[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.— Masz rację.Cofam to.Pomogłeś mi.Umożliwiłeś całe przedsięwzięcie.Ale teraz, gdy okazało się sukcesem, chcesz, żebym wszystko rzuciła i zapomniała o tym, czego jeszcze chcę dokonać.Dlaczego miałabym to zrobić? Ty nie zmieniasz swoich planów.Dlaczego ja mam zmieniać moje?— Bo moje plany, jak ty to nazywasz, to solidny interes.Twoje opierają się na marzeniach i są bardzo ryzykowne.A ja mogę się tobą zaopiekować.— Jeśli to marzenia, to wreszcie zaczęły się spełniać.Ja się nie boję ryzyka.— Nie możesz budować życia na jednym sukcesie.— Ty zbudowałeś.Mówiłeś mi, że dokonałeś jednej fuzji, a potem zaangażowałeś cały swój kapitał w założenie własnego przedsiębiorstwa.— To było dawno temu i mam to za sobą.Wszystkie założenia, planowanie, obawy, trudne momenty podejmowania decyzji.to wszystko należy do przeszłości.Dlaczego ty miałabyś tracić całe lata, przechodząc przez to wszystko, jeśli nie musisz? Mogę się tobą zaopiekować.Mogę spędzać z tobą tyle czasu, ile zechcę.Moglibyśmy pojechać w każde miejsce na świecie, jakie nam się spodoba.Walka skończona.Nie chcę już więcej przez to przechodzić.Nie ma powodu.— Nie ma powodu — powtórzyła jak echo Laura.— Nie chcesz już więcej przez to przechodzić.Tym gorzej, do cholery! — Odsunęła swoje krzesło.W nerwowym napięciu chodziła po pokoju, podnosząc przedmioty i stawiając je z powrotem.—Twoja walka jest skończona, więc ja nie potrzebuję mojej.Oczywiście nie potrzebuję też zwycięstw! Pomyślałeś sobie, że wystarczy mi jedensukces.Jaki jesteś wspaniałomyślny! Ale na tym koniec.Teraz powinnam pozwolić ci zaopiekować się sobą, a ty będziesz spędzał ze mną tyle czasu, ile zechcesz.Boże, jak mi to pochlebia! A jeśli ja nie chcę spędzać czasu z tobą? A jeśli chcę przeżywać walkę, obawy i trudne momenty podejmowania decyzji? A jeśli podobają mi się cele, które sobie wyznaczyłam? Masz mnie za przedsiębiorstwo, którego fuzji zamierzasz dokonać? Ułożysz harmonogram, ustalisz podział obowiązków, a potem w odpowiednim czasie to ogłosisz.— Usiądź — powiedział spokojnie Currier.— Kiedy nauczysz się panować nad sobą? Jeśli będziesz nieostrożna, to zwolnisz mnie tak, jak zwolniłaś szefa kuchni i znajdziesz się w strasznych kłopotach.— Doprawdy? Czemu jesteś tego taki pewny? — Stanęła prowokacyjnie przy oknie, z podniesioną wysoko głową.Oddychała szybko.Za nią widniało blade, zimowe słońce i dachy Nowego Jorku.Przed nią była elegancka jadalnia Curriera i on we własnej, władczej osobie.Laurze wydawało się, że stoi pomiędzy dwiema możliwościami wyboru: miastem, w którym chciała się wyróżnić, a mężczyzną, który chciał ją sobie przywłaszczyć.— Jesteś niesamowicie niemądra — powiedział Currier.Jego głos nie był już tak spokojny jak przedtem.Laura wyczuwała w nim odrobinę zniecierpliwienia, a może niepokoju.— Nie mogę cię zmusić do niczego, nawet do tego, żebyś żyła w luksusie, nie borykając się z trudnościami.Nie układam dla ciebie harmonogramów.Wręcz przeciwnie.Dostosowuję się do twoich planów, odkąd powiedziałaś mi, że chcesz kupić ten hotel w Chicago.Nie wydaje mi się, żebym żądał wiele, oczekując, że dla odmiany ty dostosujesz się na jakiś czas do moich planów.Wspierałem cię od samego początku.Wierzyłem w ciebie.Dowiodłem tego i, do cholery, mam prawo, żeby prosić.— przerwał.— Prawo? — powtórzyła ozięble.— Prawo? Z powodu pieniędzy? Mówimy o pieniądzach, tak? Chociaż dawno temu zdecydowaliśmy, że nie będziemy mieszać spraw finansowych do naszych stosunków osobistych.Currier rzucił serwetkę i podszedł do Laury.— Przepraszam.— Objął ją ramieniem, ale Laura cofnęła się o krok.Wes westchnąłz irytacją.— Do diabła, posłuchaj.Chodzi mi o to, że jestem teraz częścią twojego życia.Częścią wszystkiego, co robisz.Oczekuję więc, że będziesz uzgadniała ze mną swoje noweplany.Lauro, nie pozwolę, byś mnie ignorowała lub pomijała.Mówię to jako inwestor, twój kochanek i twój mąż.— Nie jesteś moim mężem.— Ale będę.Wiesz o tym tak samo dobrze jak ja.— Nie.— Odruchowo cofnęła się jeszcze o krok.— Nie wyjdę za ciebie, Wes.Nigdy ci tego nie obiecywałam, ale ty udawałeś, że po prostu potrzebuję czasu.— Wiedziałem, że potrzebujesz czasu i nie miałem nic przeciwko temu.Ale wiem też, jak brutalny jest biznes i byłem pewien, że kiedy się o tym przekonasz, będziesz gotowa zaakceptować życie, jakie mogę ci zaofiarować.Pokręciła głową.— Nie potrafisz zrozumieć, że ja chcę stawić czoło brutalnym interesom.Chcę przeżyć to wszystko.Do diabła, mam do tego prawo.Dlaczego uważasz, że tylko mężczyźni mogą walczyć i wygrywać albo przegrać, a potem podnieść się i walczyć dalej? Przed czym ty chcesz mnie ochronić? Przed kilkoma ciosami? Już je przeżyłam.Potrafię znieść o wiele więcej, niż myślisz.To jest moje marzenie, Wes.Moje i Owena.Nie widzę powodu, aby machnąć na nie ręką, tylko dlatego, że ty oferujesz mi o wiele łatwiejsze życie [ Pobierz całość w formacie PDF ]
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Nie istnieje coś takiego jak doskonałość. Świat nie jest doskonały. I właśnie dlatego jest piękny.