[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Doprowadzała mnie do szału.–Proszę posłuchać, siostro, ojciec Dominik prosił, abym zgłosiła się do niego dziś rano.Przyniosłam pewne, hm, dokumenty ze starej szkoły, które dyrektor chciał zobaczyć.Musiałam sprowadzić je FedEksem z Nowego Jorku, właśnie dotarły, więc…Myślałam, że z tymi dokumentami i FedEksem to dobre zagranie i dowód przytomności umysłu, ale siostra Ernestyna wyciągnęła rękę, mówiąc:–Daj mi je, a z największą chęcią zaniosę je ojcu Dominikowi.Cholera!–Eee – mruknęłam, przechodząc na pozycje obronne – nieważne.No, to chyba… chyba pójdę do niego po lunchu.Siostra Ernestyna posłała mi spojrzenie mówiące: „Aha, właśnie, tak myślałam”, a następnie skierowała uwagę na jakieś niewinne dziecię, które popełniło błąd, pojawiając się w szkole w levisach, co stanowiło jaskrawe pogwałcenie obowiązujących w szkole reguł dotyczących stroju.–To są moje jedyne czyste spodnie! – zawyło dziecię, ale to nie wzruszyło siostry Ernestyny.Stała jak skała, nadal blokując przejście do gabinetu dyrektora i notując coś w czarnym notesiku.Nie miałam wyboru, musiałam iść na lekcję.Poza tym, co takiego mogłabym powiedzieć ojcu Dominikowi, czego sam nie wie? Z całą pewnością zdaje sobie sprawę, że to Heather zdewastowała pół szkoły, ja natomiast rozbiłam okno w klasie pana Waldena.Prawdopodobnie nie był zachwycony rezultatami moich starań, więc po co mu się narzucać? Powinnam raczej schodzić mu z drogi.Pozostawało jednak pytanie… co z Heather?Sądzę, że nadal dochodziła do siebie po wybuchu wściekłości poprzedniej nocy.W drodze na lekcję nie zauważyłam nigdzie śladu jej obecności i to mnie ucieszyło.Ojciec Dom i ja zyskaliśmy trochę czasu, żeby wymyślić jakiś plan działania, zanim uderzy ponownie.Na lekcji usiłowałam przekonać samą siebie, że wszystko będzie dobrze.Nie mogłam jednak pozbyć się wyrzutów sumienia w stosunku do pana Waldena.Zniszczenie drzwi do klasy zniósł dość dobrze.Nie wydawało się również, żeby martwił się jakoś strasznie z powodu wybitego okna.Cała szkoła, naturalnie, huczała od plotek na ten temat.Byli tacy, którzy twierdzili, że pozbawienie Junipero Serry głowy to zwykły kawał najstarszego rocznika.Kiedyś, jak opowiedziała mi Cee Cee, najstarsi uczniowie obwiązali dzwony poduszkami, więc kiedy zaczęto w nie bić, rozległy się jedynie stłumione pacnięcia.Teraz, zdaje się, podejrzewano, że to coś podobnego.Gdyby znali prawdę.Krzesło Heather obok Kelly Prescott nadal pozostawało znacząco puste, a jej szafka ciągle nie dawała się otworzyć w związku z wypaczeniem drzwiczek, do którego doszło, kiedy ją na nie pchnęłam.Ironia losu sprawiła, że kiedy przypomniałam sobie to wydarzenie, Kelly Prescott podniosła rękę i zapytała pana Waldena, czyjego zdaniem to sprawiedliwe, że w związku z decyzją wielebnego Constantine'a msza żałobna w intencji Heather się nie odbędzie.Pan Walden oparł się na krześle i położył obie nogi na biurku.–Nie patrz na mnie – powiedział.– Ja tutaj tylko pracuję.–No, tak – mruknęła Kelly.– Czy nie uważacie, że to niesprawiedliwe? – zwróciła się do całej klasy.Jej obramowane tuszem oczy wyrażały prośbę.– Heather Chambers chodziła tutaj przez dziesięć lat.To niewybaczalne, że jej pamięć nie zostanie uczczona w jej szkole.A, prawdę mówiąc, uważam, że to, co stało się wczoraj, to był znak.Pan Walden wydawał się ogromnie rozbawiony.–Znak, Kelly?–Tak jest.Wierzę, że wypadki ostatniej nocy oraz to, co spotkało Bryce'a – łączy się ze sobą.Nie sądzę, że posąg ojca Serry został zbezczeszczony przez wandali, ale przez anioły.Anioły, które mają za złe to, iż wielebny Constantine nie pozwala rodzicom Heather na urządzenie jej tutaj pogrzebu.W klasie rozległ się szmer.Patrzono z niepokojem na krzesło Heather.Normalnie niechętnie wypowiadam się w szkole publicznie, ale tego nie mogłam puścić mimo uszu.Odezwałam się więc:–Chcesz zatem powiedzieć, Kelly, że twoim zdaniem, to anioł wybił to okno za moimi plecami?Kelly musiała odwrócić się na krześle, żeby na mnie spojrzeć.–Cóż – powiedziała.– To mogło…–Dobrze.Myślisz, że to anioły wyważyły drzwi do klasy, odcięły głowę posągu i nabałaganiły na dziedzińcu?Kelly wysunęła wyzywająco brodę.–Tak.Zgadza się.Anioły, które rozgniewały się na wielebnego Constantine'a za to, że nie pozwolił nam wyprawić mszy żałobnej za duszę Heather.Pokręciłam głową.–Bzdura – oznajmiłam.Kelly uniosła brwi.–Przepraszam?–Powiedziałam, że to bzdura, Kelly.Sądzę, że twoja teoria jest bzdurna.Twarz Kelly przybrała interesujący odcień czerwieni.Podejrzewam, że zaczęła żałować, że zadała to pytanie.–Nie wiesz, czy to nie były anioły, Suze – odezwała się szorstko.–Otóż przypadkiem wiem.Ponieważ, o ile mi wiadomo, anioły nie krwawią, a tutaj wszędzie na wykładzinie znaleziono krew wandala, który zranił się podczas włamania.Dlatego policja wycięła kawałki chodników i zabrała je do laboratorium.Nie tylko Kelly sapnęła ze zdumienia.Wszystkich to zaskoczyło.Zapewne nie należało wspominać o krwi, zwłaszcza że była moja, ale mój Boże, nie mogłam pozwolić, żeby bajdurzyła o tych aniołach.Anioły, cholera jasna.Co jej się roi? Myśli, że to Autostrada do nieba?–W porządku – powiedział pan Walden.– Tym miłym akcentem zakończymy tę dyskusję.Pora na lekcję.Susannah, czy możesz zostać chwilę?Cee Cee odwróciła się do mnie, unosząc do góry białe brwi.–No, to masz przechlapane, bidulo – syknęła.Nie wie nawet, do jakiego stopnia ma rację.Wystarczyło spojrzeć na bandaż na moim nadgarstku, aby się domyślić, że o pochodzeniu tej krwi mam wiadomości z „pierwszej ręki”.Z drugiej strony, nie było powodu, żeby mnie podejrzewać, prawda?Z duszą na ramieniu podeszłam do biurka pana Waldena.On zamierza cię wydać, myślałam rozpaczliwie.Ale się wkopałaś, Simon.Ale pan Walden pragnął jedynie pochwalić mnie za przypisy w wypracowaniu o bitwie pod Bladensburgiem, które rzuciły mu się w oczy, gdy oddawałam pracę.–Eee.To naprawdę nic takiego, proszę pana.–Tak, ale przypisy… – westchnął [ Pobierz całość w formacie PDF ]
|
Odnośniki
|