[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Oczywiście! To jasne! - zawołał Lavim.Kelida żachnęła się.Stanach odwrócił się błyskawicznie, by chwycić kendera za kark i przywołać go do porządku.Lavim jednak zręcznie zanurkował pod ramieniem krasnoluda i obok grobu Tyorla podbiegł do Hornfela.- Wiem, gdzie jest! Wiem, gdzie jest! Fujara mi powiedział! Podejrzewał to od samego początku, jak tylko odzyskałeś, panie, Miecz.Ja chciałem od razu, ale on nie.nie był jeszcze pewien.Powiada, że czuł to jak świerzbienie w głowie, ale musiał poczekać.Gdy jednak dotarł tutaj, zyskał pewność.Mówi, że przedtem był w Dolinie kilka razy, ale wtedy żył jeszcze i nie widział rzeczy tak, jak ogląda je teraz, gdy jest martwy.- Nigdy w to nie uwierzycie! Hornfel.eee.szlachetny panie! Wiem, gdzie jest!- Oby cię pokręciło, kenderze! Czy nawet w takiej chwili nie można mieć odrobiny spokoju? - Finn porwał starego kendera za ramiona i bez wysiłku podniósł nad ziemię.Hornfel, który nie spuszczał wzroku z Ostrza Burzy - blask głowni bladł szybko - kiwnięciem dłoni nakazał Finnowi, by ten uwolnił kendera.- Co, Lavim? Co, wiesz, gdzie jest?- Fujara mi powiedział.- Lavim szybko cofnął się o krok, odsuwając się od Finna.Gdy spojrzał na Hornfela, na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech.Wiem, gdzie jest.Powiedziałbym ci wcześniej, panie, ale nie bardzo wiedziałem, o czym on mówi.A mówił mianowicie, że nie przystoi ci rola królewskiego regenta.Odpowiadałem, że nie za bardzo znam się na tych sprawach, ale w rzeczy samej nie wyglądasz mi, panie, na jegomościa, co tylko pilnuje sklepu, gdy właściciel wychodzi na obiad.Fujara kazał przynieść tu dziś Ostrze Burzy, bo Królewski Miecz będzie wiedział, gdzie szukać.A ja powiedziałem, jasne, zrobię to i.Stanach zadrżał, gdy po plecach przebiegł mu lżejszy niż nić babiego lata pajączek słabego przeczucia.Przypomniał sobie ostatnie słowa Isarna.- Lavim! - ryknął.- Kończ już!Lavim podskoczył jak ukłuty szydłem i spojrzał na Stanacha szeroko rozwartymi ze zdumienia oczyma.- Młodzieńcze, usiłuję tylko powiedzieć Hornfelowi coś naprawdę ważnego.Życzyłbym sobie, by choć ten jeden raz mi nie przerywano.- Odwrócił się do Hornfela.- O czym to ja.a, prawda.Wiem, gdzie jest Młot Kharasa.Hornfel, dzierżący w dłoni Królewski Miecz, spojrzał na kendera z mieszaniną niewiary i nadziei w oczach.- Gdzie? - wyszeptał tylko.- Niedaleko stąd - zaśmiał się Lavim.- Naprawdę blisko.- Oczywiście, będziecie musieli posłać kogoś, by go stamtąd wydobył.Trzeba będzie pewnie kilku osób, bo Kharas ukrył go naprawdę dobrze.Uczynił go niewidzialnym, zastawił wszelkiego rodzaju pułapki i osnuł magią, bo nie chciał, by znalazł go ktoś przypadkowy.Chciał, by Młot dostał się prawdziwie Wielkiemu Królowi.Komuś takiemu jak Duncan albo ty.- Gdzie? - raz jeszcze wyszeptał Hornfel.Lavim uśmiechnął się i wskazał palcem prosto w górę.Hornfel podniósł wzrok w niebo.Podążając za spojrzeniem thana, Stanach ujrzał pierwsze słabo święcące gwiazdy - pośród nich czerwonym blaskiem wyróżniała się jedna, którą krasnoludy nazywają iskrą Kuźni.Nie.pomyślał, och, nie.Lavim, co też strzeliło ci do łba?Kelida, która spojrzała dokładnie tam, gdzie wskazywał Lavim, westchnęła i dotknęła ramienia Stanacha.Hauk uśmiechnął się i przytaknął kiwnięciem głowy.- Nie na niebie, Stanachu - odezwała się dziewczyna głosem drżącym ze zdumienia i dreszczu nagłego przeczucia.- W grobowcu.- Właśnie! - Kiwnął głową Lavim.- W Grobowcu Duncana.A gdzież by indziej?Stanach spojrzał na Hornfela.W stojącym z pochyloną nad rękojeścią miecza głową thanie, czeladnik ujrzał Wielkiego Króla krasnoludów.- Hornfelu.- szepnął.- Tyś jest Wielkim Królem.Hornfel podniósł głowę i Stanach przyklęknął na jedno kolano, nagle bowiem coś skłoniło go, by w ten właśnie niespotykany sposób złożył hołd ziomkowi.Przemówił też, zanim zdążył pomyśleć, słowa jednak, które wypowiedział, płynęły prosto z serca.- Najjaśniejszy Panie, Młot Kharasa jest twój.Znajdę go i sprowadzę do Thorbardinu.- Ależ tak! - zawołał Lavim, stając u boku Stanacha.- To będzie całkiem proste! Jest tam kilka dziecinnych pułapek, trochę magii i tak dalej.Fujara wie o tym wszystko, co da się wiedzieć.Wrócimy, zanim zdążycie zauważyć, że nas nie ma!- My?! - Stanach odwrócił się ku kenderowi.- No.ty, ja, Kelida i.- Lavim obejrzał się na wodza banitów i Kelidę.- I kto tam jeszcze zechce pójść z nami.Pomyślałem sobie, że zechcą pewnie wszyscy.no, bo cóż będą robić tu sami w Thorbardinie, gdy ty i ja.i Fujara udamy się na poszukiwania Młota?- Wiesz, jak to jest, Stanachu.Może nam to zająć dzionek albo dwa.Nad Dolinę Thanów spłynęła noc, siejąc mrok tam, gdzie przedtem były cienie.Siedzący na ziemi obok grobu Tyorla Stanach spojrzał na Kelidę.- „Dzionek albo dwa.” tak powiedział.- Uśmiechnął się przewrotnie.- Albo „Fujara tak mówi”.- Stanachu.ty w to wierzysz?- Nie da się zaprzeczyć, że Finn potwierdza jego opowieść o tym, jak to Fujara poprowadził ich jarem.- Krasnolud wzruszył ramionami.- Lavim mówi też, że to Fujara naprowadził kuszę elfa na cel, gdy Tyorl mierzył w smoka.- Krasnolud umilkł na chwilę.- Tyorl był przednim łucznikiem, ale.- Było ciemno.- Kelida kiwnęła głową.- Nikt nie zdołałby przebić się wzrokiem przez ten mrok tak, by trafić smoka w jedyne słabe i nie chronione łuską pancerza miejsce.Miło jest pomyśleć, że.Stanach westchnął.Miło jest pomyśleć, że Fujara nadal - w pewnym sensie - jest członkiem ich kompanii.Miło byłoby też pomyśleć, że.Stanach skrzywił się i żachnął.- I ja mam udać się na poszukiwania Młota Kharasa, polegając na słowach postrzelonego, widzącego wszędzie duchy kendera?- Wszyscy pójdziemy na poszukiwania.- Naprawdę wszyscy?Kelida przysiadła obok Stanacha i nie odpowiedziała na pytanie.Przesunęła palcem po nagrobku.Po krótkiej chwili milczenia odpowiedziała: - Będzie mi go brakowało.- Mnie też.Dziewczyna nagle odwróciła się.Jej policzki zapłonęły rumieńcem podniecenia.- Stanachu.powiedziałam to w Głębokich Jaskiniach, nie wyprę się tego i teraz.Pójdę tam, dokąd uda się Hauk.Pójdę tam, dokąd pójdziesz ty.Pomogę wam znaleźć Młot Kharasa.Stanach spojrzał na wiszący nad jeziorem grobowiec.Powierzchnię wody zmarszczył lekki wietrzyk.Światło gwiazd łagodziło czerń toni i odbijając się od szarej powierzchni, oświetlało brzegi.Kelida delikatnie nakryła dłonią okaleczoną rękę krasnoluda.- Lepiej wracajmy.- Stanach wstał i podniósł dziewczynę.- Nie mogę sobie przypomnieć, czy Lavim oddał flet Hornfelowi.Dość już się nasłuchałem o jego wyczynach i nie zasnę spokojnie, dopóki flet nie znajdzie się w dłoniach Thana.Opuszczali Dolinę Thanów, idąc obok siebie.Gdy zatrzymał się przy wejściu w głąb góry i obejrzał się za siebie, ujrzał, iż wywołany blaskiem Solinari cień Grobowca Duncana niczym żałobny całun otula cairn Tyorla.Wiatr zaświstał cichą pieśń i Stanach wszedł do Thorbardinu, rozmyślając o puszczańskich głębinach [ Pobierz całość w formacie PDF ]
|
Odnośniki
|