[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Johann znieruchomiał, z ręką nadal wzniesioną ku miejscu, gdzie chwilę temu znajdowało się bocianie gniazdo i Kinau.- Panie Jezu, mają nas! - krzyknął Giese za jego plecami.Johann zerknął na obsadę.Żołnierze nadal stali na swoich miejscach, choć miał wrażenie, że nieco przybliżyli się do siebie zupełnie jak stado przestraszonych owiec.Ostatnie ślady ich porannej gotowości bezpowrotnie znikły, artylerzyści zgarbili się jakby przycisnął ich wielki ciężar.Wciąż jednak wbijali w Johanna ciężkie spojrzenia.Nawet Dreher patrzał nad łożem działa.- Niech pan coś zrobi, Herr Obsmaat - poprosił wystraszony Bessler.Oczywiście.Może sprawiła to gadanina kuka, ale od jakiegoś czasu, o ile nie od samego wyjścia w morze, uważali, że właśnie Johann stoi za wszystkim, co się dzieje.Podczas gdy on tak długo walczył, żeby pokonać to paskudne przeświadczenie, że wydarzenia zapętlają się wokół niego jak lina cumownicza, przy pierwszej okazji znów znalazł się w punkcie wyjścia.Wspomnienia wracały do niego tak natrętnie, jakby znów tkwił w azylu i usiłował jakoś poukładać sobie w głowie wszystko, co wydarzyło pod Autry.Kinau nazwałby to rutyniarskim lenistwem losu albo równie wymyślnie.Johann jeszcze raz spojrzał w puste miejsce nad pomostem, choć Kinaua już tam nie było.Nie, Georg z ostatnich tygodni raczej by ot tak sobie nie zakpił, prędzej burknąłby coś przemądrzale.Ostatecznie również wywodził się spośród marynarzy i chociaż uszczypliwie i po wielekroć ten fakt komentował, nie potrafił w pełni uniknąć jego konsekwencji.Gdy tylko pojawiły się plotki o kolejnej operacji morskiej, stał się niemal otwarcie przesądny.Nic dziwnego.Marynarz z „Seydlitza” jednak wywarł na nim wrażenie, daleko większe, niż miał ochotę się przyznać.Raz, gdy Kinau otworzył swój kajet, Johann dostrzegł wyrwane strony.- Tak, wydarłem je - przyznał z pewnym ociąganiem Georg.- Wyrzuciłeś? Jedną ze swoich historii? - zdziwił i się Johann.- Nie wszystkie są wiele warte.Czasem notuję sobie coś, a potem nie mam jak tego wykorzystać.Wtedy ; wyrzucam, żeby nie robić zamieszania.Niedługo i ten notatnik odłożę do pozostałych, już zapisanych, i chcę mieć pewność, że są w nim tylko rzeczy odpowiednie - dokończył, tak starannie unikając przy tym spojrzenia kolegi, że na Johanna spłynęło olśnienie.- Wyrzuciłeś Wilhelma Heidekampa? Tego z „Seydlitza”?Georg westchnął.- Historia straszna, ale mało ciekawa.- Mnie też wyrwałeś?Kinau energicznie wzruszył ramionami, jakby z powodu upału strząsał z siebie dodatkowy koc.- No co też ty, Johann - żachnął się.- Wyrwałeś - zgadł Sanger.- Czyżbyś coś.- zawahał się - usłyszał?- Tannhäusera na syreny okrętowe.Johann uśmiechnął się blado.- Tam, skąd pochodzę, mówiło się, że morze śpiewa pieśń przyćmiewającą wszystkie inne.- I dlatego zamieniłeś bezpieczny państwowy szpital na pokład okrętu wojennego?- Myślałem, że tutaj nie będę jej słyszał.- Zatkaj lepiej uszy.- Georg kwaśno skończył rozmowę.Nie potrafił uwierzyć w to, co zobaczyli - i usłyszeli - na zmasakrowanym „Seydlitzu”, instynktownie nie ufał świadectwu własnych oczu.Szedł przez życie spokojnie, stabilnie, a wszystko, co mogłoby zachwiać jego rzeczowy światopogląd, ubierał w formę niesamowitych opowieści i ekscytujących historii.Być może uderzyłby się w piersi niedowiarka, pomyślał Sanger, gdyby mógł obserwować iście biblijny dopust, jaki stał się udziałem „Wiesbaden”.Tomki wstrzelały się bardzo szybko, po czwartej, najwyżej piątej salwie.Wielkie okręty miały dość miejsca, by pomieścić centrale artyleryjskie z prawdziwego zdarzenia oraz potężne dalmierze i systemy dalocelowania.Nad trafianiem w cel stale pracowało tam tylu ludzi, że wystarczyłoby ich na ćwierć załogi dla małego krążownika.Początkowy rozstrzał salwy szybko się skupiał, osaczał ofiarę i zaczynał ją niemiłosiernie demolować pociskami ważącymi dobrze ponad tysiąc funtów.Ścięcie masztu było jedynie przygrywką, potem oberwał pomost, i to dwa razy [ Pobierz całość w formacie PDF ]
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Nie istnieje coś takiego jak doskonałość. Świat nie jest doskonały. I właśnie dlatego jest piękny.