[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Aby go stworzyć, trzeba było Paryża albo diabła.- Przemysł paryski zaszedł dalej w niemożliwości - rzekł Gazonal - są robotnicy.Nie znacie wszystkich produktów przemysłu, wy, którzy je wysławiacie.Nasz przemysł walczy z przemysłem Europy, tak jak za Cesarstwa walczył z Europą Napoleon, rzucając pułki całe na śmierć.- Jesteśmy u mego przyjaciela Vauvineta, lichwiarza - rzekł Bixiou.- Jednym z największych błędów ludzi malujących nasze obyczaje jest to, że powtarzają stare portrety.Dzisiaj stany, rzemiosła, wszystko się przeobraziło.Sklepikarze zostają parami Francji, artyści kapitalizują, autorzy wodewilów mają rentę.Może jakieś nieliczne figury zostały tym, czym były dawniej, ale na ogół zawody nie mają już swego specjalnego kostiumu ani też dawnych obyczajów.Jeżeli mieliśmy takiego Gobsecka, Gigonneta, Chaboisseau, Samanona, ostatnich Rzymian, dziś posiadamy Vauvineta, lichwiarza najmilszego w świecie, eleganta, który bywa za kulisami u loretek i który jeździ sobie na spacer jednokonnym powozikiem.Przyglądaj się dobrze temu jegomości, dobry panie Gazonal.Ujrzysz komedię pieniądza; ujrzysz człowieka zimnego, który nie chce nic dać, człowieka gorącego, który wietrzy zysk; przysłuchaj mu się zwłaszcza!I wszyscy trzej weszli na drugie piętro bardzo pokaźnego domu przy bulwarze des Italiens, gdzie znaleźli się w atmosferze nowoczesnego wykwintu.Młody człowiek, może dwudziestoośmioletni, wyszedł na ich spotkanie prawie z uśmiechem, bo ujrzał najpierw Leona de Lora.Vauvinet wymienił na pozór uścisk dłoni bardzo przyjacielski z Bixiou, skłonił się zimno Gazonalowi i wprowadził ich do gabinetu, gdzie znać było mieszczańskie gusty pod pozorami artystycznymi, mimo modnych posążków i tysiąca drobiazgów dostosowanych do naszych małych mieszkanek przez nowoczesną sztukę, która się uczyniła równie mała jak jej odbiorca.Vauvinet był ubrany, jak wszyscy młodsi ludzie zajmujący się interesami, z nadzwyczajnym wyszukaniem, które dla takich jak on jest rodzajem prospektu.- Przychodzę cię naciągnąć - rzekł ze śmiechem Bixiou podając weksle.Vauvinet przybrał minę serio, która ubawiła Gazonala, taka była różnica między poprzednim uśmiechem a twarzą zaskoczonego lichwiarza.- Mój drogi, wygodziłbym ci z największą przyjemnością, ale nie mam w tej chwili pieniędzy.- A ba!- Tak, wszystko dałem, wiesz komu.Ten biedny Lousteau objął dyrekcję teatru ze starym wodewilistą bardzo popieranym przez ministerium.Ridalem: trzeba im było wczoraj trzydziestu tysięcy franków.Jestem zupełnie goły, tak goły, że w tej chwili posłałem po pieniądze do Cerizeta, aby zapłacić sto ludwików, które przegrałem dziś rano u Jenny Cadine.- Musi pan być w istocie bardzo goły, aby odmówić temu poczciwemu Bixiou - rzekł Leon de Lora - bo on ma bardzo ostry języczek, kiedy go wprawić w zły humor.- Ba! o naszym Vauvinecie mogę mówić tylko dobrze, on robi tyle dobrego.- Mój drogi - rzekł Vauvinet - nie podobna by mi było, choćbym nawet miał pieniądze, zeskontować, bodaj na pięćdziesiąt od sta, akcepty podpisane przez twego odźwiernego.Ravenouillet nie jest poszukiwany na giełdzie.To nie Rotszyld! Uprzedzam cię, że ten papier jest bardzo opatrzony, trzeba wynaleźć jaki inny dom.Poszukaj jakiego wuja: bo przyjaciel, który by poręczył weksel, to rzecz, której się już nie spotyka.Materializm uczynił straszne postępy.- Mam - rzekł Bixiou wskazując Gazonala - mam pana, jednego z naszych najznamienitszych fabrykantów sukna na południu, nazwiskiem Gazonal.Nie jest zbyt starannie uczesany - dodał spoglądając na rozczochraną i bujną czuprynę prowincjonała - ale zaprowadzę go do Mariusza, aby mu odjął ten pudli wygląd szkodliwy dla jego i naszej opinii.- Nie wierzę w walory południowe, bez urazy pańskiej - rzekł Vauvinet, który tak ubawił tym Gazonala, że południowiec nie obraził się o tę impertynencję.Gazonal jako człowiek nadzwyczaj bystry pomyślał, że malarz i Bixiou chcą mu dać „lekcję Paryża” i każą.mu zapłacić tysiąc franków za śniadanie w „Cafe de Paris”.To dziecię Rausillonu nie wyzbyło się tej zbytniej nieufności, w jaką się opancerza w Paryżu prowincjonalista.- Dlaczego chcesz, abym miał interesy o dwieście pięćdziesiąt mil od Paryża, w Pirenejach? - dodał Vauvinet.- Zatem nie ma sposobu - rzekł Bixiou.- Mam przy sobie dwadzieścia franków - rzekł młody lichwiarz.- Współczuję z tobą - odparł kawalarz.- Myślałem, że jestem wart tysiąc franków - rzekł sucho.- Wart jesteś sto tysięcy - odparł Vauvinet - czasami nawet jesteś nieopłacony.ale ja jestem goły.- A więc - rzekł Bixiou - nie mówmy o tym.Gotowałem ci na dziś, u Karabiny, kokosowy interes, którego tak pragnąłeś.już wiesz [ Pobierz całość w formacie PDF ]
|
Odnośniki
|