[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Czasami nawet Mali się dziwiła, skąd u Johana tyle cierpliwości.W takich chwilach odczuwała wobec niego coś na kształt dobroci i dostrzegała, jak mogłoby się potoczyć jego życie, gdyby się ożenił z miłości.Stało się jednak tak, jak się stało.Nie broniła Johanowi radosnych chwil ze swoim synem, nigdy jednak nie zapominała, kto jest jego prawdziwym ojcem.Zresztą nie było to możliwe, ponieważ z każdym tygodniem Mały Sivert stawał się coraz bardziej podobny do Jo i patrząc na niego, do serca Mali zakradał się lęk.Pewnego popołudnia w połowie sierpnia do dworu przybył tabor cygański.Padał deszcz i wiał silny wiatr.Na podwórzu z wozów wysypali się przemoczeni wędrowcy.Mali żal się ich zrobiło, posłała więc Ingeborg, aby skierowała ich do stodoły, sama zaś nastawiła kocioł zupy na mięsie, którą przechowywali w chłodnej piwnicy.Ane i w tym roku doglądała stada na górskim pastwisku, więc we dworze usługiwała jedynie Ingeborg.Już na jesieni ubiegłego roku Mali domyśliła się, że spotkania na górskiej hali przerodziły się w coś poważniejszego, niż Ane sama chciała przyznać.Służąca znikała w każdy wolny wieczór i w końcu Mali zapytała, jak się sprawy mają.Zarumieniona Ane opowiedziała jej więc o Aslaku, jednym z parobków w Innstad.- Ale czy to coś poważnego? - upewniała się Mali.- Tak, latem chcielibyśmy się zaręczyć - odparła Ane.- Nie mamy jednak gdzie mieszkać, nie mamy pieniędzy, więc będziemy pracować jak do tej pory, zanim się pobierzemy.Mali objęła Ane i rzekła serdecznie:- Wiesz, że tu, w Stornes, nie chcielibyśmy cię stracić Gdzie znajdziemy równie zręczną pomoc? Ale cieszę się, że spotkałaś mężczyznę, którego pokochałaś.Może Johan zgodzi się odstąpić wam kawałek ziemi na skraju dworskich posiadłości, tak byście mogli sobie postawić tam chatę.Zapytam go o to.- Naprawdę? - rozpromieniła się Ane.- Wówczas mogłabym nadal tu pracować nawet po ślubie.Przynajmniej póki nie będziemy mieć dzieci - dodała, oblewając się rumieńcem.- Proponując ci grunt w granicach Stornes, byłam na tyle interesowna, że liczyłam, iż będziesz u nas pracować nawet wówczas, gdy urodzisz dziecko.Przecież będziesz mogła je tu ze sobą zabierać, gdy już skończy miesiąc lub dwa - dodała.Johan nie sprzeciwił się pomysłowi Mali i odstąpił Ane kawałek gruntu na obrzeżach.- Będziemy potrącać jej z zapłaty - rzekł.Jemu także zależało na tym, żeby zatrzymać Ane we dworze.I taką też sporządzono umowę.Zanim Ane przeniosła się w lipcu na górskie pastwisko, odbyły się jej zaręczyny z Aslakiem.Była tak szczęśliwa, że kiedy Mali na nią patrzyła, czuła ukłucie zazdrości, ale całym sercem życzyła jej szczęścia.Kiedy zupa była gorąca, Mali wzięła garnek i zaniosła go do stodoły.Zapowiedziała surowo Ingeborg, by pilnowała Małego Siverta, tak by pod żadnym pozorem za nią nie pobiegł.Wyjaśniła, że nie chce, aby się przeziębił na deszczu.Tak naprawdę jednak bała się, że ktoś z taboru zobaczy malca i nabierze podejrzeń.Był to ten sam tabor, który gościł u nich w ubiegłym roku.Mali pokiwała na powitanie znajomej Cygance, z którą rozmawiała o Jo.- Dobry z ciebie człowiek - powiedziała stara ciotka Jo, gdy Mali postawiła garnek z parującą zupą na ziemi.- Mam zresztą coś dla ciebie - dodała i pociągnęła Mali na bok.- Jo prosił, żebym ci to oddała, jeśli cię znów spotkam.Bo przekazałam mu pozdrowienia od ciebie.Wcisnęła Mali do ręki zmięty list.- Kim jesteś, Mali Stornes? - zapytała cicho, wbijając w nią swe bystre oczy.- Nie wiem, czy Jo kiedykolwiek w życiu napisał do kogoś list.Dziwnie zareagował, gdy go od ciebie pozdrowiłam.Mali poczuła, że piecze ją twarz.Pośpiesznie wsunęła list do kieszeni fartucha i odezwała się cicho:- To były pozdrowienia od nas wszystkich ze Stornes.Nie tylko ode mnie, mówiłam przecież.Stara pogrzebała w swoich rzeczach i sięgnęła po suchy szal, którym się owinęła.- Coś tu jest chyba na rzeczy - stwierdziła, otulając się ciepło.- Długo już żyję na tym świecie i swoje wiem.Ale to nie moja sprawa.Mali podała Cygance zupę.Stara siadła pośród snopków słomy i tobołków i siorbiąc, wlewała w siebie gorącą strawę.- Strzeż się, Mali Stornes - odezwała się nagle i spojrzała na nią przenikliwie.- Oczy i uszy są wszędzie, nie tylko tu we dworze.Cyganie to ludzie wścibscy i z igły szybko zrobią widły.Miałabyś duże kłopoty, gdyby wyszło na jaw.Tak, tak.bo nie ma dymu bez ognia - dodała powoli.Serce dudniło Mali w piersiach, a strach chwycił ją za gardło.Nic nie odpowiedziała w obawie, że Cyganka przejrzy na wylot każde jej kłamstwo.Wprawdzie ta stara kobieta nie wiedziała nic dokładnie, ale przeczuwała więcej, niżby sobie tego Mali życzyła.Napotkała spokojne spojrzenie Cyganki.- Ja nic nie wiem - mówiła stara.- Ale bardzo kocham Jo.Wszyscy widzą, że w ostatnim czasie bardzo podupadł.Nie wiem dlaczego, bo nic nikomu nie mówi.Coś mi jednak podpowiada, że przyczyny trzeba szukać tutaj, we dworze.Mali zebrała spódnicę i skierowała się do wyjścia.Poczuła jednak na ramieniu dłoń starej.- Mnie się nie obawiaj, dziecino.Ja nie roznoszę plotek.Ale uważaj! Jo powiedziałam to samo.Gdyby wyszło na jaw, że coś was łączyło, nie darowano by wam tego, zwłaszcza tu, we dworze.Mali musiała przystanąć i przytrzymać się ściany budynku, nim weszła do izby.Deszcz zacinał jej w twarz.Stała z ręką zanurzoną w kieszeni fartucha, ściskając list od Jo.Postanowiła jak najszybciej wyjechać ze Stornes z dzieckiem, tak by małego nie zobaczyła stara Cyganka.Wybierze się do Buvika, mimo że Margrethe nie wróciła jeszcze z Trondheim.- Strasznie zmokłam - zawołała do Ingeborg, uchylając drzwi do izby.- Uważaj, żeby Mały Sivert nie wydostał się na podwórze.Pójdę na górę i przebiorę się w suche ubrania.Nie czekając na odpowiedź, zatrzasnęła drzwi i pobiegła do sypialni na poddaszu.Zdjęła mokry szal i zsunęła buty z nóg, a potem usiadła przy oknie i otworzyła list od Jo.Czytając go, rozpłakała się rzewnymi łzami.Wszystko to, o czym starała się zapomnieć, zalało ją jak wielka fala przypływu.Miała wrażenie, że słyszy ukochanego i go dotyka.Pisał, że o niej nie zapomniał.Myśli o niej dniem i nocą.Tęsknota za nią przyprawia go o szaleństwo, ale przyrzekł przecież, że się będzie trzymał z daleka od Stornes.Obietnicy dotrzyma, o ile Mali nie prześle mu przez jego starą ciotkę innej wiadomości.„Czy powinno tak być, że dwoje ludzi, którzy się kochają, tak jak my, nie może razem żyć? Czy wciąż uważasz, że opuszczając dwór, skrzywdziłabyś swoich najbliższych? Z tego, co mówiłaś, zrozumiałem, że oni Cię bardzo kochają i dobrze Ci życzą.Myślisz, moja Mali, że pożałowaliby Ci szczęścia? Pytałaś ich o to, czy może z innego powodu nie wolno mi przyjechać do Stornes i się z Tobą zobaczyć? Chciałbym Cię raz jeszcze przytulić, choć wiem, że potem będzie mi jeszcze ciężej odjechać bez Ciebie.Pomyśl o tym, gdy moja ciotka przebywać będzie u Was we dworze [ Pobierz całość w formacie PDF ]
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Nie istnieje coś takiego jak doskonałość. Świat nie jest doskonały. I właśnie dlatego jest piękny.