[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Will widział po jego twarzy, jaki jest wyczerpany.- Pan był naszą największą nadzieją-powiedział Freilich.- Nie rozumiem.- Kiedy pan tutaj przyszedł w piątek, w wieczór szabatu.Myśleliśmy z początku, że jest pan szpiegiem, że pracuje pan dla sprawców tych zabójstw.Zadawał pan pytania, węszył, próbował się pan dowiedzieć czegoś o cadykach.Dlatego potraktowaliśmy pana, a właściwie ja potraktowałem, tak brutalnie.Potem wyszło na jaw, kim pan.że jest pan kimś innym.Will zauważył, że rabbi stara się nie nazywać go mężem ich zakładniczki.Poczuł, że znów wzbiera w nim gniew.Dlaczego nie zacznie po prostu potrząsać tym człowiekiem i nie wydusi z niego siłą, gdzie przetrzymują Beth? Dlaczego znosi to wszystko? Dlatego, zaczął odpowiadać jego wewnętrzny głos, że jeśli ci ludzie są tak fanatyczni, że porwali ją bez wyraźnego powodu, będą równie fanatycznie jej strzec.Freilich mógł być zmęczony i osłabiony, ale miał przecież swoich ludzi.Gdyby Will rzucił się na niego, zostałby błyskawicznie unieszkodliwiony.- No dobrze, więc to nie ja.Kto jeszcze mógłby wiedzieć?- No właśnie, nikt.- Rabbi przygarbił się jeszcze bardziej.- Nikt spoza naszej wspólnoty.I nawet nasi ludzie nie wiedzą, co się dzieje, gdyby wiedzieli, wpadliby w panikę.Gdyby wiedzieli, że co dzień giną kolejni lamed wownicy, pomyśleliby, że zbliża się koniec świata, i zacząłby się chaos.- Ty w to wierzysz, rabbi, prawda? Wierzysz w koniec świata? - Towa Chaya powiedziała to bardzo łagodnym tonem.Freilich spojrzał na nią, w jego oczach szkliły się łzy.- Boję się, że nadchodzi to, o czym mówił rebe.„Świat trzęsie się i drży w posadach”.To jego słowa, Towa Chaya.Lękam się tego, co przyniesie nam dzień sądu.Will chodził po pokoju.- Więc nikt poza tą grupką ludzi, którzy tu pracują, nie miał o niczym pojęcia - powiedział.- Tylko pan, Josef Icchaki i kilku waszych najbliższych uczniów.- I teraz pan.- I jest pan pewien, że żaden nie pisnął słowa?- Ale komu? Kto w ogóle orientuje się w tych sprawach? Czemu ktokolwiek miałby o cokolwiek pytać? No, ale kiedy Josef Icchaki zginął.- Co wtedy?- Wtedy zrozumiałem, że ktoś wie to, co my, i chce się dowiedzieć więcej.Do tego momentu mogłem myśleć, że to jakiś dziwny zbieg okoliczności, że może cadykowie giną z woli boskiej, z powodów dla nas niepojętych.Ale śmierć Josefa na pewno nie leżała w boskich planach.- Myśli pan, że ktoś chciał wydobyć od niego informacje?- Niedługo przed waszym przyjściem miałem inną wizytę.Policji.Ich zdaniem Josef był przed śmiercią torturowany.Will i TC aż podskoczyli.- Co chcieli z niego wyciągnąć? Czego mogli jeszcze nie wiedzieć?- Już raz mnie pan o to pytał.Pamięta pan, co mówiłem o wersach z Biblii, które cytował rebe? Czegoś w nich brakowało.- Było ich tylko trzydzieści pięć.- Zgadza się.Tylko trzydzieści pięć.Posługując się metodą, którą wam zaprezentowałem, można ustalić lokalizację trzydziestu pięciu prawych ludzi.Czyż nie jest oczywiste, czego chcieli zabójcy Josefa? Chodziło im o tego ostatniego, trzydziestego szóstego cadyka.Niedziela, 23.18, Crown Heights, BrooklynWill oczywiście natychmiast zapytał rabbiego Freilicha o nazwisko trzydziestego szóstego cadyka.Gdyby on i TC je poznali, wiedzieliby, dokąd skierują się zabójcy, i mogliby im przeszkodzić.Freilich jednak nie chciał go ujawnić.Po pierwsze, jak twierdził, śmierć Josefa Icchakiego świadczyła o tym, że mordercy jeszcze nie zdobyli tej kluczowej informacji.Czy Josef mógł się załamać pod wpływem tortur? Rabbi był przekonany, że nie.- Znam go dobrze.Znam jego umysł i duszę.Nie zdradziłby słów rebego - powiedział.I dodał, że jeśli ujawni im tajemnicę, oni też znajdą się w niebezpieczeństwie.Lepiej, żeby nie wiedzieli [ Pobierz całość w formacie PDF ]
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Nie istnieje coś takiego jak doskonałość. Świat nie jest doskonały. I właśnie dlatego jest piękny.