[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Bardzo dobrze wiedziała, jakie wrażenie robi na mężczyznach.Uśmiechnęła się szeroko do Sherlock.- Lubię różowy.A moja skóra wygląda w nim cudownie.- Wszystkie odzienie różowego pasują do moich rudych włosów.Czy nie jesteśmy szczęściarami?Belinda roześmiała się, wzięła zwiewną chustę i owinęła się nią.- Tak lepiej - uznała Nick.- Teraz panowie mogą oddychać, a ich puls spadł poniżej dwustu.- No dobrze, Belindo - powiedziała Sherlock, przysuwając bliżej krzesło.- Proszę mi powiedzieć, dlaczego nie zadzwoniła pani do mnie bezzwłocznie, gdy minionej nocy zdała sobie pani sprawę, że ogląda trzeci odcinek?Belinda milczała prawie minutę.Po czym wstała, podeszła do krawędzi basenu i zanurzyła stopę w wodzie.Powoli odwróciła się, patrząc na każdego z nich i nawet nie próbując się usprawiedliwiać, odezwała się:- Chciałam zobaczyć, co się stanie.Nick prawie przewróciła się na kwitnącą na różowo bugenwillę.- Co takiego?Belinda wzruszyła ramionami.- Cóż, nigdy nie wierzyłam w to, że pierwsze dwa odcinki były wzorem dla tych zabójstw.Pomyślałam, że to było w najlepszym wypadku naciągane, że policja i FBI uczepili się ich, bo przypomniały prawdziwe zbrodnie, których nie potrafili rozwiązać.Posłuchajcie, moja rola w tym serialu jest naprawdę dobra.To dla mnie poważny krok naprzód.Wycofanie programu oznacza dla mnie tyle, że nikt mnie nie zobaczy, i że będę mieć kłopoty z dostaniem kolejnej dobrej roli.Oczywiście pani, Sherlock, wiedziała, że skłamałam detektywowi Flynnowi i inspektorowi Delionowi dziś rano, gdy powiedziałam im, że wzięłam tabletki nasenne, zanim program się zaczął i po prostu zasnęłam przed jego końcem.- Oczywiście - przyznała Sherlock.- Byli na panią wściekli.Myślę, że detektyw Flynn zajmie się tym - strzeliła palcami- i aresztuje panią za składanie fałszywych zeznań.A więc teraz pani twierdzi, że tak jak ten głupiec Norman Lido z kanału dziewiątego, chce zobaczyć, co się stanie.- Chciałam, by ludzie mnie zauważyli, by przekonali się, że jestem dobrą aktorką i że wolą oglądać mnie, a nie tego durnia Joego Kleypasa, który zawsze drapie się po brzuchu, licząc, że kobiety zwrócą uwagę na jego mięśnie.Im dłużej o tym myślę, tym bardziej nabieram przekonania, że to Joe wysłał trzeci odcinek do kanału ósmego.On bardzo cieszył się na tę rolę.Wiedział, tak samo jak ja, że „Superagent” to dla nas przepustka do wielkiej kariery.Przestał nawet popijać, tak się przejął rolą.Potem wszystko tak się potoczyło.To niesprawiedliwe.Zanurzyła stopy w wodzie, wzruszyła ramionami, ale nie spojrzała na nich.- Będzie mi naprawdę przykro, jeśli umrze więcej osób, ale kto wie, może i tak by umarli.- Nawet nie próbuj się usprawiedliwiać tego, co zrobiłaś- powiedziała ostrym tonem Sherlock.- To było naprawdę poniżej poziomu.- Podniosła się z fotela, podeszła do Belindy stojącej na brzegu basenu, spojrzała jej prosto w oczy i powiedziała: - Bardzo mnie pani rozczarowała, Belindo.- To mówiąc, Sherlock zepchnęła ją do wody i nie oglądając się, wróciła do pozostałych.Usłyszała za sobą plusk wody, kaszel, a później śmiech.- Świetny strzał, Sherlock - krzyknęła za nią Belinda.Sherlock wciąż nie odwracała się, by na nią spojrzeć.- Myślę, że już czas, byśmy pojechali nad jezioro Niedźwiedzie - zdecydowała.- Weldon powiedział im, że będzie w domu opieki późnym popołudniem.- Detektyw Flynn pojechał tam razem z Gilem Rainy i sześcioma innych agentami - poinformował Dane.- Jeśli pojawi się wcześniej, zatrzymają go.- Chcę jechać z wami - powiedziała Nick.- Muszę w końcu zobaczyć Weldona DeLoacha.- Zwróciła się do Savicha.- Ma około czterdziestki.Czy to nie interesujące? Dlaczego skłamał o swoim wieku?- Kto wie? - odparł Savich.- Może dziesięć lat temu myślał, że to niezbędne.W końcu Hollywood to miasto dla młodych ludzi.- Może - mruknął Dane.- Ale mógł mieć inny powód, by skłamać.Bardzo chcę osobiście go o to zapytać.Sherlock odwróciła się i jeszcze raz spojrzała na Belindę Gates, wciąż zanurzającą nogi w odległym końcu basenu.Nad nią powiewała jej biała chusta.- Miałam zamiar pokazać pani jeszcze jedno zdjęcie Seana, jak kąpie się w basenie u swojej babci - zawołała Sherlock.- Dillon trzyma go na rękach i też ma na sobie kąpielówki.Trudno powiedzieć, który jest bardziej słodki.Ale go pani nie pokażę, Belindo.Belinda znowu się roześmiała.Rozdział 27Był piękny pogodny dzień nad jeziorem Niedźwiedzim.Na ziemi nie było już śladu śniegu, powietrze było rześkie i przejrzyste, bez śladu smogu.W spokojnej tafli jeziora odbijały się promienie popołudniowego słońca.Droga tutaj zajęła im nieco ponad półtorej godziny.- Niezły czas - uznał Dane.- Mimo wszystko.- Jak to, mimo wszystko? - zdziwiła się Sherlock.- Mimo że w Los Angeles na jeden metr kwadratowy przypada więcej samochodów niż gdziekolwiek indziej - wyjaśnił Dane.- Nie uwierzylibyście, jakie historie opowiadał Michael, kiedy zaraz po skończeniu seminarium zamieszkał w parafii we wschodnim Los Angeles.Nigdy nie zapomnę, jak mówił.- Głos Dane’a załamał się.Zacisnął szczękę i przygryzł wargi.Patrząc na niego, Nick pomyślała, że panowanie nad sobą było dla niego bardzo istotne.- Gil Rainy opowiadał Sherlock - powiedział spokojnie Savich - że czasami dojazd do pracy zajmuje mu dobrą godzinę, a mieszka tylko sześć kilometrów dalej.Oczywiście Waszyngton to też nie przelewki, prawda, Dane?Dane tylko kiwnął głową, jeszcze nie był w stanie mówić.- Nick, a jak jest tam, skąd ty pochodzisz? Duży ruch na ulicach?- Nie - odpowiedziała Nick.- Niewielki.- Właściwie jesteś doktor Nick, doktor historii średniowiecznej.Jesteś wykładowcą?- Tak - odparła Nick.- Myślałam, że kampusy akademickie są szczególnie zapchane - zauważyła Sherlock.- To chyba zależy od kampusu - powiedziała Nick i odwróciła głowę, by popatrzeć za okno.Dane spostrzegł, że mocno zacisnęła przy tym dłonie na kolanach.Zostawili samochód na małym parkingu i udali się do wejścia domu dla emerytowanych oficerów policji Lakeview, założonego w 1964 roku.Spotkali tam Deliona, Flynna i Gila Rainy.Wszyscy mieli na sobie zapięte pod szyję sportowe kurtki, ale wyglądali na lekko zmarzniętych.- Żadnego śladu Weldona DeLoacha - powiedział Flynn.- Gil wysłał dwóch agentów, żeby pilnowali drogi dojazdowej.Mają nas uprzedzić, kiedy się pojawi.- Czy ktoś rozmawiał z kapitanem DeLoachem? - zapytał Dane.- Nie - odpowiedział Gil.- Gruba kobieta z wąsami, Velvet Weaver, twierdzi, że siostra Carla powiedziała jej, że nie ma z nim kontaktu.Komendant siedzi na swoim wózku, bębni palcami o koła i nuci coś pod nosem.- Chciałbym go zobaczyć - nalegał Dane.- Idź - zdecydował Savich.Kiedy Dane i Nick szli długim korytarzem, usłyszeli wybuchy gromkiego śmiechu.Śmiejący się ludzie byli starzy i wyraźnie bardzo zadowoleni.Zatrzymali się w drzwiach wielkiej sali rekreacyjnej, gdzie było mnóstwo telewizorów, stołów bilardowych i do gry w karty i niewielki kącik biblioteczny z regałami wypchanymi książkami w miękkich okładkach.Właśnie trwał turniej bilardowy, który obserwowało kilka osób, śmiejąc się i pogwizdując radośnie.Chyba śmieszyło ich, że oboje gracze: staruszka ubrana w luźną jaskrawą sukienkę i staruszek w szarych, flanelowych spodniach od dresu, koszulce z wizerunkiem Harry’ego Pottera i trampkach na nogach, traktowali tę grę śmiertelnie poważnie.Tylko nie grali zbyt dobrze.Dane uśmiechnął się do Nick.- Może kiedyś byśmy tutaj przyszli? - zapytał [ Pobierz całość w formacie PDF ]
|
Odnośniki
|