[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Nie sprzeczaj się z dzieckiem.Kiri wyciągnęła ramiona do Rorika, a on wyjął ją z rąk ojca, uściskał i ucałował.Wdychał głęboko zapach dziecięcego ciałka.- Pachniesz jak Aglida.Cóż, Chesso, czy i moją córeczkę uważasz za równie piękną? Czy będzie może drugą co do uroku kobietą na świecie, gdy dorośnie?Ragnor wybrał tę właśnie chwilę, by podejść do ich grupki.Starał się iść swobodnym krokiem, lecz skończyło się na tym, że robił wrażenie pijanego, co zresztą niewiele mijało się z prawdą.- A to co za bzdury? Ta mała to tylko niewyrośnięta smarkata.Nie liczy się.Po co ta gadanina, że w przyszłości będzie piękna? Zanim dorośnie, my się zestarzejemy albo zgoła pomrzemy, więc jej przyszłe powaby nie obejdą nas ani na jotę.Chodź tu, Chesso, chciałbym z tobą porozmawiać.Skoro masz zostać moją żoną, powinnaś już teraz zacząć uczyć się uległości.Chodź! Chessa westchnęła i zwróciła się do Ragnora.- Idź precz! Osłupiał.- Mówisz mi, że mam odejść? Nakazujesz?! Nie życzysz sobie wysłuchać na osobności, co mam ci do powiedzenia? Czy wszyscy tutaj mają usłyszeć to, co musi wreszcie zostać ujawnione?!- Odejdź, Ragnorze.Ani trochę mnie nie obchodzą twoje słowa.Znowu moczyłeś gębę w miodzie Utty, prawda?- O nie, dziś jeszcze nawet nie zacząłem.Kerek mówi, że muszę mieć trzeźwą głowę, aby nie dać powodu do podejrzeń, że gadam po pijaku, i żeby mi się język nie plątał.Pójdziesz tu czy wszyscy mają się dowiedzieć?Kerek skinął mu lekko głową.Zaskoczyła go łatwość, z jaką Ragnor zdołał przyciągnąć uwagę zebranych.Teraz już wszyscy skupili się wokół nich ciasnym kręgiem, pilnie nastawiając uszu.- Nie ma to żadnego znaczenia - upierała się Chessa.- Nic, co możesz zrobić czy powiedzieć, nie ma znaczenia! Twoja łódź jest już gotowa, lepiej więc opuść zaraz wyspę.Nikt cię tu nie chce, a zastanawiam się też, ilu ludzi zdecyduje się zostać w twojej drużynie!- To zupełnie inna sprawa, która ciebie nie dotyczy.Jesteś nikim, białogłową, która nie zna się na niczym ważnym.- Ragnor urwał, gdyż Kerek odchrząknął cicho, lecz znacząco.Przełknął ślinę, by oczyścić gardło, i milczał chwilę, zanim podjął: - Musisz pójść ze mną.Temat naszej rozmowy jest ważny i ma charakter prywatny.bardzo prywatny.- Skończ z tym wreszcie, Ragnorze.- Rorik skrzywił się.- Chessy nie obchodzi, ilu z nas usłyszy, co masz jej do powiedzenia, więc mów!- Chessa nie może poślubić Williama z Normandii.Cleve swobodnie wpadł mu w słowo:- Ależ może.Poślubi Williama.Musi go poślubić.To już postanowione, a twoje życie zostało oszczędzone tylko dlatego, że jesteś dziedzicem tronu duńskiego księstwa na angielskiej ziemi.Nie przeciągaj struny!Chessa spojrzała mu w twarz, a Cleve, widząc jej wzrok, zrozumiał, że będzie się opierać, że odrzuci związek z Williamem.I co on wtedy pocznie, bogowie? Utraci zaufanie diuka Rollo i Sitrica.A Chessa? Co się z nią stanie?Ragnor odezwał się dumnie jak wiking, który wtargnął na rozbój do chrześcijańskiego opactwa.- Księżniczka nie może poślubić Williama Normandzkiego, gdyż ja już się z nią pokładałem, i to wiele razy.Nie jest więc dziewicą.Kto wie, czy nie nosi w łonie mojego potomka, przyszłego władcę państwa duńskiego.O tak, nasze dziecko odziedziczy tron, ale dopiero wtedy, gdy ja się nim nacieszę, a to potrwa wiele lat.Rozpętało się istne piekło.Kerek skłonił głowę na pierś, by ukryć niechętny uśmiech uznania.Ragnor dobrze się spisał! Kerek nie po raz pierwszy ze zdumieniem obserwował, jak jego młody pan potrafi zagrać rolę męża pełnego godności, rozumującego logicznie i przekonująco.Chcąc poznać reakcję księżniczki, podniósł oczy na jej osłupiałą twarz i usta, które otwierały się, by przemówić.Przygotował się na krzyk, na namiętne zaprzeczenia.Zebrał siły, by poprzeć swoim słowem łgarstwo Ragnora; nie miał wyboru, a tak będzie najlepiej dla wszystkich.Raptem Chessa zamknęła usta, a jej rysy zmiękły i przybrały wyraz niewinności.Oczy stały się przejrzyste, jakby rozświetlił je pełgający miękko płomień smolnej pochodni.- Lecz cóż to za różnica, mój panie? Owszem, gwałciłeś mnie nieraz, a zawsze budziło to we mnie wstręt równy temu, jaki czuję na twój widok, ty marny wieśniaku, ty okrutne i samolubne zero! Ale czy kogokolwiek może to obchodzić?Ragnor przypominał rybę świeżo wyrzuconą na brzeg.Jego usta otwierały się i zamykały bezdźwięcznie, jak gdyby powoli się dusił.Gapił się na nią zaskoczony, więc Kerek zainterweniował:- Księżniczko, to naprawdę nic nie znaczy.Twojej reputacji nie zbrukała ani szczypta hańby.Musisz tylko zdać sobie sprawę, że William Normandzki nie może w takich okolicznościach przyjąć cię jako przyszłą małżonkę.Mąż o jego pozycji musi mieć dziewiczą oblubienicę.- Ach, tak.- wycedziła Chessa.- Nie, nie całkiem pojmuję.Ragnor mnie przymusił, to nie ja zaprosiłam go do mej łożnicy [ Pobierz całość w formacie PDF ]
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Nie istnieje coś takiego jak doskonałość. Świat nie jest doskonały. I właśnie dlatego jest piękny.