[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Sądziła, że to, iż położyła na nim rękę, daleko przekracza granice dozwolonej śmiałości, że jest czymś, czego damy zwykle nie robią, choć dotykanie go tam sprawiało jej przyjemność.Od razu polubiła twardość i ciepło tej części jego ciała.Wciągnął ją głębiej na siebie.- Pocałuj mnie - powiedział, a kiedy jej usta dotknęły jego warg, ujął dłońmi jej biodra i zaczął ugniatać ciepłe ciało żony.Po chwili jego place rozsunęły delikatnie jej uda.Zuzanna cofnęła się gwałtownie i spojrzała na niego.- Nie jest ci przyjemnie?- Owszem, jest, ale to szokujące.Wsunął w nią palec.Westchnęła głęboko.- Dotknąłeś mnie tak, jak wtedy, pierwszej nocy, jak tamtej nocy w gospodzie, i podczas innych nocy też, lecz ja już zapomniałam, jak to jest.Minęło tyle czasu.Całe trzy dni.- Poruszyła się na nim.Zacisnął powieki, starając się opóźnić to, co nieuniknione.Kiedy w nią wszedł, ujął w dłonie jej twarz i szepnął: - Czy mamy począć dziecko?Wypchnęła do góry biodra, szepcząc w jego szyję: - Wszystko mi jedno, wszystko mi jedno.Chcę ciebie, właśnie ciebie.Rohan.Wziął w siebie jej przyjemność, dziką i ostrą, a potem wyjęczał swą rozkosz prosto w jej rozchylone usta.Następnego ranka zasiedli w trójkę do śniadania.Niewiele ze sobą rozmawiali, dopóki Rohan nie upuścił kawałka bekonu i nie powiedział: - A jeśli połowa mapy, należąca do biskupa, nadal znajduje się w jego domu? W gabinecie? Morderca mógł jej nie znaleźć.Nie miał zbyt wiele czasu.A sądząc po sposobie, w jaki zabił biskupa, musiał być bardzo rozgniewany, jakby biskup odmówił mu powiedzenia tego, czego chciał się dowiedzieć.Zuzanna odłożyła serwetkę i wstała.- Ja też tak sądzę.Biskup musiał gdzieś schować swoją część mapy.Chodźmy poszukać.- Nigdy dotąd nie spotkałem takiej kobiety - powiedział Phillip do Rohana.- Może kiedy spotkasz kobietę taką jak Zuzanna, zdążysz ją poślubić, zanim od ciebie ucieknie.Phillip jeszcze raz przyjrzał się uważnie Zuzannie, po czym powiedział tylko: - Być może.Być może.ROZDZIAŁ 29- Niech mnie kule biją - powiedział Phillip, wysuwając się spod biurka biskupa, pod którym leżał od dobrej chwili.- Spójrzcie na to.Było przymocowane pod blatem.To coś było wąską, oprawną w płótno księgą.Wyglądała na bardzo starą.Rohan i Zuzanna podeszli do Phillipa.Sami już niemal się poddali.Jak do tej pory, przeszukiwanie gabinetu okazało się bezskuteczne.- W każdej chwili może się rozpaść - powiedział Phillip, otwierając powoli księgę.- I są tu tylko trzy strony, wszystkie po łacinie.A także to.- Co powiedziawszy, z radosnym uśmiechem wyciągnął pół małej mapy, ukryte dotąd w kieszonce z tyłu książki.- Zwyciężyłeś, Phillipie.To mi wygląda na drugą część naszej mapy.- Drodzy panowie - powiedziała spokojnie Zuzanna - sugerowałabym, abyśmy starannie ukryli nasze podniecenie i jak najszybciej opuścili to miejsce.Nie byłoby dobrze, gdyby Roland poinformował lorda Balantyne o naszym odkryciu.Lub kogokolwiek innego, jeśli chodzi o ścisłość.Powinniśmy zachowywać się tak, jakbyśmy zrezygnowali z poszukiwań.- Ona ma rację - powiedział Rohan.Pocałował żonę, a potem szepnął jej do ucha: - Znaleźliśmy ją!- Przestańcie - wtrącił Phillip - bo robię się zazdrosny, a bardzo nie lubię tego uczucia.Jest zbyt pospolite, zbyt małostkowe.Więc bardzo cię proszę, Rohan, żadnych więcej pieszczot w mojej obecności.Zmieniając temat: kiedy wyjdziemy na zewnątrz, postarajcie się wyglądać na rozczarowanych.Ktoś może obserwować dom.Kiedy znaleźli się na dole, zastali Rolanda w kuchni, przy stole.Spał głęboko, oparłszy twarz na dłoniach.- Co się z nim stanie? - spytała Zuzanna, gdy Rohan pomagał jej wsiąść do powozu.- Jeżeli biskup ma jakichś krewnych, a oni zechcą przejąć dom, to obawiam się, że nie zabawi tu długo - powiedział Phillip.- Ale dlaczego? Jest taki ładny i choć wyraźnie nie lubi kobiet, wydaje się kompetentny.Na pewno zauważyliście, z jakim podziwem i uczuciem wyrażał się o biskupie.- To nie takie proste - powiedział Rohan, ujmując jej dłoń i składając pocałunek.- Dlaczego nie miałbyś zaoferować mu posady, Phillipie? - spytała Zuzanna, gdy już jej się udało oderwać wzrok od pięknych oczu swego męża i jego jeszcze piękniejszych ust, w które od jakiegoś czas wpatrywała się z widocznym upodobaniem.Nigdy przedtem nie wyobrażała sobie, że może czuć do mężczyzny to, co zaczynała czuć do Rohana.Nie mówią już o tym, co czuła, gdy jej dotykał.I kiedy w nią wchodził.Tak, jakby on otworzył okno, a ona przez nie wy frunęła.Pragnęła, aby to okno pozostało otwarte n zawsze.Nie chciała rozstawać się z mężem.Wiedziała że pomimo swej reputacji Rohan należy tylko do niej Co do siebie samej, to i tak nie miała wyboru.Z wysiłkiem oderwała myśli od ust męża, które pragnęła całować, aż obojgu zupełnie zabraknie tchu.- Widzisz, Zuzanno, chodzi o to.- zaczął Phillip.Spojrzał bezradnie na jej śliczną, niewinną twarzyczkę i jęknął.- Nie, nie mogę.- Posłuchaj, Zuzanno - powiedział Rohan.- Jestem twoim mężem.Zaufaj mi i uwierz, że Roland, pomimo jego oddania i lojalności, nie czułby się szczęśliwy w Dinwitty Manor.Nie pasowałby tam.- No dobrze - powiedziała wolno, kręcąc ze zdziwieniem głową.- Postaram się zgłębić tę tajemnicę, kiedy będziemy sami, Rohanie.- Pochyliła się, pocałowała go w ucho i szepnęła: - Powiesz mi wszystko, kiedy już znajdziesz się na mojej łasce.Teraz jęknął jej mąż.- Znów czuję, że ogarnia mnie zazdrość - powiedział Phillip.- By o niej zapomnieć, wyjrzę przez okno i sprawdzę, czy nikt nas nie śledzi.Po godzinie byli z powrotem w Dinwitty Manor.Gdy powóz potoczył się długim podjazdem, zaczęło mocno padać i mimo iż była dopiero trzecia po południu, niebo zdążyło już przybrać ponury brudnoszary kolor.Nie miało to jednak znaczenia.Byli tak podekscytowani, że nawet potop nie byłby w stanie im przeszkodzić.- Do licha - powiedział Phillip, kiedy znaleźli się w jego gabinecie.- Szkoda, że nie mamy drugiej połowy.- No cóż, w pewnym sensie mamy - powiedziała Zuzanna, uśmiechając się do męża.- To miała być niespodzianka.Przerysowałam tamtą połówkę mapy.Niestety, nie mogłam skopiować kluczyka.Mam ten rysunek na górze.Zaczekajcie, za sekundę będę z powrotem.- Ja cię uduszę, Zuzanno! - zawołał za nią mąż.- Patrzcie tylko, przerysowała ją.Powinienem był wiedzieć.Jest utalentowaną artystką - powiedział do Phillipa.- Ożeniłeś się z bardzo inteligentną damą, Rohanie - powiedział Phillip, wręczając przyjacielowi szklaneczkę brandy.- Zastanawiam się, kiedy powiesz jej prawdę?- Gdy uznam, że nadeszła pora.Mężczyzna o mojej reputacji nigdy nie przyśpiesza biegu wydarzeń.Tego przynajmniej nauczyłem się podczas tych lat rozpustnego życia.Kiedy Zuzanna wpadła bez tchu do pokoju, Phillip nadal się śmiał.- Mam ją! Spójrzcie, co zrobiłam.Ponieważ chciałam, aby proporcje zostały zachowane, mój rysunek jest równie mały, jak oryginał.Jako że miała najbardziej delikatne dłonie z całej trójki, to Zuzannie przypadło w udziale ostrożne zsunięcie razem obu połówek mapy.Nie pasowały do siebie idealnie, ale różnica była niewielka.- Spójrzcie - powiedziała, odsuwając się nieco.- Jak przypuszczaliśmy, to Szkocja.Miasteczko nazywa się Dunkeld [ Pobierz całość w formacie PDF ]
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Nie istnieje coś takiego jak doskonałość. Świat nie jest doskonały. I właśnie dlatego jest piękny.