właśnie dlatego jest piękny.