[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pan Finnick był przerażony.Był pewien, że jeśli odsunie na bok ekranik, Fergie i Johnny poczynią swoimi dużymi, niezręcznymi dłońmi straszne spustoszenia.Po chwili jednak uspokoił się.Uwielbiał wygłaszać wykłady, a skoro trzej zwiedzający skłonni byli jeszcze trochę posłuchać, mógł się zdobyć na tak ogromne poświęcenie.- Jeśli tylko panowie troszkę się odsuną - powiedział pan Finnick, ruchem ręki odpędzając ich na bok.- Ach! Dobrze! Proszę bardzo!Johnny, Fergie i ojciec Higgins cofnęli się kilka kroków.Pan Finnick ostrożnie odsunął ekranik na bok, wyjął z kieszeni fartucha długą, cienką jak nogi pająka pęsetę i sięgnął w głąb miniaturowego pomieszczenia.Delikatnie przekręcił przełącznik lampy gazowej na ścianie.Pokazał, jak można odsunąć szufladę owalnego stołu.Zdjął książkę z jednej z półek i położył ją na podłodze pokoiku.Czubkiem pesety przewrócił kilka stron, by pokazać, że jest to prawdziwa drukowana książeczka.Pan Finnick był prawdziwą kopalnią informacji na temat stylu umeblowania i obić.Wiedział nawet, że jest coś takiego jak złocony brąz.Kiedy jednak tak gadał i gadał, Johnny był coraz bardziej rozczarowany.Miał nadzieję, że z książki wysunie się maleńka replika jakiegoś rachunku.Albo może będzie wetknięta do szuflady w owalnym stole czy w komodzie, lub będzie oprawiona jak obraz na ścianie.Niestety, nic w pokoiku ani trochę nie przypominało rachunku.Kiedy pan Finnick podnosił maleńkie parasole - z przypominającego naparstek stojaka i wskazywał na ramy obrazów wielkości znaczka pocztowego, Johnny czuł jak wzbiera w nim frustracja i gniew.Nie natrafili na żaden ślad.Ojciec Higgins zmarszczył brwi.Rzucił Johnny’emu spojrzenie mówiące: „Chyba nic z tego, hę?” W odpowiedzi Johnny lekko wzruszył ramionami.Ojciec Higgins zaczął się zastanawiać, jak by tu się pożegnać i wyjść.Wreszcie, w połowie kolejnego długiego zdania wygłaszanego przez pana Finnicka, ksiądz głośno zakaszlał.- Panie Finnick - powiedział, spoglądając na zegarek - obawiam się, że musimy już iść.Mamy jeszcze parę spraw do załatwienia.Pan Finnick był bardzo urażony.Cofnął pęsetę, obrócił się i spojrzał lodowato na księdza.- Rozumiem, że znużył panów mój wykład?- Tego nie powiedziałem - odparł ojciec Higgins z uśmiechem.- Mówiłem tylko, że musimy się już pożegnać.Czy mógłby nas pan odprowadzić do wyjścia?Pan Finnick bez słowa przesunął szklany ekranik z powrotem na miejsce.Energicznym ruchem pokazał, że mają iść za nim i odprowadził ich do drzwi.Mała procesja w ponurym milczeniu przemaszerowała przez hol i dotarła do wyjścia.Pan Finnick szarpnięciem otworzył drzwi i stanął sztywno na baczność, niczym karłowaty żołnierz na warcie.- Do widzenia panom! - mruknął, ledwie poruszając wargami.- Dziękuję za odwiedziny w Muzeum Zegarów Finnicka.Hm, hm.Ojciec Higgins uśmiechnął się szeroko i ukłonił nieco kpiąco.Widząc to, pan Finnick cofnął się do środka i zatrzasnął drzwi tak gwałtownie, że zabrzęczały szyby.Ojciec Higgins wzruszył ramionami i odwrócił się.Potem wszyscy trzej podreptali długą alejką i wyszli na ulicę, która wiodła obok porośniętych chwastami granitowych kamieniołomów.Szli w milczeniu ze spuszczonymi głowami.Sprawdzili jeden z niewielu śladów, jakie mieli, i trafili w ślepy zaułek.Johnny’emu przyszedł do głowy szalony pomysł.Może powinni włamać się do muzeum i porządnie obejrzeć miniaturowy pokoik, wywrócić go do góry nogami i poszukać rachunku czy „rozrachunku”, o którym mówiła wiadomość.Johnny zastanawiał się, czy aby pan Finnick ich nie nabierał.Może specjalnie ukrył ten „wielki rozrachunek”? Z pewnością nie zachowywał się, jakby coś ukrywał.Był napuszony, męczący, nudny i niegrzeczny, ale z pewnością nie wyglądało na to, że skrywa jakiś sekret.No więc, co teraz mają zrobić?Ojciec Higgins westchnął głośno z niezadowoleniem.Przystanął, podniósł kamień i cisnął nim w grupę granitowych skał po prawej.- No, chłopaki - powiedział - nie idzie nam zbyt dobrze nasze śledztwo, prawda?- Nie idzie - powiedział Fergie ponuro.- Nie bardzo - potwierdził Johnny, wciskając ręce do kieszeni.- Co teraz poczniemy? Nigdy nie odnajdziemy profesora - szepnął załamującym się głosem, starając się powstrzymać łzy.Od samego początku tej zwariowanej historii nie czuł się tak bardzo bezradny.Ojciec Higgins przystanął na środku drogi [ Pobierz całość w formacie PDF ]
|
Odnośniki
|