[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Kubrak miała poszarpany i okrwawiony.W wycięciu rozchełstanej koszuli pobłyskiwał niewielki zielony kamyk.Zarzyczka rozpoznała go od jednego rzutu oka.Nieoczekiwanie Servenedyjka pochyliła się i wypowiedziała kilka słów w obcym języku.Szarka potrząsnęła głową i ze zdumieniem odparła coś równie niezrozumiałego.Wojowniczka uniosła złożone dłonie na wysokość twarzy.Zarzyczka niewiele potrafiła odczytać z jej wytatuowanego oblicza.Tamta jeszcze raz skłoniła się przed Szarka, a później ostrożnie wzięła księżniczkę na ręce i przerzuciła przez wyrwę w murze.Z tyłu, w głębi dziedzińca wieża Nur Nemruta przewróciła się z potężnym łoskotem.Ziemia zadygotała, wyrwała się spod stóp.Kamień uderzył Zarzyczkę w potłuczone kolano.Znów zemdlała.Światło pochodni.Pochylony nad nią krąg brodatych twarzy w ozdobionych rogami szłomach.Szloch wiedźmy.Suchywilk skrzywił się z wyrzutem i pokiwał głową.Obok niego dobre trzy tuziny zwajeckich wojowników i tyleż Servenedyjek zagadkowo i w milczeniu przypatrywało się trzem niewiastom oraz książęcemu wesołkowi.Rudowłosa Zwajka na wpół siedziała, wciąż ściskając zakrzywione miecze.Wiedźma pracowicie rozmazywała na twarzy brud i łzy.Szydło leżał na brzuchu, z przymkniętymi oczami macając wokół siebie rękoma.- No, córuchna - przemówił wreszcie Suchywilk - wiedzielim, że będą z tobą kłopoty, ale żeby aż tak? Na dodatek trzeba się będzie krok po kroku przebijać przez rozszalałą chanaję do cytadeli.Bez jednego słowa, bez dźwięku nawet, rudowłosa niewiasta rozpłakała się.Przed nimi płonęła Spichrza.***Kosmyk po kosmyku Zarzyczka rozczesywała mokre włosy.Głębokie rozcięcie na policzku przestało wreszcie krwawić, lecz z lustra wpatrywała się w nią zupełnie obca twarz.Twarz postarzałej kobiety o przerażonym spojrzeniu, z brzydko zaciśniętymi ustami i ciemnymi sińcami pod oczyma.Niemal upuściła wykładaną słoniową kością szczotkę, kiedy wydało się jej, że z głębi polerowanego srebrnego zwierciadła pani Jasenki wychyla się wizerunek Szalonej Ptaszniczki.Ale to tylko skulona na zydlu wiedźma poruszyła się niespokojnie.Przez całą drogę do cytadeli zwajecki wojownik niósł Zarzyczkę na rękach, jak dziecko.Nie bała się.Tej nocy zobaczyła zbyt wiele, by przeraziła ją gromada zbuntowanego pospólstwa.Chyba płakała.Czasami ogień był bardzo blisko, raz musieli przechodzić obok resztek czegoś, co wyglądało jak wielki pogrzebowy stos.Czuła dziwny, słodkawy zapach spalenizny, a wojownik szeptał jakieś uspokajające zapewnienia.Nie przestawał do niej mówić nawet wtedy, gdy zastąpiła im drogę gromada uzbrojonego motłochu.Nie rozumiała słów.Najważniejsze było, że mogła się ich uczepić w chaosie, który ogarnął Spichrze.Wiedźma znów się rozpłakała.Odkąd wrócili do cytadeli, na przemian chlipała i mamrotała do siebie niewyraźnie.Szarka siedziała na krawędzi okna, odwrócona do nich plecami, i patrzyła w dół na miasto, które stało w płomieniach.- Co to było? - spytała z cicha księżniczka.Szarka odwróciła się powoli.- Wpadłam w szał - powiedziała spokojnie, a jej oczy stały się chłodne i nieprzeniknione.- Jak zawsze, kiedy pozwalam, żeby jadziołek wyrwał się na swobodę.On chce mordować, nic więcej.A ja - uśmiechnęła się cierpko - razem z nim.Czasami myślę, że kiedyś nie zdołam tego powstrzymać.Niewiele pamiętam.Zarzyczka słyszała wcześniej o więzi pomiędzy kapłanami południowych koczowników i przywabianym przez nich plugastwem, lecz nie zastanawiała się nad tym zbyt wiele.Ich panami bywali jedynie norhemni.Pijące kobyle mleko dzikusy w źle wyprawionych skórach.- Dlaczego? - spytała, nie rozumiejąc, co mogło skłonić tę kobietę do zawarcia równie ohydnego paktu.- Z początku nie potrafiłam go odpędzić.A później.później był mi potrzebny.Widzisz księżniczko, on wędruje.Wydobywa wspomnienia z moich snów, wszystko, o czym zapomniałam.Bez niego jestem jak ślepa.Krew i ogień, pomyślała księżniczka, która bardzo dobrze pamiętała głos jadziołka w wieży Śniącego.Przemieszane krzyki.Krew, ogień i pragnienie mordu.Nazywał ją swoją własną rzeczą - bestia snów i jego strawa.Bogowie, dlaczego?- Przeraziłaś go - powiedziała powoli.- Tam, w wieży Śniącego, był wściekły i przerażony z powodu czegoś, co przywołałaś.- Słyszałaś? - Szarka nie próbowała ukrywać zdumienia.- Zazwyczaj nie mówi do obcych.Ale tak, wierzę, że mogłaś go słyszeć w świątyni.- Którą zniszczyłaś.- Och, naprawdę wierzysz, że mam aż tyle mocy? - zaśmiała się urągliwie.- Że potrafiłabym ją zniszczyć?Tak, pomyślała księżniczka.Nie wiem, czy masz dość mocy, ale zrobiłabyś to, gdybyś mogła.Ty albo tamta kobieta, którą przywołałaś w zwierciadle.Szalona Ptaszniczka.- Tam, skąd pochodzę - głos Szarki był bardzo twardy - nazywamy podobne rzeczy plugastwem.Nie palimy na stosach na wpół obłąkanych wiejskich babin, które potrafią jedynie odczyniać kołtuny i sprowadzać deszcz, ale nie dozwalamy żyć mocom zbyt potężnym, by ktokolwiek je okiełznał.Jesteś alchemiczką, więc powinnaś wiedzieć, że moce z samej swej natury wyrywają się na wolność [ Pobierz całość w formacie PDF ]
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Nie istnieje coś takiego jak doskonałość. Świat nie jest doskonały. I właśnie dlatego jest piękny.