[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zatrzymał Seahawka nad lewym skrajem rufy fregaty i poruszał się równolegle z okrętem.Siedzący z tyłu Willy otworzył przesuwane drzwi i zrzucił linkę pomocniczą.Załoga fregaty przymocowała do niej końcówkę węża do tankowania, a podoficer wciągnął ją, po czym wetknął w otwór zbiornika.Procedura ta nosiła nazwę tankowania helikoptera w locie.Podczas gdy O’Malley walczył z wirami powietrznymi powodowanymi ruchem okrętu, do zbiorników maszyny płynęła benzyna.Dzięki temu systemowi śmigłowiec mógł pozostać w powietrzu kolejne cztery godziny.Ralston w tym czasie doglądał wskaźników paliwa, a O’Malley pilotował.– Baki pełne, Willy.Podoficer opuścił szlauch i wciągnął linkę z powrotem.Z ulgą zatrzasnął drzwi śmigłowca, a następnie przypiął się pasami.Wyżsi oficerowie stworzeni są do wyższych rzeczy niż te, które ja robię – pomyślał.– Bravo, tu Młot.Dokąd mamy lecieć?– Młot, tu Bravo, leć prosto kursem jeden-trzy-zero.Osiem mil stąd czeka Topór.– Lecę – O’Malley okrążył fregatę i ruszył na południowy wschód.– Młot, tu Romeo.Sea Sprite z „Simensa” wykończył twojego Charlie’ego.Dowódca eskorty przesłał nam przez radio słowa: „dobra robota”.– Przekaż dowódcy moje uszanowanie.Bravo, tu Młot.Co teraz?– Gdzieś tam powinien się czaić dwuśrubowy okręt podwodny, ale nie jesteśmy tego do końca pewni – włączył się do rozmowy Perrin.– Wystrzeliliśmy już trzy torpedy, lecz żadna nie znalazła celu.Tamci wypuścili w nas jedną.Wybuchła przedwcześnie w naszym kilwaterze.– Jak daleko od okrętu?– Pięćdziesiąt metrów.– No, no – mruknął pilot.– W porządku, mam już z Toporem kontakt wzrokowy.Bravo, ty prowadzisz mecz.Dokąd mamy lecieć?Morris w pościgu za zniszczonym Charlie’em zanadto się oddalił od terenu polowania.Teraz na polecenie dowódcy fregata ruszyła pełną mocą silników i zbliżała się do „Battleaxe” z szybkością dwudziestu pięciu węzłów.Z powodu tak licznych rosyjskich okrętów podwodnych konwój zboczył nieco na południe.Seahawk O’Malleya unosił się w powietrzu w odległości siedmiu mil od „Battleaxe”, Topór tymczasem wrócił na fregatę po paliwo i nowy zapas pław sonarowych.Znów trwał proces zanurzania sonaru.– Nic – poinformował Willy.– Bravo, tu Młot, czy możesz mi dokładnie powiedzieć, co robi cel?– Dwukrotnie prawie przyskrzyniliśmy go nad interkliną.Generalnie utrzymuje kurs południowy.– Jeśli sądzić na podstawie dźwięków, jest to chyba okręt rakietowy.– Zgadza się – włączył się Perrin.– Ostatnio mieliśmy go tysiąc metrów od twojej aktualnej pozycji.Teraz głucha cisza.O’Malley przestudiował dane z nakresu, które nadeszły z „Battleaxe”.Jak zwykle przy tropieniu jednostki podwodnej były to wyłącznie zgadywanki, mgliste domysły, niepewne sądy i trochę szalonych przypuszczeń.– Bravo, pływałeś na okrętach podwodnych.Co o tym myślisz?– Młot, jedyna rzecz, która ma sens i przychodzi mi do głowy, to ta, że on jest nieprawdopodobnie szybki.O’Malley przyjrzał się dokładniej wykresowi.– Masz rację, Bravo.Pilot przez dłuższą chwilę rozważał informację.Papa? – zastanowił się.– Podwójne śruby, samosterujące rakiety dalekiego zasięgu, szybki jak złodziej.– Młot, tu Bravo, jeśli założymy, że jest tak szybki, powinieneś ruszyć na wschód, zanim Romeo wyjdzie ze sprintu.Może wtedy zdoła podać wam jakieś namiary.– Przyjąłem, Bravo.Wskaż wektor.Kierowany przez „Battleaxe” Seahawk oddalił się dwadzieścia mil na wschód i zaczął opuszczać sonar.Załadunek torped Stingraj i nowych pław sonarowych oraz tankowanie paliwa zajęło Toporowi kwadrans.– Szefie, jak sądzisz, kogo gonimy? – spytał Ralston.– Co powiesz o Papie?– Ależ Rosjanie mają tylko jeden egzemplarz tego typu – sprzeciwił się drugi pilot.– To nie znaczy, że zamierzają oddać go do muzeum.– Cisza, sir – poinformował Willy.„Reuben James” zwolnił i skręcając na południe, uruchomił sonar.Gdyby „Battleaxe” nie straciła swego hydrolokatora holowanego – pomyślał smętnie Morris – moglibyśmy przeprowadzić namiar triangulacyjny.Wtedy, dysponując dwoma helikopterami.– Kontakt, przypuszczalnie okręt podwodny.Współrzędne: zero-osiem-jeden.Pozycja chyba się powoli zmienia.O! Teraz płynie z północy na południe.Dane pojawiły się jednocześnie na ekranach „Battleaxe” i dowódcy okrętów eskortowych.Do polowania włączył się kolejny helikopter.– Kopuła w dół!To już trzydziesty siódmy raz dzisiaj – pomyślał ponuro O’Malley.– Dupa mnie boli.– Mnie również – roześmiał się Ralston pozbawionym wesołości śmiechem.Znów niczego nie namierzyli.– Jak to się dzieje, że jakaś rzecz może być tak nudna i tak ekscytująca zarazem? – spytał podchorąży, nieświadomie powtarzając słowa wypowiedziane kilka dni wcześniej przez pilota Tomcata.– Kopuła w górę! Wiesz, też się nad tym parę razy zastanawiałem – O’Malley włączył radio.– Bravo, tu Młot.Mam pewien pomysł.– Słuchamy cię, Młot.– Topór stawia pławy w linii południowej.Zróbcie tak, by ktoś ustawił je również w linii zachodniej.Ja zacznę wysyłać impulsy.Być może wtedy ten cwaniaczek wykona jakiś ruch.Czy gonił cię helikopter, kiedy prowadziłeś okręt?– Nie, Młot, nie gonił.Ale mocno zszedłem z kursu, by go uniknąć.Poczekaj chwilę, zorganizuję to.– Ten skurwiel ma nerwy ze stali.Choć dobrze wie, że siedzimy mu na karku, wcale nie zamierza pryskać.Naprawdę sądzi, że nas w końcu dopadnie [ Pobierz całość w formacie PDF ]
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Nie istnieje coś takiego jak doskonałość. Świat nie jest doskonały. I właśnie dlatego jest piękny.