[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.To tutaj skazano Oscara Wilde’a za zakłócenie porządku publicznego.To stąd William Joyce, czyli sam Lord HawHaw, zaczął swój krótki spacer do stryczka.Bliźniacy Kray siedzieli w tutejszym areszcie śledczym po zamordowaniu Jacka McVitiego.W 2006 roku sprzedano budynek magnatowi ziemskiemu, który przerobił go na hotel, bo chociaż historia i tradycja mają dużo w Londynie do powiedzenia, to jednak pieniądz przemawia słodko i kusząco niczym syrena.Oryginalny budynek został z kolei zastąpiony przez kryty bazar kwiatowy o łukowatym dachu z żelaza i szkła.Eliza Doolittle, którą zagrała Audrey Hepburn w „My Fair Lady”, mogłaby kupować tam swoje fiołki, zanim ruszała w miasto, żeby popisać się najgorzej zagraną londyńską gwarą, nie licząc Dicka Van Dyke'a.Kiedy w latach dziewięćdziesiątych przebudowano Operę Królewską, pochłonęła ona większość sąsiedztwa, w tym także bazar kwiatowy.I dlatego właśnie znaleźliśmy się w okolicach wejścia prowadzącego za kulisy Opery, gdzie Nightingale wiedział, że spotka gościa, który wpuści nas do środka.To było nie tyle wejście dla aktorów, ile raczej podjazd dla ciężarówek.Widziałem magazyny o mniejszych zatoczkach do załadunku, a tu w dodatku stał przemysłowych rozmiarów dźwig do przenoszenia ogromnych palet scenicznych z piętra na piętro.Terry, łysiejący drobny mężczyzna w beżowym rozpinanym swetrze – człowiek Nightingale’a – powiedział, że ważą powyżej piętnastu ton i że kiedy nie są używane, są przechowywane w magazynie w Walii.Nie wyjaśnił, dlaczego akurat w Walii.– Przyszedłem zobaczyć się z Sędzią – powiedział Nightingale.Terry z powagą skinął głową i poprowadził nas ciągiem wąskich, pomalowanych na biało korytarzy i przez rozliczne zalecane przez przepisy BHP drzwi przeciwpożarowe, które niemiło kojarzyły mi się z westminsterską kostnicą.Wylądowaliśmy w niskim magazynie, który kiedyś, jak zapewnił nas Nightingale, był parterem bazaru kwiatowego.– Dokładnie tam, gdzie kiedyś znajdował się salon domu pod numerem cztery – powiedział i odwrócił się do naszego przewodnika.– Nie martw się, Terry, trafimy do wyjścia.Terry pomachał nam wesoło i wyszedł.Ściany były zastawione brzydkimi półkami ze stali i płyty pilśniowej, zawalonymi kartonowymi pudłami i hurtowymi opakowaniami serwetek, wykałaczek i tuzinów tac.Środek pomieszczenia pozostał pusty i tylko kilka rys zdradzało, że stały tam kiedyś regały.Próbowałem wyczuć vestigia, ale początkowo trafiałem tylko na kurz i porwany plastik.A potem coś wyczułem, dosłownie na skraju percepcji… pergamin, stary pot, wyprawiona skóra i rozlane porto.– Sąd duchów – powiedziałem.– Żeby zdobyć nakaz aresztowania ducha?– Symbole mają władzę nad duchami – powiedział Nightingale.– Często wywołują większy efekt niż wszystko, czego możemy użyć ze świata materialnego.– A to dlaczego?– Szczerze mówiąc, Peter – powiedział Nightingale – pamiętam zajęcia, na których uczyliśmy się o tym, i wiem, że czytałem stosowne fragmenty z Bartholomew, możliwe nawet, że pisałem na ten temat esej, ale niech mnie diabli, jeśli pamiętam jakiekolwiek wyjaśnienie.– Jak zamierza mnie pan tego nauczyć, jeśli sam pan nie wie?Nightingale popukał się lekko laską w pierś.– Zamierzałem odświeżyć sobie pamięć, zanim dojdziemy do tej części twojej edukacji – odparł.– Wiem, że co najmniej dwóch moich Mistrzów tak postępowało, a w tamtych czasach mieliśmy wyspecjalizowanych nauczycieli.Nagle zdałem sobie sprawę, że Nightingale chce, żeby mu dodać otuchy, co uznałem za niezwykle niepokojący objaw.– Po prostu niech pan się pilnuje, żeby cały czas być przede mną – powiedziałem.– Jak znajdziemy Sędziego?Nightingale się uśmiechnął.– Musimy tylko zwrócić na siebie jego uwagę.Odwrócił się i odezwał do pustego środka pokoju:– Kapitan Nightingale przyszedł spotkać się z pułkownikiem.Zapach starego potu i rozlanego wina nasilił się i przed nami pojawiła się postać.Ten duch był bardziej przezroczysty od mojego starego przyjaciela Wallpenny’ego, szczuplejszy i bardziej widmowy, ale oczy mu zabłysły na nasz widok.Sir John Fielding nosił czarną przepaskę na niewidzących oczach, a Nightingale zwrócił się do pułkownika, więc zgadywałem, że był to pułkownik sir Thomas de Veil, człowiek tak sławny z korupcji, że zdołał zaszokować społeczeństwo osiemnastowiecznego Londynu, a historycy powszechnie uważali go za najbardziej skorumpowanego człowieka w historii Wysp Brytyjskich.– Czego chcesz, kapitanie? – zapytał de Veil.Głos miał słaby i odległy, a wokół niego bardziej wyczuwałem niż widziałem mgliste zarysy mebli: biurka, krzesła, biblioteczki.Legenda głosiła, że de Veil miał specjalny prywatny gabinet, w którym przeprowadzał „sądowe przesłuchiwania” oskarżonych i świadków płci żeńskiej.– Potrzebuję nakazu aresztowania – odpowiedział Nightingale.– Na tych samych warunkach co zawsze? – zapytał de Veil.– Oczywiście.Inspektor wyjął z kieszeni marynarki rulon grubego papieru i wręczył go de Veilowi.Duch wyciągnął przezroczystą rękę i wyjął rulon z palców Nightingale’a.Chociaż zrobił to jak gdyby nigdy nic, byłem przekonany, że wysiłek związany z przemieszczeniem materialnego przedmiotu co nieco go kosztował.Prawa termodynamiki ewidentnie tu działały – wszystkie długi trzeba spłacić w całości.– A którego szubrawca zamierzamy aresztować? – zapytał, kładąc papier na przezroczystym biurku.– Henry’ego Pyke’a, Wysoki Sądzie – odpowiedział Nightingale.– Który znany jest pod imieniem Puncha, a także Pulcinelli.Oczy de Veila zabłysły, a usta zadrżały.– Zatem teraz aresztujemy lalki, kapitanie?– Powiedzmy raczej, że lalkarza, Wysoki Sądzie.– A zarzut?– Zamordowanie żony i dziecka.De Veil przekrzywił głowę.– Była sekutnicą?– Słucham, Wysoki Sądzie?– Daj spokój, kapitanie – żachnął się de Veil.– Żaden mężczyzna nie uderzy żony niesprowokowany.Była sekutnicą?Nightingale się zawahał.– Straszliwą – powiedziałem.– Proszę wybaczyć, Wysoki Sądzie.Jednakże dziecko było niewinne.– Język kobiety może doprowadzić mężczyznę do najstraszliwszych czynów – orzekł de Veil.– Co sam mogę poświadczyć.– Mrugnął do mnie, a ja pomyślałem: pięknie, nigdy nie zapomnę tego obrazu.– Jednakże dziecko było niewinne i z tego powodu Pyke musi zostać aresztowany i doprowadzony przed równych sobie.Pióro pojawiło się w widmowej ręce de Veila, który zamaszystym gestem wypisał dla nas nakaz.– Ufam, że pamiętasz, jakie są warunki wstępne?– Mój posterunkowy zajmie się formalnościami – odpowiedział Nightingale.To była dla mnie nowina.Spojrzałem na Nightingale’a, który prawą ręką wykonał gest Lux.Skinąłem głową, dając znać, że zrozumiałem.De Veil ostentacyjnie dmuchnął na atrament, by go osuszyć, zanim zwinął nakaz w rulon i oddał z powrotem Nightingale’owi.– Dziękuję, Wysoki Sądzie – powiedział inspektor.– Kiedy będzie pan gotowy, posterunkowy – dodał do mnie.Stworzyłem ognik i posłałem do de Veila, który ujął go delikatnie w prawą dłoń.Chociaż nadal podtrzymywałem czar, światełko przygasło; domyśliłem się, że de Veil wysysa z niego magię.Trwało to z minutę, dopóki Nightingale nie machnął ręką.Wtedy zakończyłem czar.De Veil westchnął, gdy światełko zgasło, i skinął do mnie głową w podzięce.– Tak malutko – rzucił tęsknie i zniknął.Nightingale podał mi rulon papieru.– Teraz zostałeś należycie zaopatrzony – powiedział [ Pobierz całość w formacie PDF ]
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Nie istnieje coś takiego jak doskonałość. Świat nie jest doskonały. I właśnie dlatego jest piękny.