[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Nie.- Spójrz na nie! - krzyknęła Favor, a stara kobieta wyciągnęła zza gorsetu trzęsącymi się palcami złożony papier.- Tu jest napisane „R.Merrick”, „R” od „Raine”, nie „Ronald”.Gdybym poślubiła Carra, na dokumencie byłoby „Merrick, książę Carr”.Widzisz? Jaką datę podano jako datę urodzenia mojego męża?W odpowiedzi rozległ się wściekły ryk Muiry.Favor cofnęła się przestraszona.Kobieta zmięła świadectwo w garści i podarła je na drobne kawałki.Potem rzuciła papier w dół schodów i się odwróciła.- Nie! Nie dopuszczę do tego.Te wszystkie lata, plany, poświęcenia.Nie! Wyspa McClairenów znowu będzie należeć do McClairenów!Jamie, zmartwiony i przejęty, ruszył przezornie w górę po schodach.- To koniec, Muiro - powiedział.- Nie, nieprawda - wysapała, patrząc dziko.- To nie koniec.Musi być jakiś sposób.- Odwróciła się do Favor.- Ty zła dziewczyno.Ściągnęłaś przekleństwo na swój klan!Favor odebrała te słowa jak ciosy.- Za co sprzedałaś swój honor i poczucie obowiązku?- Nie wiedziałam.Boże dopomóż, to prawda, że kocham.kochałam go, ale przysięgam, że nie wiedziałam, kim jest.Nie wiedziałam, że to Raine’a Merricka poślubiam.Przysięgam, że myślałam, że wychodzę za Carra! Dowiedziałam o oszustwie dopiero dziś rano, kiedy on.- Kiedy cię pokrył - dokończyła Muira tak wstrętnym tonem, że Favor zamknęła oczy.- Kto jeszcze wie o twojej podłej zdradzie?Favor skuliła się, słysząc nienawiść w głosie Muiry.- Nikt.Tylko ksiądz, pokój owiec i Raine.- Raine - powtórzyła Muira szyderczo.- Nie mogłaś poczekać, żeby z nim pójść do łóżka? Parę miesięcy i zrobiłabym z ciebie wdowę.Roześmiała się na widok zaskoczonej miny Favor.- Och, niewiniątko! Nie wiedziałaś, kochanie, że to część planu? Poważnie wierzyłaś, iż zaufam Bogu, żeby zabrał życie Carra przed twoim? Bogu nie można ufać.Zamierzałam zabić Carra przed upływem tygodnia.Morderstwo? Powinna była się domyślić.Powinna zdawać sobie sprawę.Ale nie zdawała.Jeszcze jedna wina, która ją obciążała, ale przynajmniej dzięki ślubowi z Raine’ern oszczędzono jej udziału w mordzie.- Nigdy bym się nie zgodziła, żebyś zabiła Carra - szepnęła.- Bez względu na to, jaki jest zły.- Oczywiście, że nie.- Muira parsknęła pogardliwie.- Jesteś słaba.Masz w sobie za dużo krwi swojej matki o twarzy jak serwatka, a za mało krwi McClairenów.Sprzedałaś nas, żeby się wiercić pod gwałcicielem, żeby mieć w brzuchu nowego demona, Merricka.Niech cię piekło pochłonie!- Przestań, Muiro! - odezwał się Jamie zimnym, ostrzegawczym tonem.- Merrick nigdy nie zgwałcił zakonnicy i dobrze o tym wiesz.Merry wyznała swoją winę i udzieliła mu rozgrzeszenia.- Jak mogliście! - wykrzyknęła Favor.- Przez wszystkie te lata kazaliście mi myśleć, że poświęciłam życie naszych ludzi dla gwałciciela.- Co z tego? - warknęła Muira.- To pomiot szatana i dopilnuję, żeby wrócił do swojego domu w piekle.Jest jeszcze czas.Z pokojowcem i księdzem można się rozprawić później.A kiedy znajdę.- Nie! - Favor natychmiast zrozumiała, w jakim kierunku zmierzają myśli oszalałej Muiry.- Nie, ty.Muira odwróciła się, całą wściekłość wkładając w cios, który trafił Favor w skroń, zrzucając ją ze schodów.Świat znikł, zanim znalazła się na samym dole.30- Gdzie jest Muira? - zapytała Favor słabym głosem.Głowa jej pulsowała, w plecach czuła ostry, promieniujący aż do łopatek ból.Z trudem wracała do świadomości, w każdej chwili mogła ją pochłonąć nicość.- Posunęła się za daleko - usłyszała mamrotanie Jamiego.- Żaden kawałek ziemi nie jest wart ceny twojej duszy.Ogarnęła ją ciemność.Kiedy znowu otworzyła oczy, zdała sobie powoli sprawę, że ktoś ją trzyma, przyciskając do czoła chłodna, wilgotną szmatkę.- Raine - szepnęła.- Przykro mi, Favor McClairen - rzekł Jamie.- Przykro mi z powodu tego, co ci zrobiliśmy.Chłopak nie był gwałcicielem.Uratowałaś nas od grzechu zamordowania niewinnego człowieka.I tylko tyle zrobiłaś.Carr znalazłby inny sposób, żeby nas się pozbyć ze swojej ziemi.Byłaś mu tylko wygodna.- Proszę - powiedziała, usiłując się odwrócić.Musiała powstrzymać Muirę.Raine.Dobiy Boże, dlaczego z nim nie została? Nie posłuchała? Znowu pociemniało jej w oczach, zwalczyła słabość, skupiając się na cichej litanii Jamiego.- Dla Muiry też byłaś wygodna.Dla nas.Nie mogę temu zaprzeczyć.Nie powinniśmy w ten sposób cię wykorzystać.Tylko że mieliśmy dług wobec Muiry.Proszę, spróbuj zrozumieć.Rozproszyliśmy się po masakrze.Ona nas znalazła.Dała nam cel, coś poza życiem z dnia na dzień bez dumy, przyszłości czy przeszłości.Ale zagubiła się gdzieś po drodze.Wiedziałem o tym i nie powstrzymałem jej i to jest coś, z czym będę musiał żyć do końca swoich dni.Ciemność ustąpiła na tyle, że mogła usiąść prosto w ramionach Jamiego.Nie myślała o jego winie.Miała dość własnego poczucia winy.Chciała tylko Raine’a.- Gdzie ona jest?- Nie wiem.Chyba wróciła do zamku.Zacinała konie, jak wściekła.- Potrząsnął ze smutkiem kudłatą głową.- Lepiej odpocznij, panienko Favor.Już po wszystkim.- Nie.Nie jest.- Odsunęła się od niego, krzywiąc się z bólu, kiedy stanęła na nogach.Przed oczami rozciągnęło się morze ciemności [ Pobierz całość w formacie PDF ]
|
Odnośniki
|