X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.– Moje oczekiwanie się skończyło.Bard rozpromienił się.– O bogowie! Lindenie, mam nadzieję, że nie żartujesz? Nie, na pewno nie.Nie w tych sprawach.Bogom niech będą dzięki, że wreszcie się zjawiła.– Oczy Ottera podejrzanie zabłysły.– Jak ma na imię?Linden jęknął.– Nie wiem.Nie mogłem pytać, bo wtedy musiałbym jej podać swoje.Myślisz, że twoja przyjaciółka kapitan będzie teraz na statku? Chciałbym już zacząć poszukiwania.– Nie dziwię ci się.Ruszamy od razu czy masz rano zebranie Rady?– Teraz nie.Dopiero po południu.Otter odłożył harfę i wstał.– Więc chodźmy.Może nawet spotkamy tam twoją panią, jeśli wczoraj nie dokończyli wyładunku.Jeżeli nie, poszukamy jej.A jeśli nie znajdziemy, zapytamy Maurynnę.Będzie zachwycona, mogąc ci pomóc.Linden poderwał się z miejsca.– Świetnie.– Rynna! Nie idź tak szybko, proszę cię.Nie mam takich długich nóg jak ty.Jest jeszcze mnóstwo czasu – narzekała Maylin.Była zła.Maurynna maszerowała przed siebie wielkimi krokami i Maylin ledwo nadążała.Obie z Kellą wrodziły się w niską, pulchną matkę.Ojciec żartobliwie nazywał je „kuropatwami”.Jak mogła dotrzymać kroku wysokiej kuzynce?Zwłaszcza w ten upał.Trudno było oddychać tak wilgotnym powietrzem.Idąc szybkim marszem, Maylin pociła się obficie.Miała nadzieję, że ta duchota przynajmniej zapowiada burzę i wkrótce się ochłodzi.Nie chciała zjawić się na Promenadzie czerwona jak burak i dysząca jak kowalski miech.Kella podróżowała wygodnie na ramionach Maurynny i nie miała takich zmartwień.Maurynna zwolniła.– Przepraszam.Powiedziała to takim tonem, jakby błagała o wybaczenie, i Maylin minęła złość.– Nic się nie stało.Tylko wolałabym nie zemdleć ze zmęczenia akurat wtedy, kiedy będzie obok nas przejeżdżał.Czułabym się jak idiotka.Przy moim szczęściu na pewno byłaby z nim Lady Sherrine, jak to się czasem zdarza.– Kto to jest Lady Sherrine? – zapytała Maurynna.– Najpiękniejsza młoda dama na dworze.– Maylin rozejrzała się i ściszyła głos.– I skończona suka.Wykupuje u mamy prawie cały zapas perfum z leśnych lilii.To dobrze, bo wszyscy tak się przyzwyczaili, że to tylko jej zapach, że żadna inna kobieta na dworze ich nie kupuje.Chyba nie chcą z nią rywalizować.Na szczęście, kilka żon bogatych kupców bierze resztę.Ale można dostać szału, jak się ją obsługuje.Kella zachichotała.– Chodzą plotki – ciągnęła Maylin – że on z nią romansuje.Moim zdaniem to znaczy, że nie ma gustu.Ale ona na pewno się stara, żeby nie poznał jej ze złej strony.A ty, Kella, ani się waż powtórzyć mamie, co mówiłam o Lady Sherrine.Kella skinęła głową.– Dobrze, nic nie powiem.Ale jak ona jest taka, to dlaczego on z nią roman.roman.– Kella zmarszczyła brwi.– Co to właściwie znaczy?Maurynna uśmiechnęła się.– Romansuje, śmieszko? To znaczy, że się.Ubawiona Maylin czekała ciekawa, jak Maurynna to wyjaśni.– Trzymają razem – dokończyła Maurynna.– A dlaczego on z nią? Bo jest samotny.To jedyny Lord Smok bez duszobliźniaczki.– Ale czemu Linden Rathan jest samotny? – pytała dalej Kella.– Nie ma przyjaciół? I kto to jest duszobliźniaczka? A w ogóle to dlaczego na świecie są Ludzie Smoki?Maurynna pociągnęła ją za kosmyk włosów.– Co ty, śmieszko? Nie wiesz, skąd się wzięli? Naprawdę? Gdzie ten żałosny bard? Nigdy go nie ma, kiedy jest potrzebny! On powinien ci to wytłumaczyć.Maylin wzruszyła ramionami.Maurynna znów przyspieszyła.Maylin już nie chciało się narzekać.Starała się tylko nie zasapać.– Wyszedł skoro świt.Ty jej powiedz, bo nie da nam spokoju.– Więc słuchaj uważnie, śmieszko – zaczęła Maurynna.– Dawno, dawno temu ludzie żyli w małych plemionach i klanach i panował między nimi pokój.Ale w miejscu, które potem nazwano Yerrih, mieszkał pewien szaman.Szukał wiedzy tam, gdzie było zło, i takimi sposobami, które były złe.I stawał się coraz bardziej ambitny.Może wstąpił w niego diabeł, tego nie wiem, w każdym razie „Czerwony Jeleń” Bearson chciał panować nad całą ziemią.Tam, gdzie kiedyś panował pokój, doszło do rozlewu krwi.Ale wojna nie dała szamanowi tego, co chciał, więc próbował to zdobyć przy użyciu magii.I znów się nie udało.Ciemna magia zapanowała nad światem i nastały bardzo złe czasy.Nawet prawdziwe smoki nic nie mogły zrobić.Ale stała się jedna dobra rzecz: jakimś dziwnym sposobem ciemna magia stworzyła Ludzi Smoków.A kto z nich był pierwszy? Jak myślisz?– No, kto? – zapytała Kella.– Syn samego „Czerwonego Jelenia”, Fox, który potem stał się Foksem Morkerrenem.Ojciec próbował go wykorzystać, ale Fox zbuntował się przeciw nie kończącym się wojnom.Razem ze swoją duszobliźniaczką, Morgą Sanussin, pokonali „Czerwonego Jelenia” w wielkiej bitwie.Potem rozpoczęli długie dzieło przywracania pokoju na ziemi [ Pobierz całość w formacie PDF ]
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Nie istnieje coś takiego jak doskonałość. Świat nie jest doskonały. I właśnie dlatego jest piękny.

Drogi uĚźytkowniku!

W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

 Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

 Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.