[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie wierzę w to.W czasie poszukiwao nie było problemów z pogodą, żadnego sztormu ani mgły.–Tu się pan myli.doktorze Mercer – przerwał mu admirał Morrison.– Na powierzchni oceanu snuła się gruba warstwa mgły, a ze względu na rozkazprezydenta, żeby nie wysyład statków, mogliśmy liczyd jedynie na poszukiwania z powietrza.–Admirale, proszę mi szczerze odpowiedzied, czy jest jakiś logiczny powód,dla którego wasze samoloty ją przegapiły, nawet podczas mgły?Przewodniczący Kolegium Szefów Połączonych Sztabów przeciągnął ręką po kędzierzawych włosach.–Gdyby tam była, moi chłopcy by ją znaleźli.* LORAN (Long Range Navigation) – system nawigacji, pozwalający na dokładne określenie pozycji statku lub samolotu (przyp.tłum.).–Skoro nie ma logicznego powodu, dla którego nie odnalazły jej naszesłużby, poszukałem nielogicznego.Jedyny, który tu pasuje, to łódź podwodna.Morrison zwrócił się do prezydenta.–To ma sens.sir.Mogła tam byd taka łódź i nigdy byśmy jej nie wykryli.Żaden z samolotów poszukiwawczych nie wykorzystał w poszukiwaniachrozbitków boi hydroakustycznych ani innego sprzętu.Łódź mogła czekad tużpod powierzchnią i słuchad, jak się bezsilnie miotamy.Prezydent przytaknął.–Jakie ma pan inne dowody, doktorze?–Na temat Ocean Freight Cargo nic więcej się nie dowiedziałem od Dave'a Saulmana, więc było jasne, że potrzebuję informacji z pierwszej ręki.Dlatego razem z Tish włamałem się do ich biur w Nowym Jorku.–1 co znaleźliście? – zapytał Dick Henna.–Po pierwsze, w gabinecie wicedyrektora znalazłem wielkie akwarium, w którym pływała tylko jedna ryba.–No i?–Ocean Freight Cargo ma zwyczaj nazywad swoje statki według nazw miesięcy i kwiatów, które potem zostają namalowane na kominach danych jednostek.Tish pamięta, co widniało na kominie statku, który ją uratował: żółtyokrąg z czarną kropką w środku.A przecież „September Laurel" ma na kominie wawrzyn.Wzór zapamiętany przez Tish pasuje do pewnej ryby, którą złapałem kiedyś podczas zawodów wędkarskich we Francji.–Jaki to ma związek ze sprawą?–Ta ryba to piotrosz.W akwarium, w biurze firmy był piękny przedstawiciel tego gatunku.–To najsłabszy dowód, jaki w życiu słyszałem – mruknął Barnes.–Zgodziłbym się z panem, gdybym w szufladzie zawierającej dokumentację własnościową statków nie znalazł zakładki.Podpisano ją „John Dory"*.Wtedy myślałem, że zakładka znalazła się tam przypadkowo, teraz jednak wydaje mi się, że firma posiada statek o takiej nazwie, ale nie przechowuje w biurze żadnych dokumentów na jego temat.Gdy wróciłem do Waszyngtonu, zadzwoniłem do znajomego, z którym chodziliśmy na ryby.Potwierdził nazwę ryby.Wzór na kominie wyjaśnia, skąd wzięła się•John Dory" – taką nazwę w języku angielskim ma piotrosz (przyp.tłum.).nazwa statku, a jedyne jednostki pływające, które swoją nazwę biorą od ryb, to okręty podwodne.–Chyba pan żartuje.– Barnes zaśmiał się niepewnie.Mercer wstał.–Panie prezydencie, powiedział pan, że jestem tu gościem, a nie więźniem.Jeśli to prawda, chciałbym wyjśd.Skoro nie macie panowie zamiaru słuchad tego, co mam do powiedzenia, nie widzę powodu, dla którego miałbym marnowad swój czas.W ciągu ostatnich paru dni strzelano do mnie ponad dziesięd razy, i wcale nie dlatego, że jestem powszechnie nielubiany.Na coś wpadłem, ale skoro nie chcą panowie mnie wysłuchad, to się pożegnam.–Doktorze Mercer, proszę zaczekad – odezwał się Henna.– Proszę powiedzied, co się stało w Nowym Jorku.Mercer powiedział im o włamaniu, o uzbrojonych strażnikach pilnujących budynku oraz o własnych wrażeniach po oględzinach gabinetu.–Ocean Freight Cargo knuje coś podłego.Na razie wszystko wskazuje na Rosjan – zakooczył Mercer.– Nie wiem tylko, dlaczego.–Panie prezydencie – Henna odwrócił się na fotelu – wkrótce po tym, jak doktor Mercer i Tish Talbot opuścili biura firmy, wysiałem tam kilku naszych agentów.Pomieszczenia zostały wyczyszczone.Żadnych ciał, żadnej krwi.Moi ludzie potwierdzają, że w środku doszło do strzelaniny.Odświe-żacze powietrza nie stłumiły zapachu spalonego prochu.Nie mogę potwierdzid tego, co mówi doktor Mercer.ale nie mogę też zaprzeczyd.–Właśnie coś sobie przypomniałem – wtrącił Paul Barnes, tym razem spokojnieszym tonem.– Nie pamiętam szczegółów, ale kilka lat temu na moim biurku wylądowało sprawozdanie, przygotowane przez jakiegoś metalurga z Pensylwanii.Było w nim coś podobnego do okoliczności eksplozji z 1954 roku, którą opisał doktor Mercer.Facet uzyskał próbkę jakiegoś pierwiastka, nie pamiętam, jak się nazywał, ale miał coś wspólnego z promieniowaniem i wodą morską.–Pamięta pan coś jeszcze? – zapytał admirał Morrison, gdy szef CIA zamilkł na dłuższą chwilę.–Abraham Jacobs – odparł w koocu Barnes.– Ten naukowiec nazywa! się Abraham Jacobs.Jestem pewien, że wiedział coś na temat spraw, o których dyskutujemy.–Może pan go znaleźd?–Tak.–Jeszcze dziś przed południem chcę go widzied w swoim gabinecie.– Sita głosu prezydenta zmroziła zebranych.– Sytuacja na Hawajachjest o wiele poważniejsza, niż przypuszczaliśmy [ Pobierz całość w formacie PDF ]
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Nie istnieje coś takiego jak doskonałość. Świat nie jest doskonały. I właśnie dlatego jest piękny.