X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Regulaminy konkurencji sportowych nie miały nic wspólnego z tym, czego się do tej pory uczyli, sposób liczenia punktów i tarcze były zupełnie inne, niż w rzeczywistej walce z użyciem pistoletu.Kiedy skończyli, Chavez uznał, że jedni i drudzy, mimo całego swojego doświadczenia i wysokiego poziomu wyszkolenia, mieliby szansę najwyżej w konkurencji z reprezentacją Mali, gdyby to państwo w ogóle startowało w zawodach strzeleckich.Z Amerykanami, czy Rosjanami, w ogóle nie mieli się po co mierzyć.Ich umiejętności wybijania jak najmniejszej dziurki jak największą liczbą pocisków w papierowej tarczy, która obracała się na sterowanym komputerowo stojaku, były po prostu nieludzkie.I całkowicie niepraktyczne, bo papierowa tarcza nie odpowie ogniem – przekonywał się Ding, a to stanowi najpoważniejszą różnicę.Poza tym, sukces w ich dyscyplinie wyrażał się martwym niegodziwcem na podłodze, a nie rozmiarem dziurki w papierowej tarczy średnicy dwudziestopięciocentówki.To też spora różnica, przyznawali członkowie obu zespołów, z niewesołymi minami oglądający swoje tarcze.To, czym się zajmowali, raczej nie miało szans na stanie się olimpijską konkurencją, no chyba że ktoś by powrócił do pierwotnego sensu słowa „igrzyska” i przywrócił zmagania gladiatorów.Nie była to jednak forma rozrywki, która mogłaby liczyć na powszechne uznanie.Czy zresztą robili to dla sportu albo dla rozrywki? Na pewno nie.Chociaż Ding chyba chętnie poszedłby sobie coś takiego obejrzeć.Jakaś część duszy Chaveza zastanawiała się, jakie by to było uczucie oglądać takie walki w amfiteatrze Flawiusza w Rzymie, ale, oczywiście, nie mówił o tym głośno, by go nie wzięto za barbarzyńcę.A właściwie, dlaczego nie? Ave Caesar, morituri te salutant! To nie to samo co Superbowl, prawda? Tak więc Domingo Chavez, sierżanci Mike Pierce i Homer Johnston oraz George Tomlinson oglądali za darmo zawody olimpijskie, czasem dla niepoznaki w marynarkach z plakietkami MKOL, udając organizatorów.* * *To samo odnosiło się do Popowa, który spędzał większość czasu oglądając olimpiadę w telewizji w swoim pokoju.Wolał już skupiać się nad zawodnikami biegającymi wokół boiska po bieżni, niż bezładną gonitwę myśli, krążących uparcie po jego mózgu.Rosjanom, którym kibicował, szło nie najgorzej, zupełnie jak za dawnych dobrych czasów, chociaż na mapie świata pojawiło się zadziwiająco wiele nowych sportowych mocarstw.Australijczycy byli doskonałymi gospodarzami igrzysk, ale oprócz tego znakomicie sobie radzili, zwłaszcza w konkurencjach pływackich.Pływanie zdawało się być narodową pasją Australijczyków.Problemem była znaczna rozbieżność w czasie.Kiedy chciał oglądać zawody na żywo, w Kansas był środek nocy, więc na porannych przejażdżkach konnych z Macleanem i Killgorem, które bardzo polubił, wyglądał jak odgrzewany nieboszczyk.Ten poranek był podobny do dziesięciu poprzednich, chłodny zachodni wiatr przyjemnie łechtał po plecach, pomarańczowe wschodzące dopiero słońce rzucało przedziwne, ale przepiękne światłocienie na falujące pszeniczne łany.Śmietanka już go poznawała i obdarzała wzruszającymi przejawami oddania, za które nagradzał ją, a to kostką cukru, a to jabłkiem, zabranym ze stołu w jadalni.Klacz uwielbiała je i rzucała się na nie łapczywie, porywając je i miażdżąc jednym kłapnięciem szczęki tuż nad dłonią Popowa.Nauczył się już sam ją siodłać, więc zrobił to szybko i wyprowadził ze stajni na podwórze, by dołączyć do innych.–Witaj, Dmitrij! – pozdrowił go Maclean.–Dzień dobry, Kirk.Ruszyli kilka minut później, tym razem na południe, ku wielkim pszenicznym polom i szybciej, niż przy pierwszych przejażdżkach.–To jak to właściwie jest być tajnym agentem? – zapytał Killgore, kiedy odjechali już z kilometr od stajni.–My raczej mówimy na siebie „oficer wywiadu” – poprawił Popow.Ten durny hollywoodzki stereotyp wbił się Amerykanom w głowy tak głęboko, że nie miał nadziei na to, że zapamiętają.– Szczerze? To raczej nudna robota.Większość czasu spędza się czekając na spotkania, a potem wypełniając masę papierków, wysyłanych do Centrali albo rezydentury.Ryzyko jest, ale raczej aresztowania niż śmierci.W dzisiejszych czasach sprawy się bardzo ucywilizowały.Pojmanych oficerów wywiadu wymienia się na swoich, nikt długo nie siedzi w więzieniu.Mnie się to zresztą nigdy nie zdarzyło.Byłem dobrze wyszkolony.– I miałem dużo szczęścia, dodał w myśli.–Czyli co, żadnych numerów w stylu Bonda, nikogo nawet nie zabiłeś, nic z tych rzeczy? – zapytał Kirk Maclean.–Dobry Boże, nie, nigdy! – zaśmiał się Popow.– Od tego są inni specjaliści.Zresztą, rzadko kiedy zachodzi taka potrzeba.–Jak rzadko?–W dzisiejszych czasach? Właściwie nigdy.Robota KGB to zbieranie informacji i przekazywanie ich rządowi.Oficer wywiadu to teraz bardziej dziennikarz, coś jak reporter Associated Press.Zresztą większość informacji zbiera się właśnie z ogólnodostępnych źródeł: gazet, tygodników, telewizji.Wasza CNN to niezastąpione źródło, chyba najlepsze z obecnie dostępnych na świecie.–A jakie informacje ty zbierałeś?–Zajmowałem się głównie wywiadem dyplomatycznym i politycznym, rozpoznawaniem intencji, pozwalającym zawczasu przewidzieć posunięcia przeciwnika.Inni zajmowali się wywiadem technicznym: jak szybko leci samolot, jak daleko strzela armata i takie tam, ale to nigdy nie była moja działka.Ja specjalizowałem się we współpracy z ludźmi.Spotykałem się z nimi, dostarczałem im wiadomości i przesyłki, a potem ich odpowiedzi do centrali.–Co to byli za ludzie?Popow zawahał się przez chwilę nad odpowiedzią, ale w końcu zdecydował się powiedzieć prawdę [ Pobierz całość w formacie PDF ]
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Nie istnieje coś takiego jak doskonałość. Świat nie jest doskonały. I właśnie dlatego jest piękny.

Drogi uĚźytkowniku!

W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

 Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

 Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.