[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.–A reszta jego rzeczy! – przypomniała jej Ayla.Attaroa zerknęła na wejście do ziemianki i skinęła na kobietę, która od dłuższej chwili tam stała.Epadoa szybko przyniosła rzeczy Jondalara i położyła je na ziemi, kilka kroków od niego.Nie była zadowolona, że musi je zwracać.Attaroa obiecała jej kilka z nich.Szczególnie pragnęła mieć nóż.Nigdy nie widziała tak pięknie zrobionego noża.Jondalar zawiązał pas i włożył narzędzia oraz pozostałe przedmioty na ich miejsca, z trudem dowierzając, że dostał wszystko z powrotem.Wątpił, czy kiedykolwiek jeszcze je zobaczy.Wątpił zresztą także, czy kiedykolwiek uda mu się ujść z życiem.Potem, ku zdumieniu wszystkich, wskoczył na konia i usiadł za kobietą.To był obóz, którego z przyjemnością nigdy więcej nie zobaczy.Ayla rozejrzała się, upewniła, że nikt nie może zatarasować im drogi czy rzucić w nich oszczepem.Zawróciła Whin-ney i odjechali galopem.–Za nimi! Chcę ich z powrotem.Nie uciekną tak łatwo! – wrzasnęła Attaroa do Epadoi i pełna wściekłości pobiegła do ziemianki, trzęsąc się z zimna.Ayla popędzała Whinney, aż odjechali spory kawał drogi i zaczęli zjeżdżać zboczem wzgórza.Zwolnili, kiedy wjechali w zalesiony teren koło rzeki, po czym zawrócili w kierunku, z którego przyjechali, do obozowiska, które rozłożyła dość blisko osady S'Armunai.Po zwolnieniu tempa jazdy do Jondalara dotarła fizyczna bliskość Ayli i poczuł tak oszałamiającą wdzięczność, że znowu jest z nią, iż trudno mu było chwytać oddech.Objął ją w talii i trzymał mocno, czując na policzku jej włosy i wdychając jej ciepły zapach.–Jesteś tutaj, ze mną.Tak trudno w to uwierzyć.Bałem się, że już cię nie ma, że chodzisz po następnym świecie – wyszeptał.– Jestem tak wdzięczny, że mam cię z powrotem.Nie wiem, jak to wyrazić.–Tak bardzo cię kocham, Jondalarze – odpowiedziała.Odchyliła się do tyłu, jeszcze bardziej wtulając się w jego objęcia.Czuła niezmierną ulgę, że jest znowu z nim.– Znalazłam plamę krwi i przez cały czas, kiedy szłam twoim tropem i próbowałam cię znaleźć, nie wiedziałam, czy jeszcze żyjesz.Jak zrozumiałam, że cię niosą, pomyślałam, iż pewnie jesteś żywy, lecz ciężko ranny i nie możesz chodzić.Tak się zamartwiałam, ale trop nie był łatwy do wypatrzenia, i wiedziałam, że zostaję z tyłu.Myśliwe Attaroi poruszały się bardzo szybko, mimo że na piechotę, i znały drogę.–Przyszłaś w samą porę.Jak dobrze, że zdążyłaś.Jeszcze chwila, a byłoby za późno.–Byłam tu już wcześniej.–Wcześniej? Kiedy?–Dotarłam zaraz po przyniesieniu drugiego ładunku mięsa.Z początku byłam przed nimi, ale ci, co nieśli pierwszy ładunek, dogonili mnie przy przeprawie przez rzekę.Całe szczęście, że zobaczyłam dwie kobiety, które szły im na spotkanie.Znalazłam kryjówkę i czekałam tam, aż mnie wyprzedzą, a potem ruszyłam za nimi.Myśliwi z drugim ładunkiem mięsa byli jednak znacznie bliżej, niż sądziłam.Chyba mnie zobaczyły, przynajmniej z odległości.Siedziałam wtedy na Whinney i szybko zjechałam ze szlaku.Później wróciłam i pojechałam za nimi, ale ostrożniej, bo nie wiedziałam, czy nie ma trzeciego ładunku.–To wyjaśnia zamieszanie, jakie zauważył Ardemun.Nie wiedział, o co chodziło, ale mówił, że wszyscy byli zdenerwowani i dyskutowali o czymś po przyniesieniu drugiego ładunku.Ale skoro byłaś tutaj, to dlaczego czekałaś tak długo, żeby mnie stamtąd wydostać?–Musiałam obserwować obóz przez długi czas i czekać na okazję, żeby cię wydostać z tego ogrodzonego miejsca – jak je nazywają, Zagroda?Jondalar przytaknął.–Nie bałaś się, że ktoś cię zobaczy?–Obserwowałam prawdziwe wilki w ich legowiskach.W porównaniu z nimi Wilczyce Attaroi są hałaśliwe i łatwo się skryć przed nimi.Byłam wystarczająco blisko, by słyszeć ich rozmowy.Za obozem jest pagórek.Stamtąd można zobaczyć całą osadę i widzi się także to, co jest za palisadą.Za nim, jak spojrzysz w górę, zobaczysz trzy duże, białe kamienie ustawione w rządku wysoko na zboczu górskim.–Widziałem je.Szkoda, że nie wiedziałem, iż tam jesteś.Lepiej bym się czuł za każdym razem, kiedy na nie patrzyłem.–Słyszałam, że kobiety mówiły na nie Trzy Dziewczyny, a może Trzy Siostry – powiedziała Ayla.–Oni to nazywają Obozem Trzech Sióstr.–Chyba jeszcze nie znam zbyt dobrze ich języka.–Już umiesz więcej niż ja.Myślę, że Attaroa zdumiała się, kiedy zaczęłaś do niej mówić w jej własnym języku.–Sarmunai jest tak bardzo podobny do mamutoi, że łatwo odgadnąć znaczenie słów.–Nigdy nie przyszło mi do głowy zapytać, czy te białe skały mają jakąś nazwę.Są tak dobrym punktem orientacyjnym, że nazwanie ich wydaje się sensowne.–Cały płaskowyż jest dobrym punktem orientacyjnym.Widać go na bardzo dużą odległość.Z oddali przypomina śpiące zwierzę, również z tej strony.Przed nami jest miejsce, z którego widać szeroką panoramę.–Pewien jestem, że i wzgórze ma swoją nazwę, szczególnie że jego usytuowanie tak sprzyja polowaniom, lecz widziałem tylko mały odcinek, kiedy poszliśmy na pogrzeby.W czasie, w którym tu byłem, już odbyły się dwa, a pierwszym razem pochowano troje młodych ludzi – rzekł Jondalar i schylił głowę, żeby uniknąć gałęzi drzewa.–Poszłam za tobą na drugi pogrzeb – powiedziała Ayla [ Pobierz całość w formacie PDF ]
|
Odnośniki
|