[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.– Niech pan się nie martwi, gino.Będę trzymać język za zębami.Chyba mogą już wejść.– Nie ma ich tutaj w tej chwili.– Rozejrzałem się po pokoju.– Przynajmniej tak sądzę.Ale chcą przyprowadzić neurobiologa, żeby cię zbadał.Miałby robić jakieś testy.Czy zgadzasz się na to?– Z wielką przyjemnością poznam jednego z waszych wybitnych biologów.Może będę mogła czegoś się od niego nauczyć.– Będziesz tu w piątek?Sięgnęła po cukinię.– Jeśli pan ładnie mnie o to poprosi.– A co z Kongiem?– Na razie koniec eskapad do konga.– Na razie?– Po raz ostatni wybiorę się tam, żeby zabrać ze sobą kilku towarzyszy podróży.A teraz planuję zwiedzić resztę waszego ŚWIATA.– Aha.OK.W takim razie umówię cię z tym neurobiologiem.A tak przy okazji, brytyjski dziennikarz już zapewne jest w Nowym Jorku, jeśli pogoda nie opóźniła jego lotu.Liczy na wywiad z tobą zaraz po naszym spotkaniu.Czy masz coś przeciwko temu?– Czy mogę z nim trochę poigrać?Westchnąłem, niestety nie kryjąc niesmaku.– Nie, chyba że umówisz się z nim na później.Zapomniałem ci wspomnieć, że ja też będę obecny.– Wtedy gdy spotkam się z nim później?– Nie, do licha, w czasie wywiadu.– Jako „przyzwoitka”?– Coś w tym rodzaju.A teraz, zanim przejdziemy do omówienia naszego poprzedniego spotkania, powiedz, jak przebiegają przygotowania do podróży powrotnej na K-PAX? Cassandra mówi.– Odwiedzał pan ostatnio Internet?– Nie, a czemu pytasz?– Założyłam stronę internetową Podaję na niej wszystkie wymogi, które trzeba spełnić, aby wyemigrować.Jeśli to pana interesuje, proszę sprawdzić pod adresem www.K-PAXtrip.com.– Masz stronę internetową??– Wie pan co, szefie? To chyba jednak nie pański słuch szwankuje.Pan ma kłopoty z rozumieniem prostych komunikatów.– Chodzi mi o to, jakim cudem.– Niech pan po prostu wejdzie na stronę.Zaoszczędzi to panu wiele cennego czasu.Zanotowałem to sobie, żeby nie zapomnieć.– A co ze stadionem piłkarskim?– Co miałoby z nim być?– Do licha, fled.Czy już ustaliłaś, z którego stadionu wyruszycie? To nie taka łatwa sprawa do załatwienia.– Aha.Zastanawia się pan, skąd wezmę pieniądze na wynajem i tym podobne.To akurat żaden problem.Mnóstwo ludzi chętnie zapłaci miliony dolarów za wyprawę w kosmos, a ja jestem w stanie zaproponować im coś znacznie bardziej atrakcyjnego.Mogę zabrać jednego z właścicieli na MARSA lub na JOWISZA w zamian za wynajęcie nam stadionu na parę godzin.– A w jaki sposób ogłosisz tę ofertę?– Już jest na mojej stronie.– Zatrzepotała niewinnie rzęsami.– Jak pan myśli, czy powinnam o tym wspomnieć w wywiadach z telewizją i prasą?– Wątpię, czy ukażą się na czas.Oczywiście to zależy od tego, kiedy chcesz wyruszyć.– Jak najprędzej.– Po co ten pośpiech?– Tutaj jest smutno.– Ciągle przeżuwając, wstała, podrapała się po żebrach i puściła bąka.Najwidoczniej znudziło jej się odgrywanie ułożonej panienki.– Czy to wszystko na dzisiaj?– Nie.Chcę, abyśmy porozmawiali o rezultatach hipnozy.Uderzyła grzbietem owłosionej łapy w czoło.– Są rezultaty?– Tak i nie.Istnieje taka dolegliwość, zwana dysocjacyjnym.– Zaburzeniem tożsamości.Oskarżał pan prota, że to ma, prawda?– Tak jest.I myślę, że się tym zaraziłaś.– Nie sądziłam, że to może być zaraźliwe.– Nie jest zaraźliwe.Tylko żartowałem.– Potrząsnąłem głową.– Wy, K-PAXianie, nie macie poczucia.– Przeciwnie, głupolu.Naszemu poczuciu humoru nic nie brakuje.A więc kim są moje domniemane inne „tożsamości”?– Jeszcze nie wiem.Nie wiem nawet, ile ich posiadasz.– Mam nadzieję, że jedna z nich okaże się rodzaju męskiego.Zawsze chciałam wiedzieć, jak facet to przeżywa.– Nie wiem też, jakiego są rodzaju.Zamknij na chwilę buzię i dopuść mnie do głosu, dobrze?Połknąwszy resztę cukini, zacisnęła wargi i z namaszczeniem pokiwała głową.– Świetnie, koniec wygłupów.Gdy znajdowałaś się w stanie hipnozy, zapytałem, czy ktoś jest z tobą, i chyba ktoś się ujawnił.Na razie zakładam, że to jest „ona”.Wydawała się bardzo nieśmiała, powiedziałbym: zamknięta w sobie.Prawdę mówiąc, odniosłem wrażenie, że próbuje ukryć się przede mną.Fled czekała, aż skończę.Kiedy przerwałem, zapytała przez zaciśnięte wargi:– Czy to wszystko? Czy wolno mi już mówić?– Mów, do diabła [ Pobierz całość w formacie PDF ]
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Nie istnieje coś takiego jak doskonałość. Świat nie jest doskonały. I właśnie dlatego jest piękny.