[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- A teraz cię położymy, dobrze? Znalazłszy się na korytarzu, przeszliśmy na moją stronę domu.Kiedy już leżałam w łóżku, ojciec zapytał:- A co byś powiedziała na małe szybowanie? I mimo że była to zabawa, której nie uprawialiśmy już od wielu lat, skinęłam głową.Każdy sposób był dobry, żeby zatrzymać ojca choćby tylko chwilę dłużej.Żeby skupić na sobie jego uwagę.Kiedy zakręciłam wodę, usłyszałam głos rozmawiającego w sypialni Jake'a.Znieruchomiałam, próbując podsłuchiwać.Przypomniało mi się, jak poprzedniego wieczoru wstąpiła pani Castle i jak skapująca z gąbki woda spływała mi po ręce aż do łokcia, a stamtąd z powrotem do miski z mydlinami.- Nie wiem, jak długo jeszcze.Zdjęłam z wieszaka biały puszysty ręcznik.Trzy lata temu, w przystępie szaleństwa zakupów w jednym z centrów handlowych, kupiłam sześć takich ręczników - po trzy dla mnie i dla matki.Wyobraziłam sobie, że jeśli będziemy używały całkowicie białych ręczników, to nagle staniemy się osobami bardziej słonecznymi, wesołymi, szczęśliwymi i do tego przeraźliwie czystymi.- Dawaj im przez weekend Science Diet i mokrą karmę.Grace lubi wołowinę, a Milo jagnięcinę z ryżem.Jake instruował swojego dog - sittera.- Tak, wiesz, kochanie, że ci to wynagrodzę.Stara sprawa, która w tej chwili wymaga mojej obecności.Zobaczyłam siebie owiniętą w zwodniczy ręcznik.Stara sprawa.Słyszałam, jak Jake żegna się, a potem dotarło do mnie kliknięcie przerwanego połączenia.Udało mi się wprawdzie utrzymać dobrą formę, ale nie miałam złudzeń co do tego, że w oczach świata, nie tylko Jake'a, jestem rzeczywiście starą sprawą.Nauczyłam się traktować swoje ciało jak rodzaj maszyny nie tylko ze względu na wykonywany zawód, ale i zdrowie psychiczne.Jednocześnie matka wymagała z mojej strony coraz większej pielęgnacji.Wszystko między nami było poddane ścisłej dyscyplinie.Podtrzymywanie stałych zwyczajów, które zastępowały miłość, krzepiło na duchu.Pani Castle, jak mi się wydaje, była oburzona tym, że utrzymywałam paznokcie matki w idealnym porządku, regularnie wycinając skórki, że ścierałam nagniotki, podczas gdy jej powykrzywiane stopy leżały na miękkim tapicerowanym stołku, czy że w dalszym ciągu kupowałam osiemdziesięcioośmioletniej matce kremy przeciwko cellulitowi.- Do jasnej cholery, Helen! - usłyszałam wrzask Jake'a.Otworzyłam drzwi.Jake trzymał w ręku warkocz.Wyjęłam go poprzedniego dnia z plastikowej torby, jakby w obawie, że się udusi.- Co do jasnej.jak mogłaś zrobić coś podobnego? Spojrzałam na niego.Wydawał się bardziej oburzony warkoczem niż faktem, że ją zabiłam.- Chciałam mieć jakąś pamiątkę.- wyjąkałam.- Ja.ja nie mogę.Ja.mój Boże.- I jakby nagle zdał sobie sprawę z tego, co trzyma w ręce, rzucił warkocz na moje niepościelone łóżko.- I ty z tym spałaś?- Ja go co tydzień czesałam i zaplatałam.Kochałam go.Poczułam się upokorzona, stojąc tak w ręczniku, z mokrymi sterczącymi na wszystkie strony włosami.Przypomniało mi się, jak matka pertraktowała ze mną, żebym poszła na ustępstwa w sprawie totalnego niestosowania makijażu.„Chociaż odrobina szminki, proszę cię”, błagała, i w mojej łazienkowej szafce pojawiły się kredki w różnych żywych kolorach, na które mnie namawiała: Honeydew Frost, Maximum Red, Mauve Mayberry.- Muszę się ubrać - powiedziałam.- Co z tym zrobić? Przecież nie możesz tego trzymać.- Jake wskazał warkocz leżący na mojej skłębionej pościeli.- Wiem.Stałam owinięta ręcznikiem na niewielkim dywaniku przed toaletką.Czułam się wobec Jake'a - jak nigdy dotychczas - brzydka.Miałam ochotę zadzwonić do Hamisha.- Zaczekam na ciebie na dole.Czy tam jest telefon? Szukałem, ale nie znalazłem.- Jest, numer, który miała moja matka.- A ten jest inny? - zapytał, wskazując mały czarny aparat na moim biurku.- Tak, to był pomysł Sary.Telefon na dole jest w barku z alkoholami, przykryty poduszką.Sara nazywa go Telefonem Nietoperzem.- Nigdy do tej pory nie musiałam we własnym domu tłumaczyć się, stojąc prawie naga.W każdym razie, od kiedy zaczęłam robić takie rzeczy jak chowanie własnego telefonu.- Jest na nim hasło na temat okazji, które możesz zignorować [ Pobierz całość w formacie PDF ]
|
Odnośniki
|