[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Z drugiej strony nabór nowych ludzi oznacza, że coraz więcej osób będzie wiedziało o fiolce, co oczywiście potęguje niebezpieczeństwo, że sprawa przeniknie do prasy, a tego chciałbym uniknąć.Nie ma jednak innej rady.Musimy mieć co najmniej pięć dodatkowych osób.–Czterech moich ludzi czeka na lotnisku – rzekł Paluzzi.– Sprowadziłem ich rano z Rzymu, spodziewając się, że będą potrzebni.Wszyscy zresztą znają sprawę.Są to ludzie, którzy brali udział w tej operacji od poniedziałku, a więc nie trzeba będzie im niczego wyjaśniać.–Daj im znać, żeby zaraz przyjeżdżali – postanowił Philpott.– Nie ma chwili do stracenia.Paluzzi wyszedł do sekretariatu, aby zatelefonować na lotnisko.–Jest jeszcze jedna sprawa – dodał Kolczynski – którą trzeba zaraz rozwiązać.Michael zwrócił mi na to uwagę: jeśli Calvieri dał fiolkę do ukrycia kobiecie, a nie wiemy, czy ma tu pomocnika, czy pomocnicę, to potrzebna nam będzie kobieta, gdy dojdzie do ewentualnej rewizji.Sabrina niestety…–Racja – przerwał Philpott.– Reinhardt – zwrócił się do Kuhlmanna – ściągnij tu najlepszą policjantkę, jaką masz.Niech się zgłosi do mnie, sam zapoznam ją z zadaniem.–Zaraz to załatwię – Kuhlmann pośpieszył do telefonu.–Potrzebne wam będzie jakieś przebranie – rzekł Philpott, przeglądając listę Kolczynskiego – abyście mogli dość swobodnie ruszać się, bez zwracania na siebie uwagi.–To już załatwione – odparł Kolczynski.– Poprosiłem Vloka, aby dał nam kilka kompletów kombinezonów pracowników obsługi technicznej.Zaraz mają przynieść.–Moi ludzie będą tu za kwadrans – zameldował Paluzzi, skończywszy rozmowę telefoniczną.– Tymczasem zaś jeden z moich zastępców, kapitan Molinetti z ekipą śledczą, rozpoczyna przeszukiwanie mieszkania Calvieriego w Mediolanie.Dadzą znać, jeśli znajdą coś ciekawego.Zgłoszą się bezpośrednio do pana, pułkowniku.–Oby rzeczywiście coś znaleźli – odparł Philpott i sięgnął po telefon, aby połączyć się z Calvierim.Calvieri odłożył słuchawkę i w geście zwycięstwa podniósł kciuk w górę.Ubrino aż podskoczył z radości i obdarzył Sabrinę szerokim uśmiechem.Był tak uradowany, że zapomniał o niedawnej scysji z Amerykanką.–Na waszym miejscu jeszcze bym się nie cieszyła – mruknęła Sabrina.– Do piątej jeszcze daleko.–Tak to może wyglądać z twojego punktu widzenia – rzekł Calvieri, siadając naprzeciwko dziewczyny.Nie wypuszczał przekaźnika z ręki.– Czas będzie ci się dłużył, ale twoi koledzy widzą to inaczej.Mają zaledwie sześć godzin na odnalezienie fiolki, czasu mało, a budynek wielki, a poza tym przeszukiwania muszą być dyskretne, aby prasa czegoś nie wywęszyła.Trudne zadanie, a fiolki i tak nie znajdą.Tyle wysiłku i wszystko na nic.–Nie byłabym taka pewna – ucięła Sabrina, mierząc go zimnym spojrzeniem.–Ależ doceniam ciebie i twoich kolegów.Wiem, że stanowicie zespół znakomitych fachowców, byłoby błędem myśleć, że jest inaczej, a ja staram się unikać błędów.Zakładam więc, że oczywiście będą się starać odnaleźć fiolkę.Wkalkulowałem to w swój plan operacji.Ale też ukryłem ją tak, że nigdy jej nie znajdą.–A gdzie?Calvieri nie odpowiedział, uśmiechnął się tajemniczo i położył palec na ustach.–Jest takie łacińskie powiedzenie – rzekł po chwili – Vir sapit qui pauca loquitur.–Mądry człowiek mówi mało – przełożyła Sabrina – milczenie jest złotem.–Krótko mówiąc, lepiej trzymać język za zębami…–Trzeba było wczoraj o tym pamiętać.–Nie rozumiem – Calvieri wzruszył ramionami.–A właśnie, wczoraj! Nie pamiętasz, jak opowiadałeś o planach odrodzenia Włoch? Dziś zaś chcesz te same Włochy zniszczyć, sprowadzić na nie zagładę.Nie tylko zresztą na Włochy.Chcesz poświęcić miliony ludzkich istnień.Nie da się tego pogodzić [ Pobierz całość w formacie PDF ]
|
Odnośniki
|