[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Czy byłoby to możliwe?Spojrzała na plik notatek.Zdąży, jeśli będzie pracowała przez cały wieczór.Miała nadzieję, że po kolacji pójdzie na spacer, ale trudno.Chciała mu pomóc.– Oczywiście.– Nie wiem, co bym bez ciebie zrobił.Uśmiechnęła się, szczęśliwa, że ktoś ją docenia.– Może mógłbym cię zabrać któregoś wieczoru na kolację.W charakterze podziękowania.– Nie musi pan.– Ale chciałbym.W końcu nie pozwalasz, żebym ci płacił.– To by nie było w porządku.Pańska matka już płaci za mój czas.– W takim razie pozwól, żebym okazał wdzięczność kolacją.Obiecuję, że nie zasnę i nie będę opowiadał o początkach kinematografii.Znowu się roześmiała.Potrafił ją rozbawić jak nikt, oczywiście nie licząc Ronniego.– Czy mogę potraktować śmiech jako zgodę?– Tak.Środa wieczór.Tydzień później.Restauracja mieściła się w Hawtrey Court, elżbietańskim dworku, przekształconym w luksusowy hotel na obrzeżach Oksfordu.Charles siedział przy stoliku pod ścianą, patrząc, jak Anna je.Zamówili pieczoną gęś.– Dobre? – zapytał.– Przepyszne.Jak to miło z pana strony, że mnie pan zaprosił.W restauracji panował tłok.Wszystkie stoliki były zajęte, na każdym migotał płomień świecy.Ponad niegasnącym szumem rozmów płynęły dźwięki muzyki.Pianista w kącie sali grałpreludium Szopena.– Mam nadzieję, że ten przybytek nie ustępuje za bardzo kawiarni Amalfi – powiedział.Uśmiech.Opowiadała mu o włoskiej kawiarence w Hepton, do której zabierała Ronniego.– Nie ustępuje.– A jakie ciastka Ronnie najbardziej lubi?– Czekoladowe, chociaż kiedy był mały, zawsze jadł tarte z dżemem.Najpierw zjadał samo ciasto, a dopiero potem dżem.Trwało to wieki.Zamawiałam jedną herbatę za drugą bo bałam się, że nas wyrzucą!– Mój brat Jimmy był taki sam.Zawsze jadł tort warstwa po warstwie i doprowadzał tym rodziców do szału.– Musi go panu brakować.– Tak.Chociaż nie tak, jak mojej matce.– Fakt, że wciąż ma pana, musi być dla niej wielkim pocieszeniem.– Naprawdę tak myślisz?Wyglądała na speszoną.Skinął głową, żeby ją ośmielić.– Nie wiem – wyznała szczerze.– Mam nadzieję.– Dziwią cię nasze stosunki, prawda?– Tak.– Ona jest tak naprawdę moją macochą.Mój ojciec ożenił się z nią, kiedy byłem mały.Matka umarła podczas porodu.– Bardzo mi przykro.– Nie ma powodu.Trudno tęsknić za kimś, kogo się nie znało.A Barbara jest dobrą kobietą zasługiwała na lepszego męża niż mój ojciec.– Rzadko o nim mówi.Jaki był?– Powierzchownie czarujący, ale słaby i wpatrzony w siebie.Ubóstwiał moją matkę i nigdy tak naprawdę nie pogodził się z jej śmiercią.Nie radził sobie z wychowywaniem dziecka, więc dziadkowie ze strony matki przygarnęli mnie do siebie.Z samotnością również sobie nie radził, więc wkrótce potem ożenił się z Barbarą.Była od niego młodsza i bardzo zakochana, ale on potrzebował jedynie kogoś, kto by o niego zadbał i opiekował się domem, żeby on sam mógłdalej rozpaczać po stracie mojej matki.Odkrycie tej smutnej prawdy musiało ją bardzo zaboleć, a kiedy urodził im się Jimmy, przelała na niego całą miłość, którą odrzucił mój ojciec.Kiedy miałem dziesięć lat, moi dziadkowie umarli i wróciłem do domu.To tylko pogorszyło sprawę.Przypominałem matkę i ojciec kochał mnie za to bardziej niż Jimmy’ego.To oczywiście sprawiło, że Barbara czuła do mnie zawiść i jeszcze bardziej skupiła się na hołubieniu mojego brata.Najsmutniejsze w tym wszystkim, że Jimmy wyrósł na lekkomyślnego młodzieńca.Wykapany ojciec ze wszystkimi wadami.Był nieprawdopodobnie czarujący i zupełnie nieodpowiedzialny.Kiedy ojciec umarł, Jimmy miał dopiero dziewiętnaście lat i w krótkim czasie roztrwonił cały swój spadek.Barbara ciągle dawała mu pieniądze.Próbowała przekonać go do znalezienia pracy, ale zawsze brakowało mu dyscypliny.Fakt, że moja kariera układała się dobrze i także wspomagałem Jimmy’ego finansowo, wzmógł tylko napięcie między nami.Kiedy skończyła się wojna, zamieszkałem w Ameryce i oddaliłem się od Barbary na dobre.– Żałuje pan tego? – zapytała go.– Tak.– Myślę, że ona też, i cieszy się, że pan tu jest.Naprawdę.– Uśmiechnęła się.– Dziękuję, że mi pan o tym opowiedział.Nikomu nie powtórzę, obiecuję.Tak jak pan, umiem dochować tajemnicy.– W takim razie wypijmy za tajemnice.Kiedy stuknęli się kieliszkami, spojrzał jej w oczy.Dwie błękitne tęczówki, a w każdej cień smutku.Był tam nawet teraz, gdy dobrze się bawiła.Znikał tylko wtedy, kiedy mówiła o swoim synu.Jej dłoń musnęła jego rękę.Była delikatna i ciepła i poczuł nagłą ochotę, by ją pogłaskać.Zdumiony tym impulsem, wychylił resztę wina.Zbliżyła się kelnerka, żeby napełnić kieliszki.Siedział prawym profilem do ściany, kiedy jednak zapytała, czy im smakowało, obrócił ku niej twarz.Wstrząśnięta dziewczyna wylała wino na obrus.– Najmocniej przepraszam – powiedziała, pąsowiejąc.– Zaraz każę to komuś posprzątać.– To nieważne.Wypadki się zdarzają.Kelnerka oddaliła się pośpiesznie.– Biedna dziewczyna – zauważył.– Pewnie boi się, że straciła napiwek.– Roześmiał się, mając nadzieję, że Anna zareaguje tak samo.Ale ona spuściła głowę, wpatrując się w plamę na obrusie.– O co chodzi? – zapytał.– To jest ważne.Sposób, w jaki zachowała się na pana widok.Ja zachowałam się tak samo, a to nie w porządku.– Ale naturalne.Mam twarz całą w bliznach.Wyglądam inaczej.Ludzie na to reagują.Podniosła wzrok, na jej oczach kładł się cień świecy [ Pobierz całość w formacie PDF ]
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Nie istnieje coś takiego jak doskonałość. Świat nie jest doskonały. I właśnie dlatego jest piękny.