[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dziesiątki małych gwiazdek rozsypują się na dywanie.Lake schyla się i zaczyna je zgarniać.Ma pełne dłonie, ale widzę po jej twarzy, że nie wie, co z nimi zrobić, ponieważ nie ma kieszeni w spodniach.Rozchyla bluzkę i zaczyna garściami wpychać gwiazdki do środka.Jest zdeterminowana.Chwytam ją za ręce i odrywam je od bluzki.– Lake, przestań! Zachowujesz się jak dziesięciolatka!Stawiam wazę na podłodze i zaczynam wrzucać do niej resztę gwiazdek, tak samoszybko, jak ona sobie je wtyka pod bluzkę.Robię jedyną rzecz, jaka mi pozostała: sięgam jej za dekolt i zaczynam je wyciągać z powrotem.Lake bije mnie po rękach i usiłuje się wyrwać, ale przytrzymuję ją za bluzkę.Nadal się wyrywa, lecz trzymam ją mocno aż do momentu, w którym bluzka przelatuje jej przez głowę i pozostaje mi w dłoniach.Lake zbiera jeszcze trochę gwiazdek i wstaje, po czym rusza do wyjścia, przyciskając gwiazdki do stanika.– Lake, przecież nie wyjdziesz na dwór bez bluzki.Nie reaguje.– No to zobacz! – mówi.Podrywam się, chwytam ją w talii i podnoszę.Właśnie w chwili, gdy zamierzałemposadzić ją na kanapie, drzwi się otwierają.Zerkam przez ramię – to Reece wchodzi z zakupami.Zatrzymuje się i patrzy na nas szeroko otwartymi oczami.Lake stara się za wszelką cenę uwolnić z mojego uścisku, całkowicie ignorując fakt, że jakiś nieznajomy, którego nigdy nie widziała, może oglądać ją w takim stanie.Jeśli chodzi o mnie, jedyna rzecz, jaka przychodzi mi do głowy, to myśl, że Lake jest w staniku w obecności obcego faceta.Podnoszę ją wyżej i sadzam na oparcie kanapy.Natychmiastwstajeiusiłujemniewyminąć.DopieroterazzauważaReece’a stojącego w korytarzu.– A ty, do cholery, co tutaj robisz?! – wrzeszczy, uderzając mnie w ramię.On odpowiada niepewnie:– Reece… Mieszkam tu…Lake przestaje się wyrywać i zawstydzona zakłada ręce na piersi.Wykorzystuję okazję, żeby wyrwać jej większość gwiazdek i wrzucić je z powrotem do wazy.Schylam się, podnoszę bluzkę Lake i rzucam w jej stronę.– Lepiej to włóż!– Taaa! – Upuszcza resztę gwiazdek na podłogę i odwraca bluzkę na prawą stronę.– Jesteś takim palantem, Will! Nie masz prawa ich tutaj zatrzymywać! – Wciąga bluzkę przez głowę i wskazuje na Reece’a.– Do cholery, od kiedy masz sublokatora?Reece po prostu patrzy na nią bez słowa.Najwyraźniej nie ma pojęcia, co tu się dzieje.Lake wraca na środek pokoju, chwyta garść gwiazdek, a potem biegnie do drzwi.Reece przepuszcza ją i Lake wychodzi.Obserwujemy, jak przechodzi przez ulicę.Musi dwa razy się pochylić, aby podnieść gwiazdki, które upadły w śnieg.Kiedy zatrzaskuje swoje drzwi, Reece, mówi:– Ale ma temperament, stary.A do tego jest ładna.– I moja – dodaję.Kiedy Reece przygotowuje lunch, chodzę na czworakach po salonie i zbieram pozostałe gwiazdki, a potem chowam wazę w kuchennym kredensie.Jeśli Lake jej nie znajdzie, będzie musiała ze mną rozmawiać i dopytywać się, gdzie się podziała.– Nawiasem mówiąc, co to jest? – pyta Reece.– To od jej matki.Długa historia.Przyszło mi na myśl, że Lake może je znaleźć bez trudu, jeśli schowam je w tak oczywistym miejscu.Jeszcze raz odsuwam pudełka z płatkami i stawiam wazę za tequilą.– Więc ta laska to jest twoja dziewczyna?Nie bardzo wiem, jak odpowiedzieć na to pytanie.Nie wiem, jak teraz nazwać to,co się dzieje między nami.– Tak.Reece odwraca się do mnie.– Chyba za tobą nie przepada.– Ona mnie kocha.Po prostu w tej chwili jest na mnie zła.Śmieje się.– Jak ma na imię?– Layken.Mówię na nią Lake – wyjaśniam, robiąc sobie drinka, tym razem bezalkoholowego.Śmieje się znowu.– To by wyjaśniało twoje chaotyczne bredzenie wczoraj wieczorem.– Nakłada trochę makaronu do dwóch misek i siadamy przy stole.– Więc co zrobiłeś, żeby tak ją wkurzyć?Opieram łokcie na blacie i wtykam widelec do swojej miski.Myślę, że to tak samo dobry moment, jak każdy inny, żeby mu opowiedzieć, co się działo w ciągu minionego roku.Jest moim najlepszym przyjacielem od dziesiątego roku życia, tyle że nie widzieliśmy się od dwóch lat, kiedy wstąpił do armii.Opowiadam mu wszystko.Całą historię.Od dnia, w którym spotkałem Lake, i od jej pierwszego dnia w szkole aż do naszej kłótni na temat Vaughn, i wszystko, co się wydarzyło minionego wieczoru.Kiedy kończę, Reece je już drugą porcję makaronu, a ja nawet nie tknąłem swojej.– Czyli – mówi, mieszając makaron – myślisz, że między tobą a Vaughn definitywnie skończone?Ze wszystkiego, o czym mu opowiadałem, właśnie to przykuło jego uwagę? Śmiejęsię.– Absolutnie skończyłem z Vaughn.Odsuwa krzesło i patrzy na mnie.– A więc dla ciebie to byłoby w porządku, no wiesz… gdybym się z nią umówił?Ale jeśli masz coś przeciwko temu, mów, nie ma sprawy.Przysięgam, stary.Nie zmienił się ani trochę.Oczywiście, że jedyne, co przykuło jego uwagę, to samotna dziewczyna.– Reece, prawdę mówiąc, kompletnie mnie nie obchodzi, co będziesz robiłz Vaughn.Szczerze.Tylko nie przyprowadzaj jej tutaj.To jedyna zasada, którą musisz uszanować.Ona nie ma wstępu do tego domu.Uśmiecha się.– Jakoś to przeżyję [ Pobierz całość w formacie PDF ]
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Nie istnieje coś takiego jak doskonałość. Świat nie jest doskonały. I właśnie dlatego jest piękny.