[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Pamiętam - burknęła Jan.- Pomagałam ci załatwiać telefony, umawiać spotkania i pisać na maszynie.Mam przynajmniej nadzieję, że zapłacą nam za nadgodziny.Wyobrażasz sobie minę D.A.- dodała ze złośliwym grymasem - gdy zobaczy wszystkie dowody przedstawione przez McCalluma w sądzie? Nie spodziewa się niczego.- To będzie wojna - zgodziła się Abby, rozciągając usta w lekkim uśmiechu.- Jak zwykle zadzwoni tutaj i będzie chciał zgnieść pana McCalluma na miazgę.Ciekawe, kto będzie go musiał uspokajać?- Zabiorę cię tego dnia na homary - obiecała Jan.- Jesteś doprawdy miła - odrzekła Abby niskiej brunetce.Jan spojrzała na Abby, po czym rozejrzała się dookoła.- Hm, Abby, wiesz.pan McCallum prosił mnie parę minut temu, żebym przyniosła mu akta.Abby właśnie poprawiała makijaż i włosy, w które McCallum wprowadził nieład.- I co? - spytała, powstrzymując się z trudem od opowiedzenia Jan historii.- On cię całował - usłyszała cichą odpowiedź.- Fiu! Jak on cię całował! - dodała kobietka przewracając oczami.„I w ogóle tego nie czuł” - mogłaby jej powiedzieć Abby, gdyby nie to, że nie chciała odwieść Jan od wrażenia, że jest zmieszana i zakłopotana.- On.on mnie prosił, żebym się do niego przeprowadziła - wyrzuciła z siebie, w napięciu oczekując reakcji.- Do McCalluma? Zamierzasz żyć z McCallumem? - Jej przyjaciółka usiadła na jednym z dwóch krzeseł i westchnęła.- Powinnam być z tego zadowolona.A co z tą zasuszoną rudą?- Nie wiem - odparła Abby spokojnie.- Powiedział, że pożegna się z nią przy pomocy diamentowej bransoletki.- Wolałabym mieć McCalluma - Jan zachichotała.- A ty?- Co za pytanie! - Abby małą szczotką zaczęła czesać wspaniałe, splątane, platynowe włosy.- Dokładnie tak samo było w twojej powieści, której kilka pierwszych rozdziałów dałaś mi przeczytać - rzekła Jan z zadumą.- Wiesz, szef zakochuje się w swojej sekretarce, i musi ją odebrać najlepszemu przyjacielowi.Abby z westchnieniem schowała szczotkę do torebki.- Tylko że oni się wcale nie pobierają i nie żyją potem długo i szczęśliwie.- powiedziała.- Z McCallumem też tak będzie.- Kto wie, kiedy cię lepiej pozna.odparła cicho Jan.- Z tego, co wiem, do tej pory nie mieszkał z żadną kobietą.Gdyby mogła Jan powiedzieć prawdę.Nienawidziła kłamstwa, ale gdy pomyślała o Robercie Daltonie, wiedziała, że nie ma innego wyjścia.W każdej chwili mogła go ujrzeć oczyma duszy.Wysoki, jasnowłosy, lekko szpakowaty - wyrafinowany mężczyzna, oferujący jej czułość, jakiej nigdy nie zaznała.Czułość była tym, co przyciągało ją bardziej niż cokolwiek innego.Życie nie obeszło się z nią subtelnie, dlatego gdy ktoś traktował ją delikatnie jak porcelanę, ufała mu zupełnie i zapominała o mechanizmach obronnych.McCallum nie był czuły - uświadomiła sobie nagle.Pamiętała świetnie twardy dotyk jego ust, miażdżącą siłę jego potężnego ciała, gdy przyciskał ją do siebie.Nigdy nie zdawała sobie sprawy, jak bardzo był doświadczony.Jak mogłaby zdawać sobie z tego sprawę, skoro nigdy jej nawet nie dotknął.Nawet na przyjęciu bożonarodzeniowym bała się pozwolić McCallumowi złapać się pod jemiołą.Zresztą, mówiąc szczerze, nigdy o to nie zabiegał i czasem nawet ją to raniło.Ach, więc dlatego rzucił tę uwagę o braku jej „współpracy” parę minut temu w jego biurze.Nie opierała się jemu, ale też nie oddawała mu pocałunków.Na jej twarzy zapłonął rumieniec.Jakaś część jej istoty bała się obudzić lwa śpiącego w tym drżącym ciele, bała się tego, co mogłoby to spowodować.Wolała nie tracić czasu na odkrywanie nieznanej bestii.- Napijesz się kawy? - spytała Jan, gdy wróciły do sekretariatu, w którym stały dwa oddalone od siebie biurka.- Właśnie zaparzyłam świeżą.- To cudownie, z rozkoszą się napiję.Może znajdę trochę czasu do końca przerwy, żeby skończyć tę scenę, nad którą pracowałam zeszłej nocy.- Powiedz mi, Abby, ale szczerze: czy robisz cokolwiek innego oprócz pisania? - spytała zirytowana Jan, zaraz potem zaś westchnęła i zachichotała.- Co za głupie pytanie! Przepraszam!Wciąż się uśmiechając, Abby siadła za biurkiem i wyjęła duży żółty blok, którego kartki zapełnione były równym pismem.McCallum i Terry, a nawet stary pan Doppler drwili sobie z jej ambicji.Wszyscy wiedzieli, że jej marzeniem jest zostać powieściopisarką [ Pobierz całość w formacie PDF ]
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Nie istnieje coś takiego jak doskonałość. Świat nie jest doskonały. I właśnie dlatego jest piękny.