[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.mniej więcej tak samo, jak przedtem siedziała na kadłubie sterowca Władcy Mordreda.Z ust księcia wyrwał się jęk.- Lasery.- powiedział słabo baron Spang.- Mimo wszystko musiały uszkodzić latającą maszynę.zniszczyć silniki Robina.- Nie - powiedział ponuro książę.- Nie wydaje mi się.Ryn otworzył luk Maskotki i wyszedł na zewnątrz.Odetchnął głęboko i rozejrzał się.Słońce błyskało na kilku małych, metalowych obiektach, które zbliżały się do niego szybko po gładkim, białym kadłubie Anioła Niebios.Podniósł ręce i czekał.Gdy były już całkiem blisko, rozpoznał w nich roboty - służących w kształcie pająka.Podobne maszyny znajdowały się w Shangri La.- Nie ruszaj się! - ostrzegł jeden dziewczęcym głosem i roboty otoczyły Ryna.- Nie ruszam się, jak widzisz - powiedział spokojnie.Dwa pająki odłączyły się od głównej grupy i zaczęły badać kadłub Maskotki za pomocą różnych czujników.- On jest wspaniały! - powiedział któryś.Pająk, stojący na wprost Ryna, nagle wyciągnął ramię, zakończone wirującym ostrzem.Ostrze zatrzymało się kilka cali od gardła młodzieńca.Jednocześnie metalowa macka wyciągnęła mu szybko miecz z pochwy.Ryn zmusił się do uśmiechu.- Tak, pewnie, jest wspaniały - powiedział mechanizm przed nim.- Ale kim do diabła jest i co tu robi? Hej, wspaniały! Co byś powiedział na krótką rozmowę, zanim podetniemy ci gardło?- Mam na imię Robin i oczywiście się poddaję.Chcę zaofiarować swoje usługi Aniołowi Niebios.Za pewną zapłatę, naturalnie.Ale najpierw ostrzeżenie: proszę nie manipulować przy moim statku.Jest pułapką.Każda próba zdobycia go zakończy się potężną eksplozją.Skoro blef zadziałał przedtem, Ryn miał nadzieję, że teraz będzie to samo.Ale zaniepokoiły go kobiece głosy, wydobywające się z pająków.Tak jakby coś było z nimi nie w porządku.- On się im poddał! - wykrzyknął baron Spang, wpatrując się intensywnie w okular teleskopu.- Zabierają go.Książę jeszcze nie wierzył.Był zupełnie oszołomiony.Oczyma duszy widział, jak wszystkie jego marzenia i plany walą się w gruzy.Jego jedyny atut po prostu odleciał.Ale to Andrea zapewniała go o szczerości Robina.Andrea.- Panie, co teraz zrobimy? - zapytał baron.- Czy mamy ich zaatakować?- Nie bądź głupi - odpowiedział książę.- Nie ma innego wyjścia, jak tylko się wycofać.Wydaj rozkaz.Andrea.Dwa pająki odprowadziły go na dół.Dojechali windą do sterowni Anioła Niebios.Przypominała ona pomieszczenie kontrolne na Władcy Mordredzie ze względu na wyposażenie, ale Ryn nie miał czasu, żeby się przyjrzeć otoczeniu, gdyż jego uwagę skupiły dwie znajdujące się tu postacie.W przeciwległym końcu sali stała kobieta, a przy klawiaturze komputera chłopiec.Odwrócili się, gdy Ryn wyszedł z windy.Jeden z pająków powiedział:- A oto on! Smakowity kąsek, prawda, Jan?Chłopiec wyglądał dość dziwnie.Liczył sobie zapewne osiem do dziesięciu lat, ale miał twarz, a szczególnie oczy kogoś znacznie starszego.Wrażenie potęgował jeszcze fakt, że chłopiec był prawie łysy.Ale do Ryna zbliżała się teraz kobieta i to ona wzbudzała jego większe zainteresowanie.Była wysoka, szczupła i ubrana w biały kombinezon, odsłaniający ramiona i nogi.Przy pasku otaczającym jej wąską talię wisiał sztylet i urządzenie, którego przeznaczenia Ryn nie znał.Czarne włosy okalały jej twarz (zauważył także czarną gwiazdę na jej prawym policzku - tatuaż, a może piętno?).Duże oczy były zielone, o intrygującym, skośnym kształcie.Pod każdym względem stanowiła przeciwieństwo Andrei; Andrea miała bujne, zmysłowe kształty, ta kobieta zaś miała małe piersi oraz płaskie biodra i brzuch, a jednak Rynowi wydała się znacznie bardziej atrakcyjna niż Andrea, w sposób, którego nie potrafił określić.Co prawda, miała ciemne cienie pod oczami, ale to wcale nie ujmowało jej urody.Ryn poczuł coś dziwnego - jakiś ucisk w dołku, który utrudniał oddychanie.Pomyślał, że to właśnie ona jest Aniołem Niebios.Uśmiechnął się z zakłopotaniem i powiedział:- Dzień dobry, mam na imię Robin.- Przypuszczam, że Robin Hood - odezwał się z sarkazmem w głosie dziwnie wyglądający chłopiec.- W tym stroju nie możesz być nikim innym.Ryn spojrzał na niego ze zdziwieniem:- Słyszałeś o Robin Hoodzie?- Jestem starszy niż na to wyglądam - powiedział chłopiec marszcząc brwi.- Ale jak to się stało, że ty o nim słyszałeś?- Kto to jest Robin Hood? - zapytał Anioł Niebios.Przyglądała się uważnieRobinowi.Poczuł, że się czerwieni.- To nie ma znaczenia - rzucił chłopiec, który także obserwował Robina.- Ale ma znaczenie, skąd on pochodzi i co tutaj robi.- Znalazłem się tutaj, żeby zaofiarować swoje usługi Aniołowi Niebios - zaczął Ryn.Chłopiec przerwał mu szorstko:- Tak, tak, to już słyszeliśmy, ale dlaczego?Wtedy inny głos, który dobiegał ze wszystkich kierunków naraz, powiedział:- Jan, tamten Władca Niebios zawrócił i skierował się na południe.Jan pomyślała, że to głos podstawowego programu, pozbawionego wszelkich antropomorficznych odcieni.Dotknęła rękojeści sztyletu.- Chyba lepiej będzie, jak wyślę w pogoń jeden ze sterowców.- Nie chciałbym przeszkadzać - powiedział szybko Ryn - ale beze mnie i mojego statku Władca Mordred nie stanowi żadnego zagrożenia.Pozwólcie mu odlecieć.Bez wątpienia wraca na swoje terytorium.Nie chciał, żeby coś złego stało się ludziom Władcy Mordreda.Teraz przemówił inny bezcielesny głos.Był to ten sam niepokojący głos dziewczęcy, którym mówiły pająki.- Nie słuchaj go, Jan.Pozwól mi dogonić tę rozklekotaną pokrakę i wysadzić ją w powietrze.To pewnie jakiś podstęp.Ryn spojrzał na sufit, gdyż nie wiedział, gdzie się zwrócić, i powiedział:- To nie jest podstęp, przysięgam.Spojrzał znów na twarz Anioła Niebios.- Proszę, oszczędźcie ich.Użyłem podstępu na sterowcu Władca Mordred, a nie tutaj.Książę du Lucent uwierzył, że zamierzam działać jako jego sojusznik w ataku na was.Myśleli, że użyję mojego statku, żeby zniszczyć waszą linię obrony, ale ja tylko udawałem, że podporządkowuję się temu planowi.To tobie pragnę służyć.Chłopiec parsknął z niedowierzaniem.- Zgadzam się z Ashley.Prowadzisz jakąś podejrzaną grę [ Pobierz całość w formacie PDF ]
|
Odnośniki
|