[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.-Jedna z nich przypomina mi.- Sara otworzyła szeroko oczy, przyglądając się uważniej ludziom na dole.- Boże, strzeż nas! Tak jest! - powiedziała pod nosem, a potem spojrzała na Jocelyn.- Tak mi przykro - powiedziała, kładąc dłoń na ramieniu Joce.- A może zmyjemy się stąd, żeby ich nie spotkać? Wślizgniemy się przez gara- żowe drzwi, dostaniemy się do samochodów i uciekniemy.Nie będziesz musiała się z nią spotkać.-Brzmi cudownie.Prowadź.Będę tuż za tobą -powiedziała Joce, biegnąc za Sarą.- Jak ona się dowiedziała o tym przyjęciu?-Edilean ma swoją stronę na Internecie.Nie widziałaś?-Musiałam przegapić to ogłoszenie.Poza tym wydaje się, że widzę tylko te rzeczy, które inni chcą, żebym zobaczyła.Joce szła za Sarą schodami w dół tak szybko, że prawie się potknęła.-No chodź! - syknęła Sara, która przykucnęła, a potem przebiegła zakuchenną wyspą w kierunku drzwi.Nigdy wcześniej Jocelyn nie spotkała się z taką reakcją na widok jej Siostruni.Ludzie zwykle przepychali się, żeby dotrzeć do modelek.Ale Sara chciała, żeby Jocelyn uniknęła spotkania, które może być dla niej przykre.Co za cudowna przyjaciółka!Sara, kucając, sięgnęła do gałki w drzwiach, które prowadziły do garażu i stanęła oko w oko z chłopcem, który miał może pięć lat.Posłał Sarze szelmowski uśmieszek, a potem krzyknął.-Mamo, znalazłem ją!-Czekaj, aż zobaczysz, co dostaniesz na swoje kolejne urodziny, Jamie Barnes, ty mały skarżypyto! - powiedziała Sara.-Mamo! Ciocia Sara nazwała mnie.Sara zakryła małemu usta.-Krzyknij jeszcze raz, a pożałujesz - powiedziała dziecku do ucha.-Tutaj jesteście! - powiedziała Vivian, wysoka i piękna siostra Ramseya w zaawansowanej ciąży.-Mamusiu, ciocia Sara powiedziała.-Tak, wiem kochanie, zdradziłeś ją, a ona cię postraszyła.Myślę, że powinieneś się zastanowić dwa razy, nimzaczniesz paplać, bo ciocia Sara będzie się opiekowała tobą i twoim bratem w następną sobotę.Chłopiec zbladł na chwilę.-Ciociu Saro, zjadłem dwie twoje babeczki w kształcie butów i były najpyszniejsze.Po tych słowach wybiegł z garażu i zniknął z pola widzenia.-Jocelyn - powiedziała Viv - nie miałyśmy zbyt dużo czasu, żebyporozmawiać i z pewnością jeszcze ci nie podziękowałam za to wspaniałe przyjęcie.Co za miła niespodzianka dowiedzieć się, że twoją siostrą jest.-Przyrodnią siostrą! - powiedziały Jocelyn i Sara jednocześnie.-Przepraszam.Dowiedzieć się, że twoją przyrodnią siostrą jest jednaze sławnych bliźniaczych modelek.Poprosiła nas, żebyśmy cię znaleźli, bo nie może zostać zbyt długo.- Viv uśmiechnęła się, cofając ramię do tyłu, żeby Jocelyn i Sara mogły przejść przez kuchnię i wyjść do ogrodu.Nie zamierzała pozwolić im na ucieczkę.-Saro - powiedziała Viv, gdy wyszły z domu.- Ingrid przyjechała z nią.Tak się cieszę.Może teraz wszystko się ułoży.Jocelyn szła do przodu tylko dlatego, że Sara i Viv szły za nią.Tłum się rozstąpił i wszyscy uśmiechali się czule, spoglądając to na wysoką, bardzo szczupłą Bell z ciężkim makijażem na twarzy, to na Jocelyn.Bell miała na sobie ubranie uszyte z kilku dużych, skórzanych trójkątów, które odsłaniało lewą stronę jej talii i prawą nogę od połowy uda w dół.Miała na głowie burzę przedłużonych włosów, a jej kolczyki mogłoby użyć dziecku jako hula hop.W porównaniu z ubranymi konserwatywnie ludźmi, była jak neon świecący w nocy.Inne kobiety z jej otoczenia próbowały wyglądać prowokacyjnie, ale Bell tak promieniała, że nie było widać ani jednej zmarszczki.-Kochana - powiedziała Bell, gdy Jocelyn była już blisko, a następnie przesadnie się schyliła, jakby Joce była sześćdziesiąt centymetrów niższa od niej.Potem pocałowała jej oba policzki w powietrzu, cofnęła się i powiedziała.-Jak słodko wyglądasz.Naprawdę.Dałabym ci nie więcej niż czternaście lat.Uwielbiam twarz bez makijażu.Joce wiedziała, że dla zgromadzonych wokół słuchaczy Bell brzmiała jak kochająca siostra.Oto ona, super-gwiazda, przyleciała tutaj tylko po to, żeby uczestniczyć w maleńkim przyjęciu swojej siostry.Joce nie śmiała otworzyć nawet swoich ust, bo wiedziała, że potrafi jedynie wydusić z siebie.„Co ty tutaj robisz.?".Ale zarówno Bell, jak i Ash zawsze wiedziały, co powiedzieć.-Wyobraź sobie moje zaskoczenie, gdy Ingrid powiedziała, że jej mąż pracuje w Edilean Manor.Jaki mały ten świat.A gdy zobaczyłam jego zdjęcie, pomyślałam, że powinni być razem.Jestem niepoprawną romantyczką.Kiedy Ingrid powiedziała, że w Edilean będzie wielkie przyjęcie w ten weekend i zobaczyłam, że masz dostarczyć swoje fioletowe ciasteczka, wiedziałam, że muszę przylecieć, żeby udzielić ci mojego poparcia.Powiedz mi - powiedziała Bell, mrugając sztucznymi rzęsami - czy nadal dodajesz tej marihuany w płynie do czekoladowych babeczek?Troje ludzi odłożyło babeczki na bok.Jedna kobieta zabrała babeczkę dziecku.Jocelyn nie wiedziała co powiedzieć, bo do głowy przychodziły jej jedynie przekleństwa i fizyczna przemoc.-Zatem, drogi Kopciuszku - powiedziała Bell.-Muszę już jechać, ale Ingrid zostaje tu na kilka dni, żeby pobyć ze swoim mężem.Mam nadzieję, że będziesz mogła zwolnić go z pracy w ogrodzie.A tak przy okazji, Ash i ja mamy dla ciebie prezent.Wyjęła cienkie niebieskie pudełko z aksamitu, ale Jocelyn wiedziała, co jest w środku i nawet nie wyciągnęła ręki.Sara wzięła pudełko i otworzyła je.W środku był naszyjnik i kolczyki zrobione z białego metalu i wyszlifowanych węgielków od panny Edi.Były szczytem tandety.-Mam nadzieję, że będziesz się z nich cieszyć tak samo jak ja i Ash.- Po tych słowach Bell złożyła kolejne dwa pocałunki w powietrzu, a potem odpłynęła w tłum dziewcząt, które ledwo mogły się powstrzymać od piszczenia z zachwytu.Gdy tłum ludzi się rozstąpił, idąc za Bell, Sara spojrzała na biżuterię.- Czy to węgiel?Ale uwaga Jocelyn skupiła się na dziewczynie, którą zostawiła Bell, kobiecie, którą widziała z góry.Nie była tak wysoka jak Ash i Bell, nie nosiła też w sobie tego przekonania, że jest najwspanialszą kobietą, jaka kiedykolwiek chodziła po ziemi, ale sposób, w jaki trzymała ramiona, zdradzał, że jest modelką.Jej piękna twarz była tak uma- lowana, że ledwo było widać makijaż, a jej ubrania były proste, ale pewnie kosztowałby tyle, co roczna pensja Joce.-Ty pewnie jesteś Ingrid - zdołała w końcu powiedzieć Joce i kobieta uśmiechnęła się do niej.-Przepraszam za taką prezentację.Bell potrafi być czasem mniej miła niż najmilsza osoba na świecie, ale zorganizowała mi dzisiejszy przylot tutaj.Twoje przyjęcie wygląda wspaniale.- Spojrzała w bok.- CześćVivian [ Pobierz całość w formacie PDF ]
|
Odnośniki
|